Na wstępie wyjaśnię ten nieco prowokujący tytuł tym, którzy widzą w nim jakąś kolejną insynuację pod adresem Prezesa.
Osobiście uważam, ze wszystko z mim w porządkuJ
Uważam też, mimo tego, co mam zamiar napisać, że Jarosław Kaczyński jest najlepszym możliwym prezesem PiS z punktu widzenia jedności i stabilności tej partii.
Niestety nie jest w stanie dać PiSowi wyniku powyżej 30% w wyborach parlamentarnych. Wielu ludziom wydaje się, że skoro w drugiej turze wyborów prezydenckich zdobył więcej, to może tyle samo dać PiSowi w wyborach do sejmu. To niestety niemożliwe.
W drugiej turze ludzie głosują zmuszeni do wyboru między dwiema osobami. Ci, którzy na żadną z nich nie głosowali w pierwszej turze w drugiej głosują na mniejsze zło. Ale w wyborach do sejmu jest duży wybór i nawet na liście nielubianej partii (czy partii niecenionej – jak obecnie nie jest zbyt już ceniona PO) znajdują się ludzie, których lubimy, mamy zaufanie i możemy im dać swój głos. Jeśli tylko nikogo na tej liście się nie boimy, jeśli mamy jako – takie zaufanie do partii i jej lidera. Nie koniecznie wierzymy w ich wspaniałość i w to, czego dokonali.
Widzę, że niezmiennie (np. dziś w Naszym Dzienniku) liczą ludzie, związani z prawicą, na te 50%, co nie idzie na wybory. Nie ma na co liczyć moi drodzy!
Oni nigdy nie pójdą do urn, chyba, że po kataklizmie, którego Polsce nie życzę. Powolne osuwanie się Polski w lewacką zapaść moralną jak i umacnianie oligarchicznego (mafijnego w końcu) systemu, to procesy tak powolne i oswajane przez media, że niewidoczne. Nie zmotywują do głosowania tych, co nie głosują.
A jeśli nawet to… założę się, że zagłosowaliby podobnie jak te 50%, co głosuje, tylko że jeszcze głupiej, schematycznie bez pomyślunku, na bazie wizerunku i baraniego pędu…, Czyli na PO.
W sumie ludzie niewiele się interesują polityką i nie wiedzą, co PO zrobiła a czego nie. Mają w głowie tylko medialny szum. Decydujące jest więc to, czy wyborcy nie mają złych skojarzeń z liderem (liderami) partii. To, plus dobrzy, lubiani kandydaci, daje sukces.
W moim otoczeniu większość głosowało na PO. Kiedy się z nimi rozmawia to widać, że oni zdają sobie sprawę z tego, że PO rządziła kiepsko. Ale PiS kojarzy im się jeszcze gorzej. Ktoś tam (trochę z przekory) zagłosował za Palikotem.
Wielu z nich mogłoby wesprzeć PiS, ale tego nie zrobią, bo… boją się Kaczora.
Gdyby mieli zagłosować teraz na PiS to tak jakby się przyznali, że ktoś ich zrobił w balona. A niełatwo jest przyznać się do głupoty przed samym sobą. Można się przyznać do lekkiego błędu, najlepiej cudzego, w stylu "no, to prawda, że Platforma dała ciała i nie zrobiła tego, co obiecała…" Nie można się przyznać do błędu tak wielkiego jak ten, że daliśmy sobie wmówić, że Kaczyński to niebezpieczny wariat a tu się okazuje, że to zdecydowany, poważny i mądry polityk. Zwłaszcza, że bardzo łatwo jest, jak pokazała sprawa z Merkel, "przyłapać" Kaczyńskiego na czymś, co łatwo wyśmiać czy użyć, jako straszaka (tu też przypomnę, ze Kaczyński w sytuacjach stresowych bardzo "głupio" się przejęzycza, wszyscy znają te idiotyczne wpadki).
Na Kaczyńskiego, jako lidera nikt ponad te 30% z własnej, nieprzymuszonej woli (przymuszonej ograniczonym wyborem w II turze), nie zagłosuje (wybory w 2005 dały 36%, ale w bardzo szczególnej sytuacji i trochę dzięki śp. Lechowi – jego nagle pośmiertnie ocieplonemu wizerunkowi)
Taka jest smutna prawda.
Ale sądzę na pocieszenie, że z tych 30%, co głosują bardzo mało ubędzie, jeśli Kaczyński odsunie się w cień a na froncie postawi kogoś z mniejszym, przyprawionym, garbem.
Specjalnie unikam słowa Prezes, czy szef. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której prezesem pozostaje Jarosław Kaczyński, szczelnie "zasłonięty" przez dwóch – trzech akceptowalnych "frontmenów". Bardzo trudno takich znaleźć, wiem. Muszą to być ludzie atrakcyjni wizerunkowo, z charyzmą, bez przyprawionej "gęby" (i na takie przyprawianie odporni"). Być może dobrze by było zastanowić się (zbadać), komu udało się wcześniej przyprawioną gębę zdjąć, zrzucić z siebie.
Pozostaje też pytanie, czy taka "fasadowa" zamiana nie będzie zbyt łatwa do propagandowego "rozpracowania" przez media. Czy ludzie uwierzą PiSowi, którego wprawdzie w mediach nie reprezentuje Kaczyński, ale którym Kaczyński rządzi, jak to się zwykło propagować w stu procentach.
Moim zdaniem nie.
Zmiana wizerunku wymaga formalnej zmiany prezesa. Mniej niż 30% nie będzie, z Kaczyńskim więcej też nie, więc… czemu nie…
Ano temu, że może bez Kaczyńskiego PiS pogrąży się w wewnętrznej wojnie i rozleci…
Ja mam nadzieję i wierzę, że nie. PiS, który już przetrwał największy rozłam, może jedynie pod nowym przywództwem łaskawie przyjąć rozłamowców.
Jarosław Kaczyński jest potrzebny w PiS. Ale niekoniecznie musi być prezesem i twarzą tej partii.
Już wiedzę teksty w stylu Ufki dyskredytujące cały mój wywód tylko jednym kontr pytaniem: KTO?
Ja nie wiem. Nie jestem w PiS, nie czuję wewnętrznych "sił". Osobiście akceptuję niemal wszystkich szefów klubu, jako ludzi i mam do nich zaufanie (z małymi wyjątkami).
Charyzmatycznych i miłych wizerunkowo znaleźć trudniej. Sądzę, że w tej roli poradziłby sobie Kurski, (mimo że ma jakąś tam przyprawioną "gębę", ale ma też inteligencję i poczucie humoru wystarczające by ją zrzucić.
Ziobro czy Mariusz Kamiński są zbyt (wg mnie) "srodzy". Ani