Marcin Małek Marcin Małek
191
BLOG

O CZYM WIEDZIEĆ NIE TRZEBA

Marcin Małek Marcin Małek Kultura Obserwuj notkę 0

 

Ach dzień mi odszedł

jak z kłosów ziarno

gdy go owłada podszept

snujących się przez noc upalą

nieludzkich cieni

 

tam sam pod własną strażą

niby chory na czas alchemik

ostatnim skokiem ostatnią szarżą

patrzę wydostać się spod ziemi

dać światłu gardło

 

i własnym sercem krwią pożarną

niczym potulne jagnię

spełnić ofiarę całopalną

a potem jak wolność bagnet

ponieść się wprost ku gwiazdom

 

pod zgięty nieba magnes

gdzie dnia od nocy nie odróżnisz

bo wszystko mieni się szmaragdem

wszechwładnej i wszechobecnej próżni

i człowiek skierka i Bóg podróżnik

 

pośrodku milknącego echa

dogasających białych karów

przechodzą razem ostatni etap

najdłuższej ze wszystkich wypraw

na jaką był gotów zdobyć się poeta

 

Ach dzień mi odbiegł niech odbiega

jak rosa z opuszczonych powiek

tak człowiek garnie się do nieba

po słowo po zapowiedź

tego o czym wiedzieć nie trzeba

 


 

Przyszedłem na świat w trzecim kwartale XX wieku i jestem. Istnieje dzięki słowu i tylko w tej mierze, w jakiej sam się realizuje – m.in. poprzez język którym wytyczam własną drogę. Nie wyróżniam się w tłumie, większość z was mija mnie na ulicy nie ofiarując nawet krótkiego spojrzenia, ale ja na was patrzę i uczę się od was, jak przetrwać poza obszarem zmyślenia. Tak, żyję w zmyśleniu, stąd większość tych, których znam nie ma o mnie pełnego wyobrażenia – należę sam do siebie i dobrze mi z tym odosobnieniem. Mam tyle twarzy, ile akurat zechcę mieć w danym momencie. Bywam wielkoduszny, ale także zawistny, łaskawy i okrutny, szczodry i skąpy, zły do szpiku kości i bezgranicznie dobry. Kocham i nienawidzę, lubuje się w kłamstwie i walczę o prawdę. Wciąż szukam odpowiedzi na to kim jestem, lub na to, jak mnie widzicie. Niektórzy mówią o mnie „poeta”, inni „grafoman nie wart złamanego grosza” – nie boje się jednych i drugich. Ważne, że ktoś mnie czyta, i że mogę się przejrzeć w waszych źrenicach jak w lustrze, albo przejść przez wasze życia, jak przez tranzytowy korytarz. Jeśli więc nadal chcecie mnie poznać, proszę was tylko o jedno – wpuście mnie do środka, wtedy i ja się przed wami otworzę. Wszakże nie gwarantuje gotowego przepisu na to kim jestem – sami musicie wybrać własną odpowiedź.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura