Małpiusz Płaszczak Małpiusz Płaszczak
758
BLOG

Murzyn w Warszawie

Małpiusz Płaszczak Małpiusz Płaszczak Polityka Obserwuj notkę 5

Do Warszawy przyjechał Murzyn. I jak to mówi młodzież - szału nie było. Ot, normalny czarny Murzyn. Może z trochę nietypowymi, odstającymi uszami. I tak nikt z domu nie wyszedł go oglądać. Mało to Murzynów na ulicach?

Co innego było przed wojną. Gdy pierwszy Murzyn pojawił się w jednym z warszawskich kabaretów, publika waliła drzwiami i oknami. Bilety szły jak woda, a ludzie tratowali się, żeby go zobaczyć. Jednak 80 lat mineło i Murzyny nam spowszedniały.  No, może tylko u kibiców piłkarskich wywołują jeszcze poruszenie, okrzyki "Małpa!" i rzucanie bananami. Ale jak wiadomo kibice są "daleko za Murzynami".

Wróćmy do naszedgo dzisiejszego Murzyna. Pojeździł sobie czarnulek swoim, nomen omen, czarnym autkiem po Stolicy. O dziwo, nie zajrzał do kamienicy Pod Murzynem na warszawskiej Starówce. Ani do Wedla na Szpitalną na tradycyjnego "murzynka". Nawet pod palmą na Alejach się nie zatrzymał.

Odwiedził za to pomnik Bohaterów Getta. Po co? Tego nikt nie wie. Na wnuka warszawskiego rabina nie wyglądał. Potem wpadł do hotelu opłukać się pod pachami i polecaiał na darmową wyżerkę do Pałacu. Jak to mówił Jegomość Prezydent?  "Roboczodiner"? Jakoś tak. A teraz Murzyn poszedł spać. Pewnie śni o swoim dziadku zjadającym polskiego misjonarza...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka