Sławomir Łuczak Sławomir Łuczak
324
BLOG

Afganistan: klątwa jest w nas

Sławomir Łuczak Sławomir Łuczak Kultura Obserwuj notkę 3

 

O wojnie toczonej przez siły koalicji w Afganistanie można mówić wiele i dokładnie tyle już się powiedziało, jednak najbardziej na miejscu wydaje się być odwołanie do historii i przypomnienie, że jest to kraj, którego nigdy i nikomu nie udało się podbić; kraj górzysty, wręcz stworzony do działań partyzanckich, wobec których kąśliwości blednie współczesna technologia, a i człowiek próbujący stawić im czoła zaczyna tęsknić za domem częściej niż zwykle.
Film dokumentalny z 2010 roku Armadillo: wojna jest w nas opowiada historię plutonu duńskich żołnierzy próbujących przez pół roku w prowincji Helmand w Afganistanie krzewić ustrój demokratyczny przy pomocy wystrzeliwanego hurtowo ołowiu oraz niezachwianej wiary, że Talibowie to klan potworów, od których filmowe monstra mogłyby się jeszcze wiele nauczyć. Sprawdzony w szerokim świecie ustrój polityczny jest zaprowadzany – jak zauważa celnie jeden z żołnierzy – przez deptanie obsianych pól, niszczenie domów, omyłkowe wysadzanie w powietrze krów i kóz, a także cywilów, którzy szybciej niż przypuszczali odnajdują ukojenie w Królestwie swojego Boga.
W przerwach w zaprowadzaniu demokracji , kiedy dzieje się nic lub niewiele, żołnierze delektują się filmami dla widzów dorosłych, grami komputerowymi oraz podsycaniem tęsknot za zabiciem Taliba, przecież na nic innego on nie zasługuje, a kiedy już wróg jest martwy, cieszą się z tego jak małe dzieci, bowiem to wielka radość zabić jednym granatem czterech wrogów, a piątego próbującego się odczołgać na bok dobić serią z karabinu maszynowego. Oczywiście, Talibowie, jako zadeklarowani przeciwnicy nieznanego im ustroju politycznego odstrzeliwują się nieprzerwanie i najwyraźniej nie zamierzają odpuścić. Są przecież u siebie i u siebie chcą zabijać nauczycieli uczących w szkołach dla dziewcząt, ponieważ islam niewiele mówi o kształceniu kobiet, opowiada natomiast wszystko o wojnie z niewiernymi.
Kto tu nie był, nie zrozumie, tłumaczą żołnierze, kto nie działał w sytuacji zagrożenia życia, ten nie pojmie, jednak ja rozumiem to, co oni uznają za niezrozumiałe, nie dlatego, że byłem w Afganistanie, nie dlatego, że rzucałem granatem czy obsługiwałem moździerz. Powód jest inny: rozumiem, bo pragnę zrozumieć najpełniej, rozumiem, bo nie wyrokuję po minutowej ocenie budzącej spory sytuacji, pamiętając, że zawsze istnieją dwie strony konfliktu, a każda z nich posiada racje tytułowane bardzo często świętymi.
Za najbardziej przejmującą scenę tego doskonałego – ale i też wywołującego w widzu mieszane uczucia – dokumentu uznałem śmierć dziewięcioletniej dziewczynki, która zginęła w wyniku ostrzału moździerzowego. Żołnierz odpowiedzialny za jej śmierć, ten, który nacisnął przysłowiowy „guzik” początkowo nie mógł pogodzić się z tym przygnębiającym faktem, jednak wsparcie kolegów i dalsze czynności związane z wprowadzaniem demokracji skutecznie – jak się zdaje – wyleczyły go z psychicznego dyskomfortu.
Zgodnie z rozkazem nacisnął przecież odpowiedni przycisk.
Jego Bóg poniósł pocisk dalej i okazał się silniejszym od Boga wroga.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura