Ludwiq Ludwiq
1454
BLOG

O syrenie i nie tylko

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

1) Godzina wycia syreny

Ustalenie czasu wycia syreny alarmowej, którą słyszymy na filmie 1.24 stanowi dla większości blogerów niemały problem. Przewodniczący Zespołu Parlamentarnego Antoni Macierewicz mówił w 2012 roku podczas spotkania w Wawrze, że pierwszy filmik nakręcony został 15 - 20 minut po katastrofie. (od 0:27:00 do 0:32:40)

www.youtube.com/watch

Na posiedzeniu ZP z udziałem Marcina Wierzchowskiego obecny wiceszef PiS-u dziwił się, że czas jaki upłynął od upadku Tupolewa do wycia syreny znacznie się skrócił pracownikowi Kancelarii Prezydenta. Ale przecież nie mogło być inaczej skoro Wiśniewski nakręcał swój materiał od 8:49 do 8:57 a na nim żadnej takiej syreny nie słyszymy.

Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czyli na pewno tak, czyli na pewno tak było. Ja chcę wrócić jeszcze do tego okresu wcześniejszego. Otóż dotychczasowe ustalenia mówią, że syrena odezwała się o 8.50, 8-10.56, no licząc ten dwugodzinne przesunięcie. A świst, który pan usłyszał poprzedzający katastrofę mógł się odezwać mniej więcej 8-10.39-40, ponieważ czarna skrzynka zatrzymała się, jak dotychczas jesteśmy upewniani, na 8.41.
Pan Marcin Wierzchowski: Mhm.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: W związku z tym, między tym świstem a odezwaniem się syreny minęło około 16. do 17. minut. Panu się ten czas skrócił bardzo. Prawda? To nie jest zarzut, żeby było jasne, ja tylko próbuję nałożyć pana relacje teraz na te punkty, które wydaje się, że mamy ustalone, powtarzam, wydaje mi się. Ja nie przywiązuję do tego wagi absolutnej ponieważ, no tutaj jeszcze bardzo wiele rzeczy będziemy musieli ustalić. Ja chciałbym, żeby pan próbował znając teraz te punkty odniesienia, które przywołałem, a raz jeszcze cofnąć się, na ile to jest możliwe w tamten moment, w tamten czas i przywołać, czy rzeczywiście był pan jedną z pierwszych, poza tymi trzema osobami, osób na miejscu, że na pewno nikogo nie było. Czyli krótko mówiąc, pana dobieg jest tym momentem w którym możemy powiedzieć na pewno katastrofa już się zdarzyła. Tak? Przed panem były te trzy osoby, trzy, no może pięć, no powiedzmy sobie.

orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101216/%24File/78_20101216.pdf (strona 77-78)

Z relacji Wierzchowskiego wynika, że dotarł na miejsce katastrofy w ciągu około jednej, dwóch do pięciu minut po upadku Tupolewa. Nie więcej. Jak podaje zastała go tam cisza a syrenę usłyszał minutę później. 

Poseł Marzena Dorota Wróbel: Ile mogło minąć minut czy sekund od katastrofy do pańskiego przybycia na to miejsce, kiedy pan mógł obserwować wrak samolotu?
Pan Marcin Wierzchowski: Minuta, dwie, pięć, nie więcej.Tam mi się wydaje, bo, bo mówię, ruszyliśmy w momencie, gdy, gdy zobaczyliśmy ruszających tak jakby w panice Rosjan, tak, znaczy te samochody. I ja mówię do ambasadora Bahra, że:
- Panie ambasadorze chyba wyjechali i czy mogę ? I po prostu wsiadłem z nim do
jego limuzyny i z jego kierowcą po prostu tam pojechaliśmy. Tam, tak jak mówię...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: On też był?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, tak, jak ja pamiętam, to tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Mhm.
Pan Marcin Wierzchowski: I potem ja wysiadłem z tego samochodu, zobaczyłem te osoby, już się nie patrzyłem na nikogo tylko po prostu pobiegłem za tymi osobami, które, które pobiegły do tego lasu.
Poseł Elżbieta Kruk: .... gdzieś dobiegł .. mniej więcej z panem ambasadorem, tak?
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy ambasador z panem wybiegł czy nie?
Pan Marcin Wierzchowski: Nie, nie.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Został w samochodzie? Według pana pamięci.
Pan Marcin Wierzchowski: Tak mi się wydaje, no bo ja po prostu wysiadłem z samochodu, rozejrzałem się co się dzieje, mówię..

(strona 42-43)

Pani Poseł ...:Ten moment, kiedy pan, Rosjanie tam jadą, pan przybywa na to miejsce, syreny jeszcze nie wyją, widzi pan wrak tego samolotu, ten widok, o którym pan mówił, że przeżywa pan szok, czy to jest wtedy cisza, czy są jakieś okrzy.., czy ktoś...?
Pan Marcin Wierzchowski: Cisza.
Pani Poseł ...:Cisza, tak. Czyli nikt nie wołał, nie ..?
Pan Marcin Wierzchowski: Nie.
Pani Poseł ...: Żadnych okrzyków nie było?
Pan Marcin Wierzchowski:Nie.Ja tam podbiegłem, to wszystko było takie, po prostu wbite w ziemię. Ja widziałem tam bodajże z 2-3 osoby, które gdzieś tam..

strona 46

Poseł Elżbieta Kruk: A przepraszam, jeszcze do momentu tego kiedy pan tam przybył, to o wrażenia jeszcze zapytam. Bo pan powiedział, że kiedy pan przybiegł, to tak, to zapamiętał pan tę ciszę tam?.
Pan Marcin Wierzchowski: Mhm.
Poseł Elżbieta Kruk: Czy mi się wydaje, tak. Bo to jakieś wrażenie chyba jest ponieważ nie pierwszy raz to słyszę.

strona 64

Pani Poseł ...: A te syreny które zaczęły wyć tam o tej 8.56?
Pan Marcin Wierzchowski: No to, jak ja pamiętam, to ja już tam byłem, znaczy ja słyszałem te syreny gdzieś tam.
Pani Poseł ...:Już jak był pan na miejscu, już jak był pan bezpośrednio świadkiem tego co?
Pan Marcin Wierzchowski: Myślałem, że to jest, że to jest jakiś sygnał...
Pani Poseł ...: Karetki czy czego.
Pan Marcin Wierzchowski: ...może alarmowy samolotu.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, ponieważ one są okropne, one są o tak przenikliwym dźwięku.
Pan Marcin Wierzchowski: Ja myślałem, że to jest może nie wiem, że w momencie gdy się samolot rozbije, to żeby dał sygnał, że dla ekip poszukujących, nie wiem. Wydawało mi się, że to jest jakiś taki odgłos samolotu w tym sensie, że nie wiem w momencie katastrofy włącza się...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak, tak.
Pan Marcin Wierzchowski: .. że, w lesie, że tutaj jesteśmy.

strona 44

Pani Poseł ...: Więc te syreny zaczęły wyć jakby później, znaczy już jak tam...
Pan Marcin Wierzchowski: Tak ja to pamiętam.
Poseł Elżbieta Kruk: ... że pan tego nie potrafi dokładnie...
Pan Marcin Wierzchowski: W momencie gdy, gdy ruszyli Rosjanie z tej bezpośredniej ochrony, no to oni nas wyprzedzili ze 300 metrów, zanim, znaczy zanim wsiedliśmy i tak dalej to kierowca ich dogonił momentalnie. To mogło trwać minutę, bo najpierw jechaliśmy przez płytę lotniska, potem on skręcił, dojechaliśmy do tego miejsca. Nie wiem ile to mogło trwać, może minutę, może dwie. Ciężki mi jest powiedzieć, bo nie chciałbym państwa wprowadzić w błąd, bo nie chcę spekulować, ani ...
Poseł Elżbieta Kruk: ....jak już pan był na miejscu to dużo czasu minęło zanim pan usłyszał te syreny? ...
Pan Marcin Wierzchowski: Nie wiem. Myślę, że to jest około minuty.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Może jeszcze, może jeszcze inaczej. Czy pan pamięta w którym miejscu pan był, albo co pan widział, albo co pan robił, gdy pan usłyszał syreny?
Pan Marcin Wierzchowski: Co robiłem? Płakałem.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Był pan po rozmowie czy przed rozmową z Sasinem?
Pan Marcin Wierzchowski: Tego nie pamiętam, powiem szczerze. Znaczy ja po prostu widząc co się stało, wziąłem telefon i, i zadzwoniłem do niego. Czy to było, czy to było przed, czy to było po, musiałbym sprawdzić w bilingach.

Poseł Elżbieta Kruk: Widział pan słynny ten film internetowy, ten 1 i 24 minuty, czy to był ten sam film?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak. Tylko, że ten film był kręcony od drugiej strony.

strona 45 

Przewodniczący Antoni Macierewicz: I jeszcze raz chcę wrócić, a dźwięk syreny na pewno, czy na pewno usłyszał pan już będąc na miejscu?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Względnie szybko w stosunku do swojego, do swojego przybiegnięcia, przybycia. Tak?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak. Znaczy ja dźwięk tej syreny słyszałem, słyszałem na miejscu będąc przy....
Głos z sali: Nie w samochodzie, nie jak pan biegł tylko jak...
Pan Marcin Wierzchowski: Nie.

strona 82

Zobaczmy jaką drogę miał do przebycia Wierzchowski. Pracownik Kancelarii Prezydenta wyjechał spod bramy wjazdowej lotniska (brama nr 1) wsiadając do limuzyny ambasadora Bahra zaraz po katastrofie (powiedzmy po kilkunastu sekundach od upadku samolotu). Pod szlaban dotarł po przejechaniu 770 m w ciągu niecałej minuty, bo przecież Kwaśniewski jechał jak rajdowiec. Dalszą drogę przebył biegnąc około 160 m za 3-4 osobami w białych fartuchach, co zajęło mu minutę, dwie. Czyli powiedzmy był na miejscu katatrofy po 2-3 minutach od upadku Tupolewa to znaczy o 8:43 - 8:44 CEST. Załóżmy, że po dwóch i pół minutach. czyli o 8:43:30 CEST

Trasa Wierzchowskiego spod bramy nr 1 do szlabanu, którą przebył w limuzynie ambasadora Bahra wynosi około 770 m. Kwaśniewski jadąc ze średnią prędkością załóżmy 50 km/h pokonał ją w ≈ 56 sekund.

Spod szlabanu do miejsca katastrofy Wierzchowski pobiegł za 3-4 osobami w białych fartuchach. Poruszając się na tym odcinku ze średnią prędkością 2 m/s pod wrak dotarł po minucie i 20 sekundach.

Pan Marcin Wierzchowski wg relacji przed Zespołem Parlamentarnym syrenę usłyszał minutę po swoim przybyciu na miejsce katastrofy a zatem o 8:44:30 CEST. Wobec tego Władimir Safonienko zaczął kręcić swój film trwający minutę i 24 sekundy (wycie syreny zaczyna się w 33 sekundzie) o 8:43:57 CEST (≈ 8:44 CEST). Również redaktor "Misji Specjalnej" z  21 Września 2010 potwierdza, że mechanik nakręcił film 3 minuty po katastrofie. Dziennikarze z tego programu rozmawiali przecież z autorem filmu 1.24, który zapewne poinformował ich o czasie powstania materiału (link poniżej od 5:05)

Redaktor: „W tym samym warsztacie mechanikiem jest Władymir Safonienko, w 3 minuty po katastrofie Safonienko miał nakręcić telefonem komórkowym znany z internetu film, autorstwo filmu jest problematyczne...”

www.youtube.com/watch 

Trasa jaką przebył Władimir Safonienko z warsztatu samochodowego do miejsca gdzie zaczął kręcić film 1.24 ma długość około 160 m. Poruszając się w klapkach ze średnią prędkością 1 m/s przebycie tej drogi zajęło mu około 2 minut i 40 sekund. Dodając do tego czas potrzebny na zabranie komórki i krótką obserwację wydarzenia (20 sekund) otrzymujemy 3 minuty po których dotarł na miejsce katastrofy.

Lakiernik ze Smoleńska jest autorem także kilku innych filmików, które nakręcił w pobliżu autokomisu, gdzie dotarł po przejściu 470 m poruszając się ze średnią prędkością powiedzmy 1 m/s co zajęło mu t = 470m : 1m/s = 470 s czyli siedem minut i 50 sekund. 8:43:57 CEST (początek filmu) + 1:24 (czas trwania filmu) + 7:50 (czas przejścia z miejsca katastrofy do okolic autokomisu) = 8:53:11 CEST. Tak więc ambasadora i jego kierowcę idących przez polankę na miejsce katastrofy nagrał około 8:53:11 CEST ≈ 8:53 CEST.

Droga Safonienki z miejsca katastrofy do autokomisu.

Syreny alarmowe słyszał również dowódca Jaka-40, który w czasie tragedii był z załogą jakieś 700-800 m od miejsca katastrofy.

Jak się pan dowiedział, że Tu-154 nie wylądował?

- To było słychać. Siedziałem w jaku jakieś 700-800 m od miejsca katastrofy. Samolot podchodził do lądowania na ustalonym zakresie pracy silnika. I nagle usłyszałem, że dodał obrotów, potem dźwięk jednego milknącego silnika, potem jakieś trzaski, huki. Pomyślałem: "no, chyba chłopaki się rozbili".

Akurat wtedy z wieży wyszedł jakiś człowiek. Zapytaliśmy, gdzie jest tupolew. - Odleciał - odpowiedział. Byliśmy w szoku. Jak to?! Nie słyszeliśmy silników odlatującego tupolewa!


Nie wiedział, że samolot prezydencki się rozbił?

- Nie wiem. Dosłownie kilka sekund potem zawyły syreny alarmowe.

wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html

Człowiek, który wyszedł z wieży wschodniej udał się w kierunku bramy nr 1. W tym czasie limuzyny pojechały już pod szlaban a wóz strażacki jeszcze nie wyjechał spod wieży zachodniej. Mężczyzna po przejściu około 150 m spotkał załogę Jaka i odbył z nimi krótką rozmowę. Po kilku sekundach od rozmowy porucznik Wosztyl usłyszał syrenę jadącego wozu strażackiego z PCz-3 a następnie syrenę, którą słyszymy na filmie 1.24.

Tak więc mogło to wyglądać tak:

8:41 godzina katastrofy

8:41 limuzyny mijają załogę Jaka

8:42 Artur Wosztyl rozmawia z porucznikiem Piotrem Lauksem, wojskowym kontrolerem lotów na Okęciu

centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/06/biae-plamy-smolenskie.html

8:42 człowiek wychodzi z wieży

8:43:20 wóz strażacki z PCz-3 rusza spod wieży zachodniej (1)

Raport MAK: 10:43 - ogłoszenie alarmu przez kierownika RPSB i wydanie rozkazu do wyjazdu zmiany dyżurnej

8:44:15 załoga Jaka pyta o Tupolewa człowieka z wieży

8:44:24 porucznik Wosztyl słyszy syrenę zbliżającego się wozu strażackiego (2)

8:44:30 początek wycia syreny z filmu 1.24

8:44:48 samochód strażacki mija skrzyżowanie (3)

8:45:07 wóz pożarniczy dojeżdża do zakrętu (4)

8:45:19 ambasador Bahr widzi pędzący w poprzek lotniska wóz strażacki, którego dźwięk słyszymy pod koniec filmu 1.24 (5)

Trasa wozu strażackiego z PCz-3 spod wieży zachodniej do końca pasa.

Relacja Anety Żulińskiej-Pondo, stewardessy Jaka-40:

Domyśliła się Pani, że doszło do katastrofy?
– Kiedy usłyszałam ryk silników, wiedziałam, że tupolew próbuje się poderwać i chce odejść. Niestety, po jakimś czasie usłyszałam głuchy trzask łamanej czy gniecionej blachy, potem nastała cisza. Od razu wiedziałam, że się rozbili, zaczęłam krzyczeć. Moi koledzy z załogi niedowierzali, czułam bezradność, miałam nadzieję, że dziewczyny przeprowadzają ewakuację, że ratują pasażerów, chciałam im pomóc. Ale nie wiedziałam, od czego zacząć, wołałam do ludzi czekających na nasz samolot, żeby im pomogli. 

Jaka była wtedy pogoda?
– Kiedy już wracaliśmy do Polski, pogoda była piękna. Zresztą piękne słońce było już godzinę po katastrofie.

Była Pani na miejscu katastrofy?
– Nie, ale pamiętam, że od razu znalazło się przy nas rosyjskie wojsko. To było wtedy, gdy w stronę miejsca tragedii ruszyły samochody. Stałam wtedy przy schodkach jaka, obok przejechała limuzyna, ktoś, jakiś mężczyzna, wyjrzał przez okno i krzyknął w naszą stronę, że tupolew odleciał. Wtedy zaczęłam krzyczeć, że to nieprawda, "dlaczego pan kłamie!".

Tym mężczyzną był Polak czy Rosjanin?
– Nie wiem, ale powiedział to po polsku. Tak samo nie wiem, co to była za limuzyna – wyglądała na taką, którą jeżdżą rządowe delegacje. Potem siedzieliśmy w samolocie, przed którym stał żołnierz. Nie mogliśmy wyjść z samolotu aż do godziny 17.00.

www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/otoczylo-nas-rosyjskie-wojsko/ 

Samolot Jak-40 stoi za limuzynami dyplomatycznymi na lotnisku w Smoleńsku.

2) Droga pierwszego wozu strażackiego

Pierwszym wozem strażackim, który dotarł na miejsce katastrofy był Ził-131 z OP SMAZ. Samochód ten wyjechał z remizy strażackiej przy bramie bocznej lotniska nr 2. Sygnał syreny, którą słyszymy na filmie 1.24 pochodzi prawdopodobnie z tego pierwszego wozu strażackiego, który przejeżdżał obok stacji benzynowej Inprokom. Strażak włączył syrenę około 8:44:30 CEST. Ził-131 dojechał na miejsce katastrofy 3-5 minut po Wierzchowskim (wg relacji pracownika Kancelarii Prezydenta) czyli między 8:46:30 CEST a 8:48:30 CEST. Powiedzmy, że około 8:46:30 CEST to znaczy 2 minuty po syrenie. 

Poseł Elżbieta Kruk: A po jakim czasie się pojawili ci strażacy o których pan mówi, że widzimy ich na tych zdjęciach? To po jakim czasie...
Pan Marcin Wierzchowski: Ciężko mi powiedzieć, mogło to być 3 minuty, mogło być 5, bo ja w pewnym momencie wiedziałem, że musiałem zadzwonić..

(strona 90)

Ził-157 ma podobną syrenę, której dźwięk możemy posłuchać na poniższym filmie.

Trasa jaką przebył Ził-131 z remizy OP SMAZ na miejsce katastrofy ma długość około 260 m.

3) Trasa ochrony

Natychmiast po upadku samolotu samochody ochrony rosyjskiej ruszyły spod bramy głównej nr 1 w kierunku szlabanu, który był zamknięty na kłódkę. Pod szlabanem limuzyny zaczęły wycofywać, zawracać. W pobliżu końca pasa niektóre samochody wjechały na trawę, skąd część mężczyzn pobiegła/poszła w kierunku miejsca katastrofy dlatego kilku osobom w dość krótkim czasie udało się dotrzeć na miejsce upadku samolotu i to ich widzimy na filmie 1.24.

Trasa samochodów ochrony rosyjskiej z miejsca postoju pod szlaban ma długość około 750 m. Limuzyny pokonały tę drogę w niecałą minutę, docierając do szlabanu o 8:42 CEST. Tutaj część osób wysiadła, między innymi Marcin Wierzchowski, który pobiegł za trzema osobami w "białych fartuchach".

Przy szlabanie, który był zamknięty na kłódkę samochody zawróciły i po przejechaniu około 190 m skręciły w prawo na trawę by po 90 m zatrzymać się, gdzie następna część osób mogła opuścić samochody.  

Niektórzy dalej pobiegli/poszli 250 m by znaleźć się na miejscu katastrofy jak na schemacie powyżej.  

Jeszcze inni wysiedli wcześniej tak jak pan Wierzchowski i po przebiegnięciu 160-200 m byli już przy wraku. Sylwetki tych osób są widoczne w 18-20 sekundzie na filmie 1.24. (8:44:15 - 8:44:17 CEST)

4) Syrena, telefon i strażacy

Pan Marcin Wierzchowski przed Zespołem Sejmowym twierdzi, że po swoim przybyciu na miejsce katastrofy: 1) minutę później słyszał syrenę, 2) po minucie, maksymalnie dziewięćdziesięciu sekundach wykonał telefon do ministra Sasina, 3) pierwszy wóz strażacki przybył 3 minuty po nim. 

Głos z sali: Obok, tam gdzieś, jakoś i zobaczył pan to co zobaczył, w którym momencie zadzwonił pan, złapał pan za telefon i zadzwonił do Jacka Sasina? Czy to było kilka sekund, kilkanaście, bo tak będzie można porównać.
Pan Marcin Wierzchowski: Myślę, myślę, że to było około minuty, półtorej maksymalnie po tym.
Głos z sali: Maksymalnie.
Pan Marcin Wierzchowski: Maksymalnie.

Głos z sali: Czyli pierwsza myśl...
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, tak, znaczy pierwsze to był szok, a potem...
Głos z sali: Natychmiast telefon do Sasina......
Pan Marcin Wierzchowski: ...i nie wstydzę się tego, że, że zacząłem płakać i potem, i potem wziąłem telefon, znaczy wziąłem, wyjąłem telefon i pierwsze co trzeba dzwonić, trzeba dzwonić, że coś jest nie tak.

(strona 93-94)

5) Relacje Georgija Połtawczenki i Siergieja Antufiewa

- Byliśmy tam w ciągu trzech minut. Pojechaliśmy samochodem do końca pasa startowego, stamtąd już tyle co nic... Ale tam... - Połtawczenko wreszcie spojrzał na premiera - już nikogo nie było.

m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,7764783.html

smolensk1004.wordpress.com/2010/04/14/jakie-byly-rzeczywiste-przyczyny-katastrofy-tu-154m-w-smolensku/

www.youtube.com/watch

Pozostałe linki:

www.youtube.com/watch

www.strazak.pl/index.php

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka