I czego jeszcze chcesz
ten szept
ten szept
na wargach rozchylonych czule
z gardeł ściśniętych odgłos stali
młoty kowadłom przynoszą ulgę
w cieniu zagasłych chwil tak nas zaczarowali
i tak złudzeniem błądzimy w górę
na szczyt pokusy zbawiennej wiary
przez oszalałe noce zwichnięte dni
gdzie słowo miłość od miłości
niczym się nie odróżni
gdzie prawda z prawdy
nic nie wynosi
oprócz słodyczy zastygłej krwi
stale garnącej się na papier
I o czym jeszcze śnisz
ta cisza
cisza wyrywa kraty
z kamiennych powiek
tak nas zaczarowali
że z poświęceniem zawsze pod górę
ciągle spadamy
pnąc się ku niebu jak ogień
co zapadając się w sobie ciągle z siebie wychodzi
I czego jeszcze chcesz
młoty kowadła pieszczą czule
a szept ten szept
który miał przynieść ulgę
kończy się sykiem iskier
nad uniżonym tłumem mrówek