lux23 lux23
416
BLOG

List do Piotra Skwiecińskiego. Znalezione w sieci...

lux23 lux23 Rozmaitości Obserwuj notkę 2

...a raczej może powinno być: w  'Do śmieci', czy jakoś tak....nieważne zresztą.

Jak już wszyscy zainteresowani wiedzą, pan Piotr Skwieciński był uprzejmy opublikować na łamach 'W sieci', artykuł- paszkwil na Grzegorza Brauna. Nie wiem, czy artykuł ten jest dostępny w internecie, ale w razie czego dysponuję jego skanem, który chętnie wyślę w miarę potrzeby.

A tutaj list jednego z widzów debaty w Klubie Ronina, do której nawiązuje pan Skwieciński, próbując zdyskredytować Grzegorza Brauna.

Publikuję ten list, ponieważ wydaje mi się, że redakcja go nie opublikuje (choć nie wiem, bo W sieci nie kupuję) a poza tym zawiera on wiele wątków, które i mnie wydają się istotne i kluczowe podczas analizy tego typu paszkwili.

Postać pana Skwiecińskiego nie była mi znana, choć to ponoć jakaś szycha byłą w warszawskim medialnym światku. Być może. To, co na łamach periodyku panów Karnowskich opublikował zniechęca mnie do jego działalności medialnej i jakiejkolwiek innej skutecznie, oraz utwierdza mnie w ocenie działalności braci K.

A oto list:

Szanowna Redakcjo,


niezmiernie ucieszyło mnie to, że Wasz tygodnik odniósł się do wrześniowej debaty "Izrael, Żydzi, Polska", która odbyła się w klubie Ronina. Lepiej późno niż wcale. Muszę przyznać, że dziwi mnie milczenie czołowych, tzw. opiniotwórczych tygodników na temat tego spotkania (poza "Wsieci" i "Najwyższym Czasem" wszędzie indziej cicho jak makiem zasiał -mogę się oczywiście mylić).

Przyznam jednak również, że tytuł artykułu napisanego przez pana Skwiecińskiego od początku stanowił dla mnie zagadkę. Oglądałem roninową debatę i w żaden sposób nie mogłem zrozumieć co poglądy wygłaszane przez pana Brauna mogą mieć wspólnego z "wizjami" i to w dodatku "lunatycznymi". Formuła ta, abstrahując od tego czy ktoś podziela poglądy reżysera czy też nie, nacechowana jest zdecydowanie negatywnymi emocjami. Z tym większą ciekawością wziąłem się za czytanie. Niestety, od pierwszych zdań tekst napisany jest zaskakująco nieprofesjonalnie. Zakrawa on nawet na manipulację, która ma za zadanie zdezinformować czytelników.

 Po pierwsze, pan Skwieciński mija się z faktami. Braun nie "zrejterował" i  nigdzie nie zaznaczył, że mówienie o sprawach żydowsko-polskich może grozić śmiercią tylko i wyłącznie cywilną.  Mówił on (to czy ma rację czy nie, pozostawmy do namysłu tym, którzy debatę oglądali) o tym, że mówienie o tychże relacjach może prowadzić do wykluczenia z przestrzeni publicznej i do napiętnowania (doktor Ratajczak, profesor Jasiewicz, doktor Ewa Kurek) oraz do śmierci, rozumianej jak najbardziej dosłownie (przykład księdza Pranajtisa). Braun otwarcie stwierdził, że zajmowanie się sprawami żydowsko-polskimi to "pole minowe" (do tego ma prawo, można oczywiście z tym dyskutować ale deprecjonowanie go tylko z tego powodu, że tak twierdzi jest czymś nieuczciwym) a ksiądz Pranajtis umarł w niejasnych okolicznościach (zmarł z powodu szybko rozwijającej się choroby i sam podejrzewał, że został otruty). Redaktor Skwieciński pisze nieprawdę. Po wnikliwym obejrzeniu debaty każdy czytelnik jest w stanie to stwierdzić. Ja obejrzałem ją drugi raz z tekstem Waszego redaktora przed nosem oraz z kartką i ołówkiem w ręku!


Po drugie, pisząc do wysokonakładowego tygodnika, redaktor Skwieciński powinien unikać sytuacji, w których myli nazwiska. Pomylił on księdza Pranajtisa z księdzem Pronobisem (ten drugi umarł nie w 1917 a w 1950 roku). Jest to rażący błąd świadczący o lekceważącym stosunku do czytelników, uczestników debaty oraz do swojej pracy. Należy tu też dodać, że twórczość księdza Pranajtisa nie koncentrowała się na problemie rytualnych mordów na chrześcijańskich dzieciach popełnianych przez Żydów (autorowi tekstu chodzi pewnie o sprawę Bejlisa, warto jednak zapoznać się z całością twórczośći księdza Pranajtisa i sięgnąć po jego książkę pt. "Chrześcijanin w Talmudzie").
Mimo rzekomej postulowanej przez pana Skwiecińskiego oczywistości "obraz nie stał się dla mnie w tym momencie jasny". Czytałem  więc tekst dalej.


Tych nieścisłości zakrawających na manipulacje jest niestety w tekście więcej. Grzegorz Braun  nie powiedział, że to "Żydzi wywołali powstanie styczniowe". Nie podziela on po prostu poglądu jakoby Żydzi i Polacy walczyli w nim ramię w ramię z wspólnym wrogiem. Kwestię tego, kto ma rację, pozostawiam tu na boku. Trudno też odnaleźć mi wypowiedzi reżysera, z których w sposób konieczny wynikałby wniosek, że "kto nie podziela poglądów Brauna jest dla niego albo agentem sił Polsce wrogich albo konformistą". Pan Skwieciński zapędza się o wiele za daleko, nie dbając o odpowiedzialność za słowo.
Niepokój budzi też kolejny zarzut dotyczący rzekomego łajania przez Brauna prowadzącego Józefa Orła, który miałby być dla reżysera "siłą wrogą jemu i Ojczyźnie". Każdy, kto poświęci te dwie i pół godziny na obejrzenie dostępnej w internecie debaty, musi stwierdzić, że Pan Skwieciński znów mija się z faktami a jego posługa prawdzie, jaką jest praca dziennikarza, zaczyna budzić poważne wątpliwości. 


Dodatkowo język, którym posługuje się autor tekstu, nawet dla osoby nieprzychylnej bądź obojętnej wobec Brauna musi budzić pewne pytania. Oto przykłady: "Dziwaczny element wywodu Brauna" (czyżby "pozytywne wspomnienie" przypadku dziwnych okoliczności śmierci doktora Ratajczaka byłoby czymś karygodnym? "I z tego kpina?" można zapytać cytując Brauna), "oczywiste abberacje" (czy warto w takim razie poświęcać im miejsce i uwagę?), "ekstrawagancja i  luźny związek z rzeczywistością wydają się widoczne gołym okiem dla każdego w miarę normalnego człowieka" (zaczynam się zastanawiać, czy oglądaliśmy z panem Skwiecińskim tą samą debatę, a także boję się o swój stan psychiczny), "dziwaczny zestaw poglądów" - monarchista i nazywanie Kaczyńskich socjalistami z Żoliborza (gdzie tu sprzeczność?). Przykładów nadużywania słów, nieeleganckich określeń i pomówień bez pokrycia można by jeszcze parę wypunktować.


Po przeczytaniu artykułu ktoś, kto nie widział debaty, może się zastanawiać po co zapraszać do rozmowy człowieka, który jest "dziwadłem" mającym "lunatyczne wizje", będącym "luźno związanym z rzeczywistością" oraz generalnie jest typem spod ciemnej gwiazdy, epatującym "wizjami rozstrzeliwania dziennikarzy". Kto chce może sprawdzić, co Braun miał na myśli wypowiadając te słowa - zapis debaty z zeszłego roku w klubie Ronina dostępny jest w internecie. Można rozstrzelać kogoś na ulicy podczas burdy albo rozstrzelać kogoś po uczciwym procesie za zdradę stanu. Jeśli ktoś postuluje przywrócenie kary głównej (jak Braun) za zdradę stanu (z czym sie można zgadzać lub nie) to owo rozstrzelanie traci charakter bandyckiego, insurekcyjnego ekscesu godnego potępienia (od wszelkich insurekcji i nieprofesjonalnych burd i zrywów tłumu Braun wielokrotnie się odcinał). A o karze śmierci i adekwatnej karze za zdradę można napisać osobny artykuł, bądź zorganizować jakąś debatę. Czytelnik, który nie oglądał spotkania w Roninie oraz  nie znający poglądów Brauna, automatycznie po lekturze tekstu redaktora Skwiecińskiego pada ofiarą dezinformacji i manipulacji. Trudno po przeczytaniu tekstu nie dojść do wniosku, że twórca "Transformacji" jest osobnikiem niezrónoważonym psychicznie, gotowym dodatkowo pochopnie sięgnąć po dubeltówkę. Doprawdy - z takim typem się nie rozmawia, trzeba go oznakować etykietką oszołoma, człowieka niebezpiecznego i awanturnika. Oczywiście taka postać musi mieć swoich "wyznawców".


Kolejną wymagającą komentarza kwestią jest porównanie Brauna z Orbanem. Uważam, że jest ono chybione. Premier Węgier jest politykiem, który w systemie demokratycznym musi zabiegać o głosy różnych środowisk (także centrowych). Taka jest natura demokracji, że opłaca się być człowiekiem w miarę wyważonym. Braun politykiem nie jest, trudno więc wymagać od niego, żeby nie mówił tego co myśli. On niczyjego poparcia zdobywać nie musi.
Na koniec- jeszcze jedna uwaga. Dzielenie ludzi na "naszych" i "onych", "smoleńszczyków" i "resztę", jest uproszczeniem i pójściem na intelektualną łatwiznę. Taka manichejska  wizja rzeczywistości fałszuje jej faktyczny obraz. Wystarczy spojrzeć na polską scenę polityczną po prawej stronie aby przekonać się, że nie tylko Smoleńsk jest czymś, co ją dzieli.


Podsumowując, ze smutkiem stwierdzam, że tekst pana Skwiecińskiego wygląda jak klasyczny paszkwil, który ma na celu całkowite zdyskredytowanie reżysera i wykluczenie go z grona osób nie tylko mądrych i roztropnych, ale także z grona osób zrównoważonych psychicznie. Redaktor Skwieciński podzielił się na koniec swoimi przemyśleniami pisząc, że wahał się z napisaniem tego artykułu, ponieważ nagłaśnia on w wysokonakładowym tygodniku "groźny fenomen". Rzeczywiście, uważam, że na pomyśle powinno się tu skończyć. Na kłamstwa i manipulacje nie powinno być miejsca w szanującym się, wysokonakładowym tygodniku.

Z wyrazami szacunku,

(...)

 

 

lux23
O mnie lux23

interesuje mnie prawda.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości