Ta informacja niestety nie przebiła się do szerszej grupy polskich odbiorców. Pokazuje ona, jak Polacy i Rosjanie mogą oddolnie i nawet w obecnej sytuacji (tzn. przy obecnych władzach Rosji), bez angażowania w to władz państwowych (nie licząc pomocy w nawiązaniu kontaktów, udzielonej przez polskiego ambasadora), małymi kroczkami budować grunt pod przyszłe pełne polsko-rosyjskie pojednanie. Co niemniej istotne, ten gest ma swój oczywisty wymiar ekumeniczny – bardzo ważny, bo kruszący mury historii, które dzielą katolików i prawosławnych bardziej, niż doktryna. Co więcej, mury te są kruszone w bardzo ważnym miejscu katolicko-prawosławnego spotkania – Polsce, która moim zdaniem ma dużą rolę do odegrania w dialogu ekumenicznym z prawosławiem z przyczyn obiektywnych (struktura ludności, w której – mimo oczywistej przewagi liczebnej katolików – jest także znacząca, kilkusettysięczna grupa prawosławnych).
Cała sprawa szeroko opisana została w artykule „Pamięci zabitych Polaków” zamieszczonym na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej. Na jego podstawie został napisany także artykuł znajdujący się na stronie Cerkiew.pl Ja opiszę rzecz w skrócie, odsyłając do szerszej prezentacji zawartej w artykule KAI. Sprawa dotyczy upamiętnienia przez mnichów z klasztoru w Nilo-Stołobieńsku, położonego niedaleko od innego ważnego dla Polaków miejsca - Ostaszkowa, pamięci Polaków, którzy po roku 1939 byli więzieni na terenie monasteru, zabranego wcześniej przez bolszewików. W tym celu mnisi nawiązali kontakt z Konferencją Episkopatu Polski, i obecnie przybyli i odebrali już kopię ikony Matki Boskiej Częstochowskiej, która zostanie umiejscowiona w specjalnie wybudowanej w tym celu kaplicy na terenie monasteru. Impuls do podjęcia działań pochodził ze strony Polaków, którzy przybywają do tego miejsca: „Wspominając początki tej inicjatywy, zaznaczył, że do położonego 9 km od Ostaszkowa klasztoru, w którym było więzionych 15 tys. więźniów, w tym polscy policjanci i żandarmi, wciąż przybywają ich krewni. Modlą się oni na grobach swych bliskich. To oni podsunęli mnichom myśl o umieszczeniu w klasztorze kopii obrazu częstochowskiego, by modlić się za ich dusze, o pokój i dobre sąsiedztwo. Mnisi zwrócili się do ambasadora RP w Rosji Jerzego Bahra, a ten pomógł w nawiązaniu kontaktu z Kościołem w Polsce.” (cytat pochodzi z artykułu ze strony KAI)
Czy kiedykolwiek będziemy mogli mówić o zrealizowanym polsko-rosyjskim pojednaniu? Tego, czy tak będzie, nie wiemy. Wiele rzeczy musi się jeszcze zmienić, aby to się stało, przede wszystkim zaś rosyjscy politycy musieliby wyrzec się swoich imperialnych ambicji, a to oznacza konieczność radykalnej zmiany w rosyjskiej polityce. Niezależnie od tego, w takich chwilach jak ta, można powiedzieć, że – wbrew licznym sceptykom –pełne polsko-rosyjskie pojednanie jest możliwe, a jego realizacja zależy także od nas – zwykłych ludzi po obu stronach granicy, i naszych oddolnych inicjatyw.Piękny gest mnichów (będący w swej istocie rezultatem oddolnej, rosyjsko-polskiej współpracy, pomysł został bowiem podsunięty przez przybywających do monasteru Polaków) pokazuje, jak można, pozostając zupełnie poza polityką, zrobić mały krok na tej drodze.