Fredzio Superstar!
Wierzcie czy nie wierzcie, w wirtualnym świecie
Poznałam Fredi’ego, gdy tańcząc w balecie
Próbowałam wierszyk napisać oktawą
Co wcale nie było taneczną zabawą
lecz niesłychanie uciążliwą sprawą...
Przygotowana więc do pas piruetu
A nie do występów dla dzikich Wieletów
Na czas nawet nie wykonałam szpagatu
Co uwolniło mnie od melodramatu
I pozwoliło poznać Fredzia - Artystę
Artystę pędzla, który jak król Błystek
Rozkazał uczynić wiosnę na swych płótnach...
I stała się wiosna, świeża, bałamutna
Feerią barw i świateł po oczach bijąca
Cudowna wiosenka, tak podniecająca
Że i mnie zachwyciła...nie byłabym sobą
Gdybym się nie skusiła Fredzia osobą
I jego dziełami, które mistrza tworzą...
Wybrałam się więc wraz z poranną zorzą
Oglądać obrazy Fredzia mokre z rosy
A zobaczyłam rusałki o stópkach bosych
Więc z uwielbienia krzykiem wniebogłosy
Skuszona jak grzeszna Ewa jabłkiem w raju
I choć zdarzyło się to zimą a nie w maju..
Tak oczarował mnie malarz - artysta
Że dla świata stała się rzecz oczywista:
Sercem Mixtury zawładnął Fred na lata
I tak już chyba zostanie do końca świata
A nawet dzień dłużej...