W swoim artykule „Kłopoty z semantyką i syntaktyką, teologią i polityką”Free Your Mind porusza tematy bardzo ważne, choć (niestety) niezbyt zaprzątające umysły ludzi zajmujących się polityką. W artykule tym autor odnosi się do cennego tekstu Bronisława Bartusiaka o "Teologii politycznej". Z uwagi na wielość zagadnień, które chcę poruszyć w związku z tymi artykułami, dzisiaj ograniczę się do podjęcia jednego z licznych wątków. Być może to, co dzisiaj zamieszczam, nie da się określić mianem polemiki, z FYM'em niemniej jest to konieczne dla właściwego postawienia tematu. Mam nadzieję kolejne wątki podejmować w kolejnych notatkach.
FYM zaczyna od uwag na temat tytułu rocznika „Teologia polityczna”, który, jego zdaniem, miałby być dwuznaczny i źle dobrany. Dwa słowa: „teologia polityczna” w mojej ocenie nie muszą być kojarzone ani z teologią wyzwolenia, ani z teologią dającą podbudowę dla konstrukcji politycznej. Oczywiście, takie twory istniały w historii, ale wydaje mi się, że możliwych dróg teologicznych rozważań nad polityką jest znacznie więcej.
Przede wszystkim musimy zauważyć, że nie można mówić o historii współczesnych idei politycznych, formowania się myślenia politycznego czasów nowożytnych, bez odniesienia teologicznego. Wiele idei, którymi się posługujemy do dzisiaj, ma swoje korzenie nie w dziedzictwie antyku, tylko w chrześcijaństwie. Zilustruję to przykładem, którydotyczy jednego z najbardziej interesujących mnie tematów, czyli myśli rosyjskiej, ale nie tej marksistowskiej, tylko właściwej, genialnej myśli rosyjskiej.
Kiedy czytamy myślicieli rosyjskich – tak słowianofila, jak okcydentalistę, tak ateistę, jak prawosławnego chrześcijanina – widzimy, że oni w swoich rozważaniach, także tych nad zagadnieniami społeczno-politycznymi, wychodzą z zupełnie innego punktu, niż myśliciele Europy Zachodniej. Ująłbym to w taki sposób, że o ile dla Zachodu obowiązującym jest następujący schemat: jedność-wielość-jedność, o tyle dla Wschodu ten schemat wygląda następująco: wielość-jedność. Precyzując, o co chodzi: gdy Zachód pyta się o charakter wspólnoty politycznej i o to, jak ona powinna być zorganizowana, szukając odpowiedzi koncentruje się na znalezieniu czynnika pierwotnej jedności, natury. Dlatego odczytanie tego, jak jest w stanie natury, w pewnym momencie stało się dla tej myśli kluczowe. Natura określa współżycie osób w jedności ciała społecznego. Myśliciel rosyjski spojrzy na rzecz inaczej: punktem wyjścia jest osoba; jedność ma służyć realizowaniu się osoby, a to następuje w relacjach społecznych. Bardzo trudno tutaj o jakieś proste etykiety; każdy, komu narzuca się podział na esencjalizm i antyesencjalizm, w gruncie rzeczy powinien go porzucić. Dlatego nie będę obu poglądom nadawał etykiet. Zadam inne pytanie: skąd bierze się to, że myśl rosyjska, mimo że powstawała pod ogromnym wpływem myśli zachodniej, w tym zwłaszcza niemieckiej, nie przejęła od niej tego, zasadniczego przecież, modelu?
Iwan Kiriejewski, wybitny rosyjski słowianofil, pod koniec życia przygotowywał rozprawę z historii filozofii. Napisał wówczas w sposób następujący: „Doktryna Trójcy Świętej przyciąga mój umysł nie tylko dlatego, że odzwierciedla w najwyższym stopniu koncentrację wszystkich świętych prawd, które są nam przekazywane w Objawieniu, lecz także z tego powodu, że zajmując się dziełem filozoficznym doszedłem do przekonania, iż orientacja filozofii zależy przede wszystkim od tego, jakie mamy pojęcie o Trójcy Świętej.” (cyt. za: Tomas Spidlik SJ,„Myśl rosyjska”, s. 66) Spidlik mówi o tej różnicy w sposób następujący:„Rozwój refleksji teologicznej na temat tajemnicy Trójcy Świętej przebiegał odmiennymi drogami na Wschodzie i na Zachodzie. W teologii łacińskiej punktem wyjścia – jak to wyraża Boecjusz – jest jedność bóstwa, w której wiara odkrywa relację między trzema Osobami. Ojcowie greccy natomiast wyznają najpierw Ojca, Syna i Ducha Świętego, a z tego rodzi się pragnienie i uwielbienie Ich niewysłowionej jedności.” (Tamże, s. 65-66) To, co w swojej pracy z konieczności skrótowo potraktował T. Spidlik, szerzej opisuje Karl Christian Felmy we „Współczesnej teologii prawosławnej”, wpisując ten spór w bardziej fundamentalny jeszcze podział na – ujmując rzecz moimi słowami – orientację spekulatywną (charakterystyczna dla myśli zachodniej, i stąd wyjście od jedności natury) i orientację doświadczalną, wychodzącą od tego, co konkretnie doświadczane (a tym jest zawsze osoba; orientacja charakterystyczna dla myśli wschodniej). Przykładowy cytat:„Rzeczywiście, Jedyny, Trójjedyny Bóg jest osiągany w doświadczeniu nie jako „istota”, a jako Ojciec, Syn i Duch Święty.”(Karl Christian Felmy,„Współczesna teologia prawosławna”, s. 66) Ten cytat z konieczności wyjąłem z kontekstu, w którym autor mówi o tym, jak uzasadniana jest jedność Trzech Osób w teologii wschodniej i w zachodniej, co ma centralne znaczenie np. dla kwestii sporu oFilioque. Bardzo żałuję, że nie można też tego zagadnienia podjąć, niemniej przyjęty temat narzuca pewne ograniczenia – może innym razem.
Konkluzja tego przykładu jest następująca: często zwraca się – i słusznie – uwagę na to, że kluczowe dla współczesnej polityki pojęcie osoby jest wzięte z teologii chrześcijańskiej i ma silne konotacje z tym sposobem myślenia. Zgadzam się z tym w 100%, ale to stwierdzenie zbyt banalne, oczywiste, aby tyle się na jego temat rozpisywać. Chciałem zwrócić uwagę na kolejny wniosek: struktura myślenia teologicznego Zachodu i Wschodu ma bezpośredni wpływ na strukturę myślenia o polityce charakterystycznego dla tradycji zachodniej i wschodniej. Po pierwsze, poprzez schemat jedność-wielość-jedność vs. wielość-jedność. Z tym schematem wiąże się wychodzenie od natury lub wychodzenie od osoby. Po drugie, poprzez dwa różne rodzaje ukierunkowania: spekulatywne i doświadczalne, które będą miały bezpośrednie przełożenie na charakter refleksji społeczno-politycznej.
Ten wpis kończę na tym. Starałem się w nim pokazać, że teologia jest potrzebna na samym poziomie rozumienia historii idei politycznych. Rozumienie historii oznacza także rozumienie miejsca, w którym znajdujemy się dzisiaj. A o tym miejscu będzie okazja napisać niedługo.
Na koniec chciałbym zachęcić do lektury, właśnie w kontekście tego, o czym mówiłem powyżej, mojego wpisu zatytułowanego „Państwo i władza – zło czy dobro?”. Perspektywa teologii chrześcijańskiej choćby dlatego jest potrzebna w refleksji nad sprawami polityki, że ona stanowi – jeżeli jest traktowana w sposób zgodny z jej istotą – barierę nie do przejścia dla wszelkich prób ubóstwienia państwa. W pewien sposób wyraziłem to w tamtym wpisie. W ten sposób także zapowiadam już temat, który planuję podjąć w kolejnej notatce: po co nam teologia w polityce dzisiaj, i na czym miałaby polegać jej obecność?