poznaniak poznaniak
473
BLOG

Strzeżmy się Id Marcowych, czyli do sztambucha polit zdrajcom

poznaniak poznaniak Polityka Obserwuj notkę 2

 

„Nie jestem chrześcijaninem, nie jestem ateistą, nie jestem żydem, nie jestem muzułmaninem, ale wierzę w konstytucję” to wyznanie ideowe zdeklarowanego demokraty, kandydata w prezydenckich prawyborach, granego przez Georga Clooneya. Czy pod tą deklaracją kryje się zmowa i zbrodnia założycielska współczesnych nam Brutusów? Właśnie dlatego Polaków powinien, choć sądzę, że w kinach tłumów nie będzie, zainteresować film o amerykańskiej kampanii prezydenckiej.
 
Dzisiaj, gdy z dnia na dzień, nagle zabrakło śp. Jacka Kwiecińskiego, urodzonego amerykanisty i integralnego polskiego konserwatysty, sami musimy zacząć próbować analizować kulisy amerykańskiej polityki. Dobrym tego pretekstem jest najnowsze dzieło, prywatnie demokraty Georga Clooneya „Idy marcowe”. To portret obozu demokratów, bez złudzeń pokazujący swoich ludzi i mechanizmy polityki, które wszędzie są podobne. Dla konserwatystów, a jakże, twórcy filmu nie mają dobrego słowa, choć podziwiają ich za skuteczność.
 
Film rozkręca się z wolna, w rytmie toczącej się kampanii w Ohio. Mike Morris to gubernator, poruszający się swoim biało-błękitnym autobusem, wypisz wymaluj jak pamiętny Tuskobus. W tej roli Clooney aktor i reżyser filmu, z początku jawiący się jako lewicowy bezkompromisowy idealista, człowiek bez skazy, chcący przywrócić Ameryce światowe przywództwo. Przypomina odchudzoną wersję prezydenta Komorowskiego, z cwaną argumentacją, ale nie usypiającą jak Tusk. Jego najbliższe zaplecze to szef i weteran kampanijny Paul Zara, wybornie grany przez klnącego jak szewc Philipa Seymoura Hoffmana. Jego zastępcą jest chłodny pijarowiec, w pierwszoplanowej roli Ryan Gosling. Ta para przypomina dawny, i dobrze, pisowski duet spinek Michał Kamiński i Adam Bielan. Choć chłodna i pozbawiona emocji postać Goslinga przypomina raczej ojca propagandy Tuska i jego osobistego doradcę, enigmatycznego Igora Ostachowicza. I są dwie kobiety. Salonowa dziennikarka Ida Horowicz (Marisa Tomei) to najlepsza „Wystawi cię do wiatru jak każdy polityk” i najgorsza, jeśli poczuje zabójczego newsa, przyjaciółka demokratów. Z kolei 20 letnia stażystka Stephane (Ewan Rachel Wood), katoliczka i córka szefa Kongresu Krajowego Demokratów, to jedyna ideowa postać, której za nietrafną polityczną namiętność, przyszło zapłacić jej abortowanemu dziecku i jej samej najwyższą cenę.
 
Szef konkurencyjnego sztabu Tommy Duffy składa Goslingowi „propozycję korupcyjną” i opuszczenie obozu gubernatora Morrisa. Gosling z wahaniem odrzuca propozycję i przyznaje się swojemu podwładnemu. Jednocześnie Ida zdobywa newsa, że Gosling spotkał się z Duffym. Chce wiedzieć o czym rozmawiali. W tym samym czasie sprowokowany doradca zaczyna romans z niepełnoletnią stażystką. Przez przypadek odbiera jej służbowy telefon, w którym słyszy głos swojego gubernatora. Okazuje się, dziewczyna jest w ciąży z Morrisem i potrzebuje 900 dolarów na zabicie dziecka. Gosling mimo wahań zdobywa nielegalnie pieniądze z funduszu wyborczego i opłaca świadome zabójstwo. Zrozpaczona dziewczyna zostaje zwolniona. Podobnie jak sam Gosling, który za wizytę u konkurencji zostaje wylany, przez lojalnego do bólu Zarę. Na Goslinga jak grom z jasnego nieba spada samobójstwo stażystki Stephane. To co miało go zabić, okazuje się szansą, która może go uratować. Gosling z telefonem ofiary wraca do gry o najwyższą stawkę, w której wszyscy na wszystkich mają haka. Czy to lekcja realizmu czy makiawelizmu twórców, warto samemu zobaczyć i odnieść do polskiej sytuacji po 10 kwietnia.
 
Dlaczego taki film, jeszcze bardzo długo w Polsce i na świecie nie będzie mógł powstać, choć należy życzyć tego z całego serca Antoniemu Krauze, pracującemu nad scenariuszem filmu o kłamstwie i tragedii smoleńskiej? Warto zwrócić uwagę na scenę lotu awionetką gubernatora i jego asystenta. Gdy samolot niemiłosiernie biorą w obroty turbulencje, doradca rzuca „Prawym ludziom nie może stać się nic złego”. Jednak to, co dla nas jednoznacznie kojarzy się z kwietniowym lotem prezydenckim do Smoleńska, dla amerykanów to tylko pretekst do wspomnienia gwiazdy amerykańskiego baseballa Roberto Clemente, który zginął w katastrofie lotniczej. Ta scena symbolicznie odzwierciedla stosunek administracji Obamy i całego zachodu do tragedii smoleńskiej.
 
Juliusza Cezara zamordowano w senacie w Idy Marcowe 15 marca 44 r. p. Chrystusem. Do dziś, mimo upływu ponad 2050 tysiąca lat ta polityczna zbrodnia budzi namiętności. Polskie idy zdarzyły się dwa lata temu i ciągle czekają na odkrycie prawdy i opis na miarę Szekspira. Strzeżmy się kolejnych Id Marcowych w Polsce.
Marcin Kuberka 
poznaniak
O mnie poznaniak

Po trzydziestce, chudy,z poczuciem humoru członek "Naszości"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka