Moja babcia prosi mnie czasem bym poszedł na pocztę i zapłacił jej rachunki.
Daje mi 100 zł i kilka papierków. Idę i płacę.
Płacę i płaczę.
Jak bowiem mam nie płakać skoro mi te 100 zł bardzo by się przydało.
Miesięcznie wydaję około 300 zł więcej niż zarabiam. Takie 100 zł pozwoliłoby mi zadłużać się tylko na 200 zł, co miesiąc.
Chyba powiem babci, że będę od niej brać te 100 zł, ale rachunki zapłacę dopiero jak... umrze.
----
Dla zdziwionych moim sposobem myślenia - dokładnie w ten sposób myśli w tej chwili nasz rząd.
Z małą różnicą. Oni z tej setki (co ją dostają od mojego pracodawcy w formie składki) płacą i tak na OFE tylko 35 a 65 zostawiają sobie aż "przejdziemy na emeryturę" lub umrzemy.
