MaciekBigos MaciekBigos
349
BLOG

AntyPISowska paranoja

MaciekBigos MaciekBigos Polityka Obserwuj notkę 4

Prawo i Sprawiedliwość najpewniej wygra wybory parlamentarne. U wielu osób wciąż budzi to pewne obawy. Czy strach ma tylko wielkie oczy, a w rzeczywistości nie ma się czego bać?

Teoretycznie może się zdarzyć jeszcze wszystko. Teoretycznie wyborcza wygrana PiS nie jest jeszcze przesądzona. Życie jednak uczy. Uczy tego, że teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Tak też jest i w przypadku wyborów parlamentarnych. Nie trzeba być wróżbitą, posiadaczem nieoficjalnej wyborczej wiedzy, czy nawet politologiem, by wiedzieć, że niedzielną wygraną PiS już teraz można nazwać faktem. Oczywiście można rozprawiać o skali, rozmiarze tegoż triumfu, ale nielogiczne jest moim zdaniem podważanie pewnego zwycięstwa partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS, bowiem wciąż partią Prezesa jest, prawda?

No właśnie. Tu dla wielu zaczyna się koszmar. Demon przeszłości podnosi łeb i straszy. Straszy na razie jeszcze z szafy, ale można mieć pewność, że niedługo z tej szafy wyjdzie, niczym polityczny Randall – bohater bajki „Potwory i Spółka”. Oj znamy ten język. Pamiętamy straszenie PiS-em, które do pewnego momentu działało, ale – jak widać po słupkach poparcia – już nie działa, a przynajmniej nie na głosującą większość. Czy więc ci, którzy jeszcze z niepokojem patrzą na przyszłość Polski rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość mają rację? Czy może tylko przejaskrawiają i naciągają pewne, minione fakty pod własną teorię dyktowaną wręcz chorobliwym lękiem przed tym, co może wydarzyć się w nadchodzącej kadencji sejmu?

Oto państwo spod znaku POstępu odchodzi w niebyt, a ster po aferzystach, kłamcach i zdrajcach przejąć mają nieskazitelni patrioci, którzy jak nikt przysłużą się dla dobra i spokoju w kraju. Kojarzenie rządów PO w prostej linii jedynie z aferami, czego przykładem jest lokal „Ewa i Przyjaciele”, a stawianie siebie w roli tych, którzy zrobią porządek i aferom, by nie rzec aferzystom, łeb ukręcą, to coś co już znamy. Co prawda zarysowana w wersji light, ale jednak. Otóż drodzy Państwo jest to nic innego, jak dobrze nam już znana z lat 2005 -2007 „odnowa moralna”. Ja wciąż się jej boję. Teraz może jeszcze bardziej niż wtedy. Dlaczego? Ponieważ hasła samej odnowy, czy też rewolucji moralnej na razie nie wybrzmiewają mocno, jakby były celowo tłamszone. A wiadomo, jak coś się długo trzyma w sobie, to potem, jak buchnie, to nie ma zmiłuj.

Oczywiście, co gorliwsi zarzucą mi, że jeszcze rządy PiS się nie zaczęły, a ja już straszę. Nie straszę, lecz przypominam. Jeśli jednak dla niektórych wciąż straszę, mimo, że nic jeszcze się nie wydarzyło i jest to bezzasadne, tych proszę o przypomnienie historii o kapitolińskich gęsiach, które gęgały, choć wszystko było w porządku. Znów, ci bardziej zaciekli odnajdą w tym retorykę Pana Redaktora Adama Michnika, a to już rzecz najgorsza. Dyskwalifikuje mnie to od razu. Nie tylko, jako osobę niegodną polemiki, ale w ogóle, jako osobę, która winna wyrażać swoje poglądy. W ostateczności, jeśli straszę, to mam czym. Logiczne, prawda? Nadal nie? Trudno. Przekonanych, nie przekonam.  

Boję się rządów PiS, bo nie chcę, by ponad słownikową definicją słów „patriotyzm” i „patriota”, górowała  inna – urzędowa, w której to, czy ktoś jest patriotą, czy nie, zależeć będzie od kryteriów przyjętych przez władzę (np. od genów). Przesada? Bzdura? Hańba? Proszę przypomnieć sobie kto i kiedy użył takich słów:

„jeśli rodzina kandydata walczyła o Polskę, o niepodległość, dziadek był w AK, a pradziad uczestniczył w powstaniu styczniowym, to taki ktoś daje nam gwarancję genetycznego patriotyzmu.”

Nobilitujące, piękne? Nie. Wykluczające i tworzące podziały, bo jeśli czyjś pradziad nie uczestniczył w powstaniu, to patriotą być nie może? Może, no, ale gwarancji genetycznej nam nie da, więc jest kimś gorszym. Okazuje się, że są patrioci lepsi i gorsi. Lepsi, to jak można by rzec ci „z urodzenia”    Proszę sobie jednak chwilę pomyśleć, czy nie znacie Państwo kogoś urodzonego w „dobrej rodzinie”, kto zszedł potem na manowce? Skoro patriotów mamy różnych, to i patriotyzmy są różne. I OK., do tego nie mam zastrzeżeń. Nie chcę jednak by władza mówiła mi, który jest tym najlepszym i jedynie słusznym. Co do samego dzielenia na: lepszych i gorszych, „nas” i „tamtych”, to nie chcę żyć w państwie, w którym władza lepiej wie, gdzie i kto stał, i kto stał tam gdzie ZOMO.

Boję się rządów PiS-u, bo boję się rządów, w których domniemanie niewinności nic nie znaczy, a wyroki zapadają nie na sali sądowej, lecz w  blasku kamer telewizyjnych i fleszy na konferencjach zorganizowanych „na aferę” po to,  by wykazać się skutecznością. Niestety nie skutecznością w zwalczaniu przestępczości, ale skutecznością w zwalczaniu cywilizowanych standardów i „niszczeniu” ludzi. Apropos niszczenia… Pamiętacie Państwo słynną niszczarkę? Z nią związana jest przecież, jakże przepełniona duchem sprawiedliwości i zaufania zasada, że jeśli dowodów nie ma, to najlepszy dowód na to, że zostały one zniszczone.

Była jeszcze walka z „układem”, pakt, który okazał się być destabilizacyjnym i wiele innych kwestii, których nie poruszam licząc na Państwa dobrą pamięć.

Boje się więc rządów, w których sprawiedliwość jest ślepa, lecz od blasku fleszy i kamer, sumienie jest sankcjonowane odgórnie, obywatel z założenia to wróg, a nawet jeśli nie wróg, to tym pewniejsze, że wrogiem jest. Boje się. Ja jestem paranoikiem, czy ci, o których piszę?

MaciekBigos
O mnie MaciekBigos

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka