Wrazenie mam, ze cos ostatnio “Judejczykowie falą na nas walą”.
I nie chodzi mi wcale o to, ze Zydow w Polsce jak na lekarstwo, a Zydowek tyle, ze ledwo na zony dla najwazniejszych politykow wystarczy, ale o te przypadkowe i zupelnie spontaniczne oskarzenia o wspolprace z dawno wymarlym narodem nazistow, nie majacych zreszta ze wspolczesnymi Niemcami nic wspolnego.
Na przyklad niedawna rozmowa sierzant Olejnik z pania Engelking-Boni, o tym, ze „Ponosimy wine za Polaków, którzy mordowali Zydów” . Wine rzecz jasna tylko w sensie jaspersowskim, metafizyczna, ale poniewaz za wina powinna isc kara i zadoscuczynienie, to czy aby na pewno skonczy sie to tylko na zadoscuczynieniu metafizycznym, a nie finansowym, np. w powaznej kwocie 65 mrd?
Co ciekawe, pani profesor twierdzi, ze skupianie sie na liczbach nie ma sensu, bo to slepy zaulek.
Pomijanie liczb pachnie mi nie nauka, a bardziej mniemanologia. W pierwotnej wersji “Zlotych zniw” ofiar “polskich opracow” mialo byc 240 tys., ale w ostatecznej wersji zmniejszono ja do 40 tys., rzekomo z powodu niepewnosci szacunkow.
Ale byc moze przyczyna byla zupelnie inna – byc moze autorzy nie przewidzieli tylu krytycznych uwag prawdziwych, tzn. zawodowych historykow i pierwotna proba falszowania historii okazalaby sie zbyt latwo falsyfikowalna?
A wracajac do metafizycznej winy, to kto ponosi taka wine za zniewolenie, ograbienie i zdziesiatkowanie narodu polskiego pod sowiecka okupacja, poczynajac od 17 wrzesnia 1939 roku, a potem nieprzerwanie od 1944?
Jesli skupianie sie na liczbach to slepy zaulek, wiec nie ma wiekszego znaczenia, czy w MBP bylo 50% Zydow, czy tylko 20%, wina metafizyczna pozostaje. Czy obejmuje ona rowniez pania Engelking-Boni?
