Donald Tusk pogroził paluszkiem i powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jak ten nie będzie grzeczny to zafunduje nam przedterminowe wybory. Równie skutecznie mógłby zagrozić lisowi wpuszczeniem do kurnika. Że co? Że dojdzie do ostrego podziału społeczeństwa w kwestii Traktatu? No tak, tego Kaczor zawsze się obawiał: ostrych podziałów i gwałtownych sporów. Taki koncyliacyjny polityk z niego... Że co? Że ponad 70% społeczeństwa opowiada się za ratyfikacją Konstytucji Europejskiej? No to co? Ale co najmniej 20 jest przeciw. Trochę z tych 70 da się uszczknąć, da się też przekonać paru niezdecydowanych... Nawet w wariancie bardzo ostrożnym uzbiera się te 25-30%. Horror nie? Że co? Że PO ma 50% poparcia? A niechby miała i 70%. Niechby zgarnęła wszystkich prokonstytucyjnych. Jeśli Kaczor przytuli pozostałe 30% to będzie cały szczęśliwy. Szanse na takie łupy są całkiem duże biorąc pod uwagę linię podziału, nie? PO wygraj wybory i utworzy sobie rząd. Sytuacja w porównaniu z obecną nie ulegnie pogorszeniu - porządzą jeden rok dłużej. A poza PiS i PO w poważnej polityce nie będzie n i k o g o. Przerażające? Na moje oko to nie była żadna groźba. To była oferta. A Kaczor byłby jakiś dziwny gdyby się nie zgodził. Amin
