Machabeusz Machabeusz
57
BLOG

Teologia a polityka (cz. 2)

Machabeusz Machabeusz Polityka Obserwuj notkę 4

Poprzedni wpis o tym samym tytule miał na celu pokazanie, że nie można mówić o formowaniu się myślenia politycznego czasów nowożytnych bez odniesienia teologicznego. Zarazem dyskusja, która wywiązała się pod nim, przekonała mnie, że trzeba przyspieszyć i zmniejszyć ilość części, w jakich początkowo miałem zamiar zawrzeć komentarz do artykułów Bronisława Bartusiaka i Free Your Mind'a.

Tym samym zacznę od określenia swojego poglądu w kwestii zasadniczej. Nie popieram i nigdy nie miałem na myśli takiego związku religii i polityki, który znamy z państw religijnych. Warto przy tym temacie pamiętać, że w państwie narzucającym jakąś religię dochodzi do zaprzeczenia aktu wiary w samej jego istocie, gdyż akt wiary zakłada wolność decyzji. II Sobór Watykański, odwołując się przy tym do licznych wcześniejszych źródeł, mówi o tym następująco:„Naczelnym twierdzeniem nauki katolickiej, zawartym w słowie Bożym, a przez Ojców stale głoszonym, jest to, że człowiek powinien odpowiedzieć Bogu przez wiarę dobrowolnie; dlatego nikogo nie wolno przymuszać do przyjęcia wiary wbrew jego woli. Fakt wiary z samej swej natury jest dobrowolny, gdyż człowiek odkupiony przez Chrystusa Zbawcę i wezwany przez Chrystusa do przybrania dzieci Bożych, może przylgnąć do objawiającego się Boga tylko wtedy, gdy pociągnięty przez Ojca okaże Bogu rozumne i wolne posłuszeństwo wiary. Charakterowi wiary w pełni więc odpowiada to, by ze sfery religijnej był wykluczony jakikolwiek rodzaj przymusu pochodzącego od ludzi. I dlatego zasada wolności religijnej w znacznym stopniu przyczynia się do podtrzymywania tego stanu rzeczy, w którym ludzie bez przeszkód mogą być zapraszani do wiary chrześcijańskiej, za nią się dobrowolnie opowiadać i czynnie wyznawać ją sposobem życia.”(Deklaracja o wolności religijnej „Dignitatis humanae”, 10) Obecność religii i teologii w myśleniu o polityce jest możliwa wtedy, kiedy polega na czymś zupełnie innym, natworzeniu płaszczyzny rozumienia. Jakie rzeczy mam tutaj na myśli?

Pierwsza rzecz wynika bezpośrednio z tego, co zostało napisane w poprzednim wpisie. Trzeba zauważyć, że niemała część naszego najlepszego dziedzictwa politycznego uzasadnia się tylko na gruncie przeoranym wcześniej przez chrześcijaństwo. Doskonałym przykładem jest tutaj to rozumienie, które kryje się za pojęciem „osoba”. Jak pokazał swego czasu Marcel Mauss, któremu uprawianie chrześcijańskiej propagandy jest raczej ciężko zarzucić, pojęcie osoby i ten sposób ujmowania rzeczywistości, jaki się za nim kryje, jest czymś dalece nieoczywistym, nieznanym innym kulturom. Nie sposób nie dostrzec, że jego korzenie są specyficznie chrześcijańskie i wiążą się z tym światem duchowym. Nie zamierzam przez to mówić, że wszyscy Europejczycy powinni stać się chrześcijanami. Warto jednak zastanowić się nad tym, co będzie, gdy nasze myślenie polityczne odetniemy od jego teologicznych korzeni.  Chrześcijańska teologia jest więc niezbędna dla zrozumienia naszego, europejskiego sposobu myślenia o polityce.

To jednak dopiero pierwsza rzecz, budząca chyba najmniej wątpliwości. Rola religii i teologii jako tworzących płaszczyznę rozumienia nie ogranicza się do tego, że dzięki nim rozumiemy i możemy trwale uzasadnić część dziedzictwa politycznego, które nas stanowi. Religia i teologia to także perspektywy, z których należy widzieć i oceniać działanie polityczne. Działanie człowieka, aby zarazem zrozumieć jego istotę i nadać mu właściwe ukierunkowanie, powinno uwzględniać czynnik duchowy i eschatologiczny. Człowiek nie jest tylko ciałem, podobnie zresztą, jak nie jest tylko duszą uwięzioną w ciele. Jest on jednością, to, co duchowe, jest w nim zarazem różne i nierozdzielne od tego, co cielesne. Zarazem świat nie jest zmierzającym donikąd przypadkiem; jest zamierzony i zmierza do swojego wypełnienia w czasach ostatecznych.

Wiadomo, co co w powyższym ujęciu może być uznane za problematyczne. Propozycja chrześcijańska opiera się na czymś, co nie jest oczywiste – nie każdy żywi takie przekonania, jak wyrażone powyżej. Racja, nie każdy – ale właściwie takie stwierdzenie niczego nie podważa, bo skoro powiedzieliśmy, że nie chcemy narzucać religii, a jedynie proponować ją jako tworzącą płaszczyznę rozumienia, to nic nie jest nie w porządku. Nikomu niczego się nie narzuca. W taki sposób uzasadniona jest jedynie teologiczna refleksja nad polityką, a nie religijne ujednolicanie.

Warto przy tym pamiętać, że gdy mówimy o refleksji nad polityką prowadzonej z perspektywy filozofii Oświecenia, nikogo to zbytnio nie rusza. Fakt, że, mówiąc o refleksji nad polityką prowadzonej z perspektywy teologii chrześcijańskiej, odnosząc sprawy człowieka do perspektywy wiecznej, nadającej im ostateczny sens, nagle napotykamy na zdecydowany opór, dowodzi niezbicie, że propozycja chrześcijańska nie jest traktowana w sposób równy. A rzecz jest bardzo prosta. Jeżeli jesteśmy chrześcijanami, rozumiemy zjawiska i procesy polityczne przez pryzmat naszych poglądów, podobnie jak zwolennicy Woltera rozumieją je przez pryzmat poglądów Woltera.

Machabeusz
O mnie Machabeusz

Człowieka najlepiej określają te myśli, które przemawiają do niego w jego głębi. Poniżej zamieszczam kilka takich myśli, które przemawiają do mnie: "Juda odparł: Bez trudu wielu może być pokonanych rękami małej liczby, bo Niebu nie czyni różnicy, czy ocali przy pomocy wielkiej czy małej liczby. Zwycięstwo bowiem w bitwie nie zależy od liczby wojska; prawdziwą siłą jest ta, która pochodzi z Nieba. Oni przychodzą do nas pełni pychy i bezprawia po to, aby wytępić nas razem z żonami naszymi i dziećmi i aby nas obrabować. My zaś walczymy o swoje życie i o swoje obyczaje. On sam skruszy ich przed naszymi oczami. Wy zaś ich nie obawiajcie się!" (1 księga Machabejska 3, 18-22) "Zawsze w Polsce było tak, że gdy politykom brak odwagi - następne pokolenie płaci krwią. My mamy szansę nie zapłacić." (Antoni Macierewicz, 1993 rok) "To, czego naprawdę mi brak, to wyjaśnienia sobie, co powinienem czynić [...], a nie tego, co powinienem wiedzieć, z wyjątkiem przypadków, w których wiedza musi poprzedzać każdy czyn. Chodzi o zrozumienie swojego celu, by dostrzec, czym w istocie jest to, co Bóg chce, abym czynił; chodzi o znalezienie prawdy, która byłaby prawdą dla mnie [...], o znalezienie idei, dla której chciałbym żyć i umierać." (Soren Kierkegaard) "Autentyczna droga nie jest ruchem na prawo lub na lewo na płaszczyźnie "świata", ale ruchem ku górze lub też wgłąb po linii pozaświatowej, ruchem w duchu, a nie w świecie." (Mikołaj Bierdiajew)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka