Sejmowe wystąpienie premiera było równie ciekawe, jak wcześniejsze, prezydenta. Ale również w nim pojawiły się frapujące teorie.
Donald Tusk powiedział na koniec, że ma nadzieję, iż przy współpracy - solidarnej, a jakże - rządu, prezydenta, związkowców itd., uda się pokonać kryzys, tak, jak dwadzieścia lat temu udało się obalić komunizm.
Retorycznie - w porządku, chwytliwie. Co do sensu... wróg był wtedy znany, wiadomo było dokąd zmierza (a właściwie, co chce utrzymać) wiadomo było, do czego chcemy dążyć. Pozostawało z bohaterstwem szukać metody.
Dziś wróg jest znany tak sobie - mamy mgliste pojęcie, że pojawił się po jakiś machlojkach z papierami dłużnymi. NIe wiadomo, w którą stronę to zmierza. Dlatego wielkim mózgom świata trudno znaleźć metodę na zwycięstwo.
Po co dla upiększania mówić rzeczy niemądre.