Sławomir Łuczak Sławomir Łuczak
145
BLOG

Czarny na białym

Sławomir Łuczak Sławomir Łuczak Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

O Islandii wiem tyle, że znajduje się tam wulkan potrafiący skutecznie wstrzymać ruch lotniczy w Europie, że niebawem powstanie film zatytułowany Rejkiawik opowiadający dzieje podobno ważnego dla cywilizacji istot myślących spotkania, w którym nie zabraknie polskiego akcentu* i że podobno dochodowym zajęciem okazać się może praca przy przetwarzaniu ryb, choć może to tylko pogłoski.
Islandia z pewnością jest krajem pięknym, jednak nawet w najbardziej urokliwych zakątkach odnaleźć można brzydotę, przy czym już na wstępie zaznaczę, że jej stolicę w filmie Zagrywka Czarnego oszpeca – jednocześnie ubarwiając – działalność gospodarcza, od której nie odprowadza się niezbędnych państwu podatków.
Reżyser Óskar Thór Axelsson przy pomocy już dawno wypróbowanych metod próbuje opowiedzieć o światku przestępczym lat 90-tych, w którym naczelną rolę – podobnie jak w światkach przestępczych innych państw – odgrywały spryt, umiejętność negocjacji przy pomocy rozwiązań siłowych, bezwzględność oraz substancje odurzające niezbędne do funkcjonowania wielu osobom.
Wszystko zaczyna się, kiedy istota jeszcze niewinna, Stebbi po wizycie na komisariacie, gdzie poddawany był przesłuchaniu dotyczącego bójki w pubie spotyka dawnego znajomka, który odgrywa znaczącą rolę we wspomnianym światku, co więcej, oferuje Stebbiemu możliwość zaistnienia w jego hermetycznych ramach.
Beztroska z jaką główny bohater wkracza na nieznane terytorium przyprawia o dreszcze, jednak płotka w świecie rekinów bardzo prędko ewoluuje stając się czołowym graczem w rzeczywistości, gdzie miejscem na sentymenty jest cmentarz, a silniejszy ma niezmiennie rację.
Tak, ten film jest szalony: kipi energią, bezsennością uzyskiwaną przy niemałej pomocy chemii, śmiałymi posunięciami oraz jedną sceną – po prawdzie skopiowaną z zupełnie innego filmu – którą na długo zapamiętał jej bohater, a i widzowie powinni mieć problemy z wymazaniem jej z pamięci.
Tak, ten film jest okrutny: bezpretensjonalnie wymierza zupełnie inaczej pojmowaną sprawiedliwość i domaga się coraz więcej, a wiadomo, tam gdzie pojawia się nienasycenie, miejsce musi się znaleźć i dla brutalności.
Tak, ten film bywa zabawny: chwilami zdaje się naśmiewać z samego siebie, jednak można odnieść wrażenie, że jest to śmiech przez łzy, że dowcip ma zatuszować dramat, w jakim taplają się główni bohaterowie, próbując określić tworzoną przez nich rzeczywistość normalnością, co nie jest do końca zgodne z prawdą.

*W roli Gorbaczowa wystąpić ma Christopher Waltz, amerykańskiego prezydenta zagra Michael Douglas, natomiast Daniel Olbrychski wcieli się w postać rosyjskiego oficera.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura