Leopold Zgoda Leopold Zgoda
637
BLOG

Godzina "W"

Leopold Zgoda Leopold Zgoda Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

W sobotę na Manhattanie w Nowym Jorku przedstawiciele polonii amerykańskiej protestowali przeciwko stosowaniu w amerykańskich mediach określenia "polskie obozy koncentracyjne". W przeddzień 67 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego Radosław Sikorski - szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nazwał Powstanie Warszawskie "narodową katastrofą". Aby nie było wątpliwości, jak rozumieć te słowa, do tekstu zamieszczonego na Twitterze, minister Sikorski dołączył link do strony "przeciwników kultu Powstania Warszawskiego". Hanna Gronkiewicz-Waltz, która jest wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej i prezydentem dzisiejszej Warszawy, podczas uroczystości w dniu 1 sierpnia przed Grobem Nieznanego Żołnierza, odniosła się do słów Sikorskiego zaznaczając jedynie, że ona sama została wychowana w kulcie Powstania Warszawskiego. 

Na słowa oburzenia i krytyki, nie tylko ze strony Prawa i Sprawiedliwości, Radosław Sikorski, który w międzyczasie przebywał w Afganistanie, odpowiedział: "Tu w Afganistanie mam prawo powiedzieć: nikt mnie nie wyprzedzi w szacunku dla weteranów, ale także nikt mnie nie zwolni z patriotycznego obowiązku analizowania naszych zwycięstw, ale także naszych klęsk, po to, aby się nigdy nie powtórzyły".  Po to trzeba było wylecieć z niezapowiedzianą wizytą do Afganistanu, aby wypowiedzieć te słowa? Czy teksty szefa polskiej dyplomacji, zamieszczane na Twitterze, w jakikolwiek sposób mogą służyć temu zadaniu, aby klęski już nigdy się nie powtórzyły? Szef MSZ nie jest, bo też i nie może być osobą prywatną, tylko historykiem, internautą, krytykiem, jednym z wielu dziennikarzy. Pierwszym jego obowiązkiem jest powściągliwość i polska racja stanu.

Janusz Korwin-Mikke w "Dzienniku Polskim" (wtorek, 2 sierpnia) napisał: "Powstańcy walczyli pomysłowo i bohatersko. Wszędzie zostaliby obsypani medalami. Ale też ci, co rozpoczęli Powstanie, w każdym kraju trafiliby pod sąd wojenny".  Te słowa nie wywołały oburzenia. Ale Korwin-Mikke nie jest szefem polskiego MSZ. Nawiasem mówiąc, dlaczego nie bierze pod uwagę tego, że taki proces odbył się, tyle tylko, że w Moskwie? Był to Proces Szesnastu, wśród których (także za współpracę z Niemcami) był sądzony gen. Leopold Okulicki, ps. "Niedźwiadek" - ostatni Komendant Główny AK. A przecież to miały być tylko rozmowy.

Czy krytycy Powstania chcą nam powiedzieć, że stolicą wyzwolonej Polski miała być Moskwa? W tej sprawie zgadzam się z Władysławem Bartoszewskim, że przywódcy Powstania byli w sytuacji na miarę greckiej tragedii. Czy 1 września 1939 r. było inaczej? Janusz Wojciechowski jakże słusznie zauważył: "No cóż, gdyby pójść konsekwentnie w tym kierunku myślenia, to w zasadzie każda obrona była z gruntu niesłuszna. Po co było się bić w 39 r."

We wrześniu 1939 r., kiedy Polska stawiała Hitlerowi zaciekła opór, sojusznicza Francja i Anglia, wprawdzie wypowiedziały Niemcom wojnę, ale żadnej ofensywy nie przeprowadziły. Było dokładnie tak, jak zakładał Hitler. Była "dziwna, śmieszna wojna" (fr. Drole de guerre) po stronie Francji i Anglii, nazywana także udawaną wojną (ang. Phoney war) czy wojną na siedząco (niem. Sitzkrieg), i wojną błyskawiczną (niem. Blitzkrieg) po stronie Niemiec. Kiedy trwała obrona Westerplatte, kiedy Warszawa jeszcze się broniła, Francuzi powtarzali: "Nie będziemy umierać za Gdańsk". Popularne było także inne hasło: "Polacy będą walczyć do ostatniej kropli krwi, a my będziemy walczyć do ostatniego Polaka".

Hitlerowski najazd na Danię i Norwegię Francuzów nie zaniepokoił. Czuli się bezpiecznie, mieli przecież "nie do zdobycia" Linię Maginota. Potem była Holandia, Belgia i przełamanie obrony francuskiej pod Sedanem. Nie minął rok, kiedy okazało się, że Francuzi nie chcą umierać także za Paryż.  W dniu 22 czerwca 1940 r. pod Compiegne, w tej samej salonce kolejowej, w której Niemcy podpisały kapitulację po I wojnie światowej, Philippe Petain podpisał akt bezwarunkowej kapitulacji Francji. Żołnierze francuscy, na oczach polskich żołnierzy-uchodźców radośnie wracali do swych domów. Skutków pokoju za wszelką cenę mieli także doświadczyć Anglicy.

Mówi się, że Francja wykrwawiła się podczas I wojny światowej, ale Niemcy też, a także - wcielani do armii zaborczych - Polacy. Marszałek Petain był bohaterem tamtej wojny i kolaborantem w drugiej. Francuzi, mimo Komitetu Wolnej Francji Charlesa de Gaullea w Londynie i narodzin ruchu oporu w samej Francji (fr. Resistance), do dziś nie mogą się z sobą uporać. Tymczasem w Polsce ruch oporu, taki jak we Francji, o tyle był zbędny, że od pierwszych dni wojny cała Polska była jednym wielkim ruchem oporu, łącznie z Powstaniem Warszawskim. Ale to jeszcze nie znaczy, że wątpliwości nie było i słowa krytyki są nie na miejscu.

Spór trwał i będzie trwał. Być może skuteczna myśl polityczna nie nadążała za wysiłkiem zbrojnym. Można jednak odnieść wrażenie, że są tacy krytycy, którzy wmawiają nam, że to Polacy mordując się wzajemnie zniszczyli Warszawę. Wermachtu w Warszawie i sojuszniczej Armii Czerwonej (po drugiej stronie Wisły) tak jak gdyby nie było. Sugerują nam, że dopiero wkroczenie Armii Czerwonej zapewniło spokój i położyło kres tym "bezsensownym" zmaganiom.

Dzisiaj szef polskiego MSZ daje do zrozumienia, że nie warto było wywoływać Powstania, bo zginęło 200 tys. Warszawiaków, miasto zostało zniszczone i Powstanie upadło. Czy we wrześniu 1939 r. też nie było warto? Na wszystkich frontach drugiej wojny światowej i w szeregach Armii Krajowej, która była zbrojnym narzędziem Polskiego Państwa Podziemnego w okupowanej Polsce - podobnie nie było warto? Minister Sikorski tego nie powie. Być może skłonny będzie przyznać, że posłużył się pewnym skrótem myślowym. Ale wie to, czego przywódcy Powstania i powstańcy nie wiedzieli. Nie wiedzieli, jak bardzo tragiczne będą skutki Powstania, bo czasu przyszłego nie znali. Wiedzieli, że walczą o wolną Polskę. Dlaczego o sens 63 dni Powstania nie spytać żyjących jeszcze kombatantów?

Krzysztof Kamil Baczyński był kronikarzem w Batalionie "Zośka".  Zginął w czwartym dniu Powstania na Placu Teatralnym w Pałacu Blanka mając zaledwie 23 lata. Bardzo kochał swą matkę. Słowo "ojczyzna" było dlań jednym z najpiękniejszych słów. Pisał:

          Zanim padłeś jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.                                              

          Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?                                              

Przewidział śmierć ukochanej żony Barbary i swoją własną śmierć. Modlił się: "Daj żebym umarł choć jak człowiek". W pięć lat po śmierci Poety, do domu matki wkroczyło UB, aby aresztować syna. Jaka mogłaby być ta śmierć gdyby Powstania nie było?

Niszczenie legendy powstańczej Warszawy nadal trwa. To nie ma wiele wspólnego z analizą krytyczną i troską o realizm. Podobnie jest z legendą Sierpnia 80. Solidarność, wsłuchana w nauczanie Jana Pawła, unikając rozlewu krwi, wyciągnęła twórcze wnioski z Powstania. Stan wojenny je zanegował. My dziwimy się, że media zachodnie stosują "skrót myślowy" i mówią o "polskich obozach koncentracyjnych" w okupowanej przez hitlerowców Polsce.

Absolwent i doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Emerytowany nauczyciel akademicki dzisiejszego Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz wykładowca w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie. Filozof, etyk. Delegat Małopolski na I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" w Gdańsku w 1981 r., radny Rady Miasta Krakowa drugiej i trzeciej kadencji, członek władz Sejmiku Samorządowego Województwa Krakowskiego drugiej kadencji, członek i były przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Miasta Krakowa, członek Kolegium Wigierskiego i innych stowarzyszeń, ale także wiceprzewodniczący Rady Fundacji Wspólnota Nadziei.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura