Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
1033
BLOG

Z cyklu „nominacje Donka”: triumf niezależnego dziennikarstwa

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 16

 

Czasem po prostu ręce opadają. Oto „dziennikarz” (cudzysłów nieprzypadkowy) „Gazety Wyborczej”, Konrad Niklewicz, został w piątek oficjalnie rzecznikiem polskiej prezydencji. Cieszę się, że będę mógł uczestniczyć w tym niezwykłym przedsięwzięciu. Praca dla premiera Donalda Tuska to zaszczyt,oświadczył ten zacny jegomość. Zaiste. Zaszczyt jak jasna cholera. Ale jak do tego doszło?
 
CV towarzysza Niklewicza jest więcej niż słuszne – wszakże blisko trzynaście lat spędzonych przy Czerskiej kształtuje charakter. Oddajmy jednak głos samemu „dziennikarzowi”.Oto jaka notka o nim widnieje na jego własnym bloga:
 
Konrad Niklewicz - w latach 1998 - 2011 dziennikarz i redaktor „Gazety Wyborczej”. Przez osiem lat w dziale gospodarczym, w latach 2005 - 2007 był korespondentem „Gazety” w Brukseli, zaś w latach 2000-2001 - korespondent w Paryżu. Niemal od samego początku pracy w „Gazecie” pisał o sprawach związanych z Unią Europejską. Ale nie tylko: zajmował się także ochroną środowiska, spółkami Skarbu Państwa, polityką konkurencji itp.Wielokrotnie wyróżniany nagrodami, w tym nagrodą im. Władysława Grabskiego – najbardziej prestiżową nagrodą w polskim dziennikarstwie gospodarczym oraz „Europejskim Piórem Roku 2004”.
 
Z pewnością to dlatego tak uważnie przez ostatnie miesiące śledził konferencje prasowe Prawa i Sprawiedliwości, którym dawał natychmiastowy odpór. Nie wiadomo tylko czy się śmiać, czy może jednak płakać. Przyjrzyjmy się karierze ostatnich miesięcy – z perspektywy kilku jego ważnych tekstów – towarzysza Niklewicza.
 
Zaczęło się od dyskredytowania prezydentury Lecha Kaczyńskiego w dwa tygodnie po jego tragicznej śmierci. Być może właśnie wówczas ta gwiazda polskiego dziennikarstwa została dostrzeżona przez popleczników premiera od pijaru.
 
 
Konstytucja nie dała Lechowi Kaczyńskiemu dużego wpływu na gospodarkę. Nie wahał się jednak o ten wpływ walczyć, wetując ustawy lub odsyłając je do Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko w imię "Polski solidarnej", nawet jeśli oznaczało to paraliżowanie reform.
 
Potem przyszła pora na uderzenie w samo zło, czyli Jarosława Kaczyńskiego.
 
 
Po tragedii łódzkiej debata polityczna miała się stać lepsza, wyprana z nienawiści, bardziej merytoryczna. Ale czy pozbawiona półprawd lub wprost nieprawdziwych twierdzeń? Prezes PiS najwyraźniej uważa, że nie. Tego elementu z debaty publicznej usuwać nie trzeba, bo przecież Prezesowi zdarza się oddalić od faktów. (…) Ba, żeby tylko raczył się odnieść. On uczynił z tego tematu pałkę, którą postanowił rąbnąć Platformę w głowę. Drugi raz w ciągu półrocza (…) Bum, bum, bum, nieprawda! Jakich "metropoliach"? To Białystok, Kielce, Lublin i Olsztyn, to już metropolie? No gratuluję. Ale tak bardziej serio - sugeruję lekturę oryginałów dokumentów, a nie jakieś pseudo streszczeń, wypichconych przez pp. Błaszczaków, Putrów, Kuchcińskich et consortes.
 
Już pomijając bzdury, które wypisał, opisując fakty kłamliwie i wyrywając je z kontekstu. Ale po jaką cholerę mieszał do sprawy tragicznie zmarłego Krzysztofa Putrę? Czy nie można się było powstrzymać? Ale nie, chyba nie – wszakże kampania samorządowa była w biegu i należało się przysłużyć Platformie.
 
Zapewne tekstów doczekalibyśmy się jeszcze więcej, ale na początku stycznia przerwał je w bezczelny sposób europoseł PiS Tomasz Poręba, który zadał w swoim blogu więcej niż nietaktowne pytanie. Oczywiście po kolejnym popisie obiektywnego dziennikarstwa ze strony towarzysza Niklewicza. 
 
 
Tekst Pana Redaktora Niklewicza jest wyjątkowy w swej formie, nawet jak na standardy „Gazety Wyborczej" (…) Polemiką na granicy etyki dziennikarskiej, co skłania mnie do postawienia publicznie jeszcze jednego ważnego pytania: czy prawdą jest, że Pan Redaktor Niklewicz otrzymał i przyjął już propozycję objęcia stanowiska oficjalnego, rządowego rzecznika prasowego polskiej prezydencji? Jeśli tak jest, to wczorajszy pełna przemilczeń i manipulacji relacja z konferencji prasowej PiS przedstawiona przez Redaktora Niklewicza jest poniżej wszystkich standardów zarówno etycznych i dziennikarskich i po prostu go na przyszłość kompromituje.
 
Okazało się, że na odpowiedź towarzysza Niklewicza nie było trzeba długo czekać. Po konsultacji z wyżej postawionymi w Partii działaczami, podjął decyzję o tym, że jednak musi na chwilę zamilknąć.
 
 
Szanowni, przed świętami zapowiadałem, że szykują się duże zmiany. Oj, szykują się – i to takie, że blogUE musi (chce) czasowo zamilknąć. Nie jestem zwolennikiem epatowania czytelników prywatnymi sprawami, ale o tej jednej chcę i chyba mogę* napisać, bo wiele wyjaśnia: wasz autor zagryza paznokcie, wstrzymuje oddech i czeka, aż na świecie pojawi się (w najbliższym czasie!) ta Druga, Najważniejsza Osoba na świecie.Jak sami rozumiecie, są rzeczy ważne i ważniejsze. Ta sprawa jest tak ważna, że blogUE idzie na dłuuugi urlop. I prosi o wyrozumiałość, bo nowych notek nie będzie. Na razie.
 
Jak zwykle z klasą, polotem i bez wazeliniarstwa. Ale okazało się, że towarzysz nie wytrzymał w swoim postanowieniu zbyt długo. Wobec pogarszających się notowań Platformy, ruszył z nową werwą do boju. Wszakże już Gomułka powiedział, że „raz zdobytej władzy nie oddamy”.
 
 
Atakowanie rządu Platformy Obywatelskiej stało się nowym, modnym trendem. Zgodnie ze starą zasadą „wszyscy razem na lidera” i zgodnie z jakże polską tradycją wywracania wszystkiego do góry nogami po każdych wyborach, nie ma dnia, by ktoś „znany” nie wyraził swojego niezadowolenia z działań (bądź ich braku) ekipy PO-PSL (…) Ale to, co stanie się teraz, to będzie już zupełne stocznie się, zjazd na sam dno niemodności i obciachowości. W oczach redaktora Mellera stane się pewnie nowym uosobieniem żenua. Zamierzam bowiem bronić dorobku rządu Platformy – PSL. Bo moim zdaniem rząd, który ponoć „nic nie robi” - w rzeczywistości dokonał więcej zmian niż kilka poprzednich ekip razem wziętych.
 
I do dziś to chyba byłoby na tyle. Smutne? Żałosne? Nie, nic z tych rzeczy. To tylko premier Donald Tusk i triumf niezależnego, zaangażowanego dziennikarstwa.

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka