Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber
3793
BLOG

Świtoń, Lis, Kobylański, Radio Maryja i nowa strategia PJN

Łukasz Schreiber Łukasz Schreiber Polityka Obserwuj notkę 64

Burza rozpętała się po poniedziałkowej emisji cotygodniowego programu „Tomasz Lis na żywo”, w trakcie którego wyemitowano fragmenty ze Zjazdu Polonijnego w Urugwaju, organizowanego przez p. Kobylańskiego. Z ust jednego z prelegentów, Kazimierza Świtonia, padły słowa o tym, że: Zginął prezydent, który podpisał Traktat Lizboński odbierający suwerenność naszej ojczyźnie. Poseł J.F. Libicki – do którego nomen omen zawsze miałem wiele szacunku (patrz np. wpis ze stycznia 2008) – stwierdza z kolei, że o. Tadeusz Rydzyk może żądać nawet połowy miejsc na listach PiS. Co łączy te obie sprawy?

 
Zasadniczo nie mam ani czasu, ani ochoty na oglądanie programów Tomasza Lisa. Na sprawę jednak uwagę zwrócił mi Pyzol w komentarzu pod poprzednim wpisem, a ktoś inny podał fragmenty przemówienia p. Świtonia z Youtube. Uznałem, że jeżeli chcę zabrać w tej sprawie głos, to wypada obejrzeć dosyć irytujące widowisko firmowane nazwiskiem Lisa oraz dokładnie przesłuchać wypowiedzi mówców z Kongresu USOPAL.
 
Wnioski, które mi się nasuwają są takie, że w pewnym sensie Świtoń i Lis są po jednych pieniądzach; nieprzypadkowo umieściłem ich w tytule wpisu obok siebie. Mieszając w swoich wypowiedziach – na potrzeby z góry upatrzonych tez – prawdy, półprawdy i całkowite kłamstwa, próbują przekonywać, że Oni to ci, którzy troszczą się o Polskę, a Tamci chcą ją zniszczyć.
 
Większość manipulacji, których dopuścił się Lis na potrzeby swojego programu, zdemaskował już Piotr Strzembosz, więc nie będę się powtarzał. Natomiast chciałbym się odnieść do tego, czym raczył p. Świtoń słuchaczy Kongresu USOPAL, wśród których znaleźli się – przykro o tym pisać – parlamentarzyści PiS. Uważam prezydenturę Komorowskiego za bardzo smutny fakt, ale przez myśl by mi nie przeszło, aby porównywać go od razu do satanisty. Jego walka z krzyżem i zniczami ma nie tyle charakter religijno-fanatyczny, ile jest podłożem cynizmu i wyrachowanej kalkulacji politycznej.
 
Dla mnie jeszcze bardziej oburzające były słowa o śp. Lechu Kaczyńskim. Stwierdzenie K. Świtonia, że za tragedią smoleńską stoi Opatrzność Boża jest po prostu czymś niebywałym. Wypadałoby oczekiwać od polityków PiS, którzy przysłuchiwali się tym słowom, aby przynajmniej się od nich zdystansowali. Smutne, że po tylu dniach, które minęły od tego czasu, żaden się na to nie zdobył. Trudno bowiem znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie dla p. Świtonia skoro przemówienie czytał z kartki – dobrze więc wiedział co chce powiedzieć. Problem wszakże nie w tym, że skrytykował ratyfikację Traktatu Lizbońskiego – w PiS było i jest wielu jego przeciwników, sam się do nich zaliczam – ale kontekst w jaki to ubrał jest po prostu niedorzecznie absurdalny.
 
Smuci też postawa prominentnych działaczy PJN. Najpierw europoseł Michał Kamiński w TVN24, a później Jan Filip Libicki na swoim blogu, ruszyli do ataku na Jarosława Kaczyńskiego za jego milczenie w tej kwestii. Kamiński uznał nawet, że Prezes PiS „jest w stanie relatywizować nawet obrażanie własnego brata”, a co za tym idzie „stracił moralne prawo do oceniania wypowiedzi nt. brata”. Trudno pozostawić takie słowa bez komentarza.
 
Po pierwsze, zauważmy jak pokrętna jest ich logika w tej sprawie. Panowie posłowie – jak się okazuje – chcieliby, aby J. Kaczyński zajmował się tylko rzucaniem gromów na tych, którzy znieważą pamięć o jego bracie. Zrobił to wszakże – i słusznie – gdy takie działania podejmowali B. Komorowski, czy D. Tusk. Ale to jest właśnie odpowiedni poziom dla Lidera Opozycji – Premier i Prezydent. Gdyby Prezes PiS miał się zajmować wszystkimi słowami, które padają na świecie, a szargają pamięć śp. Lecha Kaczyńskiego, to faktycznie nie mógłby ani on, ani cały aparat partyjny na Nowogrodzkiej nic innego robić. Zresztą krytykowanie za milczenie przypomina mi okres poprzedzający kampanię prezydencką, kiedy podobnie jak dziś, J. Kaczyński stronił kilka dni od kontaktów z mediami, dając tym samym niezbity dowód na swoją wściekłą nienawiść.
 
Po drugie, pojawiły się w mediach opinie ważnych polityków PiS. Europoseł Ryszard Czarnecki stwierdził, że sam udział parlamentarzystów w kongresie nie był niczym nagannym. Dopiero milczenie po słowach p. Świtonia jest jego zdaniem grzechem. I trudno się z tym nie zgodzić. Tym bardziej nie rozumiem oczekiwań Kamińskiego i Libickiego.
 
Po trzecie wreszcie, sam mógłbym zadać pytanie, czy to nie aby nowa strategia PJN. Rozumiem ich swoisty „kompleks Kaczyńskiego”, ale w ten sposób raczej trudno oczekiwać, że zdobędzie się zwolenników. Tym bardziej, jeżeli wcześniej było się z tymi samymi ludźmi na listach partyjnych i nie widziało się w tym niczego zdrożnego.
 
W tym miejscu dochodzimy do kolejnej sprawy, czyli mitycznych wpływów demonicznego o. Tadeusza Rydzyka. Kamiński i Libicki doskonale oczywiście zdają sobie sprawę, że szeroką formację należy budować w oparciu o wiele środowisk. Alternatywą jest powrót do koszmaru początków lat 90-tych. Wszędzie na świecie wielkie formacje centroprawicowe przyciągają w swoją orbitę także takich posłów jak pp. R. Bender, czy B. Kowalski. Czy nie ma ich w swoim obozie amerykańska Partia Republikańska? A niemiecka CDU? Brytyjska Partia Konserwatywna? Sęk w tym, że w każdej z nich odgrywają oni marginalną rolę, dysponując w parlamentach pojedynczymi przedstawicielami. Czy w PiS jest inaczej?
 
Pusty śmiech natomiast przychodzi, kiedy słyszę o tym, że wystraszony Jarosław Kaczyński oddaje o. Tadeuszowi Rydzykowi połowę „jedynek” na listach wyborczych swojej partii. Pomijając samą absurdalność tych tez, zwróćmy uwagę na sprytny zabieg socjotechniczny, który próbują stosować działacze PJN. Jak rozumiem ich intencją – czyżby to był ten plan politycznej kontrofensywy wysunięty przez Kamińskiego? – jest zepchnięcie PiS na pozycję LPR z lat 2001-2005, a zajęcie przez secesjonistów miejsca tamtego PiS. To samo zdaje się wszakże mówić Marek Migalski w jednym ze swoich wpisów.
 
Z tego też wynika próba wpisania słów Świtonia w kontekst Radia Maryja, gdyż organizator kongresu, p. Kobylański, okazyjnie udziela wywiadów toruńskiej rozgłośni. Przecież idąc podobnym tokiem myślenia, możemy próbować udowadniać największe bzdury! Panowie, przez szacunek, który mam do Waszej inteligencji – spożytkujcie ją w lepszy sposób. Na to się nikt nie nabierze. Jeżeli jest to jedyny pomysł na Polskę, to lepiej od razu dajcie sobie spokój z działalnością publiczną. Nieraz podkreślaliście, że polityka jest misją, a nie zawodami w pijarowskich sztuczkach. Spróbujcie to udowodnić, skoro rzucacie się na tworzenie własnej formacji politycznej.

Poseł na Sejm RP VIII kadencji ziemi bydgoskiej (7.291 głosów), radny Rady Miasta Bydgoszczy w latach 2014-2015 (2.555 głosów), przewodniczący PiS w Bydgoszczy od roku 2012. W latach 2005-2010 aktywnie zaangażowany w działalność Stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści, m.in. sekretarz generalny i Przewodniczący Rady Krajowej. Zapraszam na moją stronę internetową: lukaszschreiber.pl oraz na profil publiczny na fb: .facebook.com/radnylukaszschreiber

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka