Można powiedzieć, że wielka fala już za nami. Opadająca woda odsłania jednak ogrom zniszczeń jakich przez tych kilka dni poczyniła. Tysiące ludzkich tragedii, tych mniejszych i większych. Zniszczone domy, uprawy, padłe zwierzęta
Do tego wszystkiego należy dodać zniszczoną infrastrukturę. Od dróg i mostów poczynając, a na zniszczonych szkołach kończąc. Biorąc pod uwagę ogrom strat, powstaje pytanie jak samorządy poradzą sobie z odbudową?
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że wile z gmin i powiatów w ostatnich latach poważnie się zadłużyło aby móc korzystać z unijnej pomocy. Dzięki temu powstawały wodociągi, drogi, baseny, pływalnie, szkoły i inne budynki użyteczności publicznej. Często zadłużanie to doszło do granic możliwości finansowych, ale dzięki temu wójt, burmistrz czy prezydent mógł pochwalić się ładną pływalnią co niewątpliwie pomagało w reelekcji.
Dziś polskie samorządy stają przed nie łatwym zadaniem, z którym zapewne same sobie nie poradzą. Trudno bowiem odbudować infrastrukturę zniszczoną w 90 procentach... Zaciągać kolejny kredyt? A kto go udzieli jeśli gmina, powiat czy miasto jest już zadłużone? W takiej sytuacji jedynym ratunkiem będzie sięgnięcie do budżetu centralnego, który jak powiedział premier Tusk jest na granicy wytrzymałości.
Rząd stanie przed dylematem. Udzielić obiecanej pomocy poszkodowanym ludziom, czy samorządom. Wszystkich zadowolić się niestety nie da. Pozostawienie samorządów samym sobie co prawda nie grozi ich bankructwem bo takiej możliwości nie ma, jednak koniec końców i tak pieniądze pójdą z budżetu państwa.
