Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel
438
BLOG

Królestwo w naparstku

Krzysztof Mądel Krzysztof Mądel Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Pan Jourdain nie wiedział, że mówi prozą, a Pani Dulska nie miała zielonego pojęcia, że okłamuje siebie w stylu wiktoriańskim. Biblijnym uosobieniem duchowej dulszczyzny jest Saul, syn Kusza, z rodu Beniamina.

Wybrany przez Boga na pierwszego monarchę ludu wybranego stopniowo traci zamiłowanie do modlitwy i zaczyna układać swoje życie według alternatywnych wzorców. Kamieniem próby są dla niego Amalekici. Saul okazuje im wielkoduszność, postanawia nie niszczyć ich politeistycznej kultury, czym sprzeciwia się Bogu. Zezwala także na mieszane małżeństwa, co w praktyce oznacza przyzwolenie na domowy kult pogańskich bożków, a co wybitniejszych Amalekitów wciela do swej przybocznej armii. Bóg próbuje obudzić Saula z letargu, upomina go przez proroków, wykazując, że stracił kwalifikacje do pełnienia swego urzędu, on jednak poza tronem świata Bożego nie widzi. W chwili depresji szuka pomocy u wróżki (choć sam jeszcze niedawno tępił wróżbiarstwo), ale i tam słyszy karcący głos proroka Samuela, więc i ten głos odrzuca. Gdy następnego dnia upada zraniony w walce, dobija go, jak na ironię losu, jeden z jego amalekickich gwardzistów.

Smutna biografia Saula powraca echem w Nowym Testamecie. Upadek Judasza jest wierną kopią tamtego upadku, poprzedzonego stopniowym narastaniem duchowej demencji. Judasz tak dalece rozmija się z bożymi planami, że od pewnego momentu „wie lepiej” od samego Boga na czym polega zbawienie. Nie dopytuje Jezusa jak inni uczniowie o jego intencje, lecz patrzy na niego z dystansem, zaś czuły gest Marii z Betanii namaszczającej Jezusa na śmierć przyjmuje ze zgorszeniem, czemu natychmiast daje wyraz. Nie potrafi zinterpretować czynu Marii w duchu religijnym, nie widzi w nim początku drogi wiodącej przez krzyż ku życiu, a wyłącznie przejaw słabości i kapitulacji, dlatego postanawia poddać Jezusa próbie, zweryfikować jego misję przed Sanhedrynem, aby samemu uzyskać tytuł do świątynnej nagrody niczym gorliwy kapłan Zachariasz, który dwa wieki wcześniej uchronił swój lud od fałszywych proroków. Widząc spokój, z jakim Jezus przyjmuje swój los, Judasz odkrywa jak bardzo się mylił.

Czy mógł uniknąć tej pomyłki? Jezus udzielił odpowiedzi na to pytanie w dwóch krótkich przypowieściach: o nasieniu wrzuconym w ziemię i o ziarnku gorczycy wyrastającym niepostrzeżenie ponad wysokie drzewa. Obie alegorie mówią o dyskretnej sile dobra, a także o związanej z nim „duchowej ignorancji”, subtelnej i nieco podobnej do ignorancji Pana Jourdain. Nie chodzi tu o brak znajomości przyczyn i konsekwencji własnych czynów, a wyłącznie o radykalną dysproporcję, jaka zachodzi między ograniczonym wysiłkiem człowieka a łaską Boga działającego zarówno wespół i zgodnie, a czasem wręcz jakby niezależnie od ludzkich intencji. Ktoś, kto traktuje Boga i ludzi odpowiedzialnie, rzetelnie spełniając swoje prozaiczne obowiązki, ten może być pewien, że wartość jego życia jest większa niż mógłby się spodziewać – zarówno wobec bliźnich, jak i w wymiarze ostatecznym. Jego życie przypomina sonatę graną przez wielkiego Mistrza, który z marnych nut wydobywa o niebo więcej niż zdołał w nich znaleźć ów marny skrzypek, jakim jest każdy śmiertelnik.

Symbolika przypowieści nie pozostawia jednak wątpliwości, że ów skrzypek powinien być pokorny jak ziarno wrzucone w glebę, de facto skazane na śmierć, lecz tak naprawdę wolne od lęku przed nią, a więc zdolne do całkowitego daru. Tę gotowość musi stale w sobie odnawiać przez modlitwę, w czasie której jego własne rozproszenia przypomną mu, że wciąż jeszcze tej gotowości nie osiągnął. Ów kompozytor musi także brać przykład z ziarnka gorczycy, tak małego, że wręcz pozbawionego własnych chęci, sił i środków, wyrastającego jednak do rozmiarów chcianych przez Boga dzięki darom ziemi i nieba, którym wszystko zawdzięcza.

Królestwo Boże jak ziarnko maku. Nigdy się nie nadyma. Potrzeba pokory, żeby je znaleźć, a znalazłszy, nie zgubić. Bóg w ziarnku, nawet tu, i nic poza nim.

Z ewangelii na 11. niedzielę zwykłą 

„Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem ziarno pełne w kłosie.” (Mk 4, 26-28)

Strona domowa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości