Lupenreiner Demokrat, tak w 2004 roku określił prezydenta Rosji były kanclerz Niemiec, Gerhard Schröder. Lupenrein czyli nieskazitelny, bez skazy. W połowie lutego ukazała się na niemieckim rynku nowa książka kanclerza („Klare Worte"; dosł. wyraziste, jasne słowa) w których jeszcze raz podkreśla on swoją (także w jego ojczyźnie bardzo kontrowersyjną) opinę sprzed dziesięciu lat „Ich relativiere meine Haltung zu Putin nicht. Und ich nehme ihm ab, dass er sich die Demokratie als seine Perspektive vorstellt“; Mój stosunek do Putina pozostał bez zmian. Wierzę mu, że demokracja jest jego wyborem.*
Pan Schröder zapadł się w ostatnich dniach jakby pod ziemię i jest nieosiągalny dla mediów a szkoda. Wiele z nich miałoby bowiem liczne pytania pod jego adresem. Zostawmy jednak.
Ważniejszym i bardziej niepokojącym jest fakt, że Altkanzler Gerhard Schröder nie tylko nie jest osamotniony w tej ocenie, co wręcz reprezentuje pewien typ myślenia charakterystyczny dla współczesnej kasty europejskich polityków, polityków którym wydaje się, że wszyscy są ulepieni z jednej (czytaj, tej samej co oni) gliny. O ile samoocenę można by, z dużą dozą prawdopodobieństwa, uznać za prawdziwą i słuszną (są wymienni niczym klocki Lego), to już wrzucenie Putina do tego samego worka jest błędem graniczącym ze zbrodniczą głupotą. To tak jakby wpuścić lisa do kurnika i mieć wątpliwości co do wyniku eksperymentu.
Pewnie dlatego fakt, że Władimir Władimirowicz to jednak polityk z innej gliny, człowiek tkwiący korzeniami w ZSRR, ukształtowany w realiach zimnej wojny i spadkobierca rosyjskiego imperializmu tak mocno zaskoczył kanclerz Merkel oraz pozostałych unijnych i nie tylko polityków. Czy wyciągną odpowiednie wnioski to czas pokaże ale nie byłbym tutaj jakimś hura-optymistą. Politycy mają ten głupi zwyczaj, że zwykle widzą jedynie to co chcą widzieć. Bajeczka o nagim królu nic nie straciła ze swojej aktualności. Nie to, żebym wszystkich traktował jednakowo ale tyle sie już w życiu napatrzyłem, że trudno mi w tym miejscu coś pozytywnego czy optymistycznego napisać.
Kilka (kilkanaście?) lat temu, Putin powiedział, że rozpad ZSRR byl największą geopolityczną katastrofą XX wieku i już wtedy u polityków wszelkiego koloru (pomijając oczywiście ten skrajnie czerwony) powinny rozdzwonić się dzwonki alarmowe. Nie rozdzwoniły się. Niestety.
***
Tuż po zakończeniu Olimpiady w Soczi wpadł mi w oko artykuł prasowy pod tytułem “Łzy Miszki” albo jakoś w tym stylu. Miałem szczerą ochotę, pod tym właśnie tytułem, nawiązać do mojej ostatniej
notki i rozwinąć zawarte tam rozmyślania o zgubnym wpływie propagandy na internetowych prostaczków ale dynamika sytuacji uprzedziła niestety moje złośliwe zamiary. Bywa :(
Dlatego zamiast nienapisanego tekstu pozwolę sobie w tym miejscu ponownie zwrócić uwagę na niekoniecznie nowy, ale ostatnio jakby bardziej bijący po oczach fenomen. Fenomen w postaci istnych zagonów internetowych prowokatorów czy innych „putińczyków”. Daleko mi do bycia Katonem i Kasandrą w jednym ale to zjawisko wydaje się być niezwykle niepokojącym a w kontekscie ostatnich wydarzeń wręcz groźnym. Może także dlatego, że w moim życiu zawodowym niejednokrotnie miałem do czynienia z politycznym PR i takimż lobbyingiem, mam całkiem niezłe wyczucie w rozróżnianiu gdzie kończy się wrodzona głupota i polityczny debilizm a gdzie zaczyna odgórnie sterowana propaganda i celowa dezinformacja. W pełnej świadomości, że internet jest nie tylko obserwowany ale także kontrolowany i wykorzystywany przez różne służby (nie oszukujmy się i nie bądzmy bardziej naiwni od durnych polityków) mam tylko nadzieję, że te odpowiednie (czytaj nasze) wyciągają właściwe wnioski. Chociaż tyle niech będzie z nich pożytku.
PS. Tak na zakończenie, to gdyby ktoś mnie tak - ad hoc - zapytał, gdzie moim zdaniem leży rozwiązanie krymskiego konfliktu to odpowiedziałbym, że w … Teheranie. Dlaczego akurat tam? No cóż. Nie będę się wychylał i rzucał spekulacjami pod (dokładnie tak!) wiatr. Także z oczywistych powodów wymienionych piętro wyżej.
R’n’R
* Tłumacząc cytat z książki Schrödera kierowałem się pierwszym zdaniem bedącym bezpośrednim nawiązaniem do jego wcześniejszej wypowiedzi. Oczywiście można to także przełumaczyć dosłownie a mianowicie, że demokracja jest dla Putina wyobrażalną (jedynie sluszną?) perspektywą. Ocenę pozostawiam germanistom i semantycznym logikom.