Przez kilka miesięcy trwały niemal ogólnonarodowe, publiczne poszukiwania nowej pracy dla Jana Krzysztofa Bieleckiego. Od kilku dni wiemy już, jakie będzie jedno z jego nowych zajęć – Donald Tusk powołał go na przewodniczącego Rady Gospodarczej, nowego ciała, które ma doradzać premierowi w sprawach gospodarczych. Pamiętamy, że już jakiś czasu temu podobny podmiot – Narodowa Rada Rozwoju – powstał przy prezydencie. Jak wypada porównanie obu instytucji?
Choć w ruchu premiera można doszukać się z pewnością odrobiny PR i chęci niepozostania w tyle za głową państwa, to decyzje o powołaniu obu rad należy ocenić pozytywnie – w polskiej polityce zdecydowanie za mało głosów eksperckich i oby polityczna rywalizacja wyglądała tylko w ten sposób. Oba zespoły wydają się dobrze skrojone do możliwości, zadań, charakteru urzędu, a nawet wizerunku tak premiera, jak i prezydenta. NRR jest bardziej liczna (48 członków wobec 11 w RG), a zasiadający w niej eksperci pochodzą z różnych środowisk (także politycznych) i zajmują się różnymi dziedzinami życia. Znajdują się w niej ekonomiści, naukowcy, samorządowcy, przedstawiciele związków zawodowych i organizacji społecznych. Wpisuje się to w oczekiwania Polaków wobec urzędu prezydenta, który ma patronować szerokim, a nie stricte partyjnym działaniom publicznym. Pomijając charakter rady i politycznego umocowania prezydenta w Polsce, które – nie oszukujmy się – nie dają wielkiego wpływu na gospodarkę, można by napisać – lepiej późno niż wcale.
Rada Gospodarcza jest ciałem węższym i bardziej homogenicznym ideowo – to w większości zwolennicy liberalnego kursu w gospodarce, często powiązani z największymi instytucjami finansowymi w Polsce. W tym sensie jest to dokładnie opozycja wobec rady prezydenckiej. Z jednej strony ważny jest już sam fakt powołania RG – Donald Tusk nie jest specjalistą od spraw gospodarczych i ma tego świadomość, a „świadoma niekompetencja” jest mniej groźna niż „nieświadoma”. Z drugiej, w obecnym rządzie coraz trudniej znaleźć gospodarczy ośrodek decyzyjny. Już do tej pory obok ministrów gospodarczych mieliśmy Michała Boniego, najpierw jako „superdoradcę”, obecnie ministra. I przypomnijmy, że dochodziło już do poważnych różnic zdań, np. pomiędzy Bonim a Fedak. Czy Rada Gospodarcza to kolejny element osłabiania pozycji PSL w rządzie, czy próba politycznego zagospodarowania (i jednocześnie zdyskontowania) Jana Krzysztofa Bieleckiego, czy jeszcze coś innego? Zobaczymy, ważne, aby konstytucyjni szefowie gospodarczych resortów nie uznali, że ich rola i odpowiedzialność się zmniejsza.
Na koniec zmienię temat. 11 marca Litwa obchodziła 20-lecie odzyskania niepodległości. Gratulując sąsiadom z tej okazji, warto pamiętać, że przez te 20 lat – mimo szumnych deklaracji o strategicznym partnerstwie – naszym krajom nie udało się rozwiązać podstawowych problemów, dotyczących polskiej mniejszości na Litwie. Wymieńmy chociażby polskie szkolnictwo, pisownię nazwisk, dwujęzyczne nazwy miejscowości, a także generalny „klimat” wobec polskości. To także przyczynek do roli eksperów w polityce. W tym przypadku zabrakło ich rad, czy chęci i odwagi polityków do wdrożenia ich w życie?