marcingacek marcingacek
1398
BLOG

Czwarta bitwa o Charków.

marcingacek marcingacek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Ponad siedemdziesiąt lat temu dowódcy niemieccy wiedzieli, że oddać Charków
i Donieck Kremlowi to przegrać wojnę. I nie chodziło tu o zniszczony ciągłymi działaniami wojennymi przemysł, ale o potęgę symboliki i rząd dusz Wschodniej Ukrainy, która dla Rosji jest przedmurzem prawosławia. Dla Rosjanina Zachodnia Ukraina to strefa graniczna splatających się wpływów wschodu i zachodu, bardziej wschodnia od Polski ale nie krystalicznie. Charków to Rusiński Smoleńsk. Kto go ma, ten zachowuje strategiczną przewagę. Putin właśnie rozpoczął swoją bitwę o Charków.
Będą to zmagania bardziej sofistyczne – działania militarno-polityczne (próby destabilizacji, federalizacji czytaj oderwanie, etc.). Oczekujemy na pierwszą bitwę o to miasto w XXI wieku, ale czwartą w ostatnich kilkudziesięciu latach. Dokładnie od lutego 1943 roku.

Rzymianie pierwsi prowadzili politykę historyczną. Interpretowali przeszłość tak jak było im wygodnie. Deptali pamięć i godność pokonanych. Niszczyli to co przeszkadzało w budowie imperium. Zburzenie pokonanej Kartaginy miało znaczenie symboliczne a nie wojskowo-ekonomiczne. Ale symbole tworzą mity, a te tożsamość narodową opartą o historię i tradycję. Zwykło się uważać że to zachodnia cywilizacja jest spadkobiercą tradycji łacińskich. Tyle tylko, że to na wschodzie dłużej panowali antenaci Konstantyna Wielkiego. To oni poprzez ortodoksyjną wiarę prawosławną i cyrylicę zaszczepili kulturę Konstantynopola w Rosji. A że przetrwali do XV wieku można założyć silniejszy wpływ Bizancjum na Moskwę niż Rzymu na Berlin czy Warszawę. Ani Paryż ani Londyn nigdy nie uzurpowały sobie prawa do nazwy „trzeci Rzym”. Zachód z podziwem patrzy na ikonografię cerkiewną, niby z niesmakiem ale i zazdrością na splendor orientalnego bizantynizmu. Dla Moskwy nie ma alternatywy w postaci zredukowania swoich wpływów w Europie Wschodniej. Moskale mogą zrezygnować - przyciśnięci niesprzyjającymi okolicznościami -  z Przywiślańskiego Kraju ale na pewno nie z Kijowa czy Charkowa. Warszawa należała do nich od upadku Napoleona do 1914 roku. Była w jej strefie wpływu u szczytu panslawizmu komunistycznego od 1945 r. do 1989r. Kijów i Charków były zawsze pod panowaniem Rosji od XVII wieku. Ostatnie dwadzieścia lat niewiele zmieniły.

           W propagandowym filmie radzieckim „Wyzwolenie” jest następująca scena. Rzecz się dzieje w kwietniu 43 roku w gabinecie Stalina. Na stwierdzenie generalissimusa, że na froncie chwilowo Niemcy są pasywni, pyszałkowaty czerwony generał z uśmiechem mówi „Liżą rany po Stalingradzie”. Stalin - z nieodłączną fajką - ze spokojem znamionującym cynicznego ludobójcę i politycznego rekina odpowiada: „ A my po Charkowie”. Bitwa stalingradzka jest powszechnie znana. O bitwie pod Charkowem niewielu słyszało. A przecież gdyby nie ona nie byłoby największej rzezi 1943 roku - bitwy na łuku Kurskim. To Stalingrad niesłusznie uważa się za bitwę przełomową. Hitler stracił w niej szóstą armię i cześć czwartej pancernej. Prawie 220 tysięcy (licząc poległych, rannych i wziętych do niewoli). Rosjanie pod Charkowem utracili 3-cią Armię Pancerną, 6-tą Armię ogólnowojskową, Grupę Pancerną Popowa i 69-tą armię. W wyniku tej bitwy Niemcy odzyskali inicjatywę w początkach 43 roku. Mogli odbudować nadszarpnięte siły i byli gotowi do prawdziwego przełomu – bitwy na Łuku Kurskim.

Po zwycięstwie pod Stalingradem Rosjanie uzyskali nie tylko przewagę militarną ale przede wszystkim psychologiczną. Niemcy byli w szoku. Grupa Wojsk „A” musiała uciekać z Kaukazu  gdzie groziło jej odcięcie. Milionowe zgrupowanie Armii Czerwonej dotychczas zajęte trzymaniem w żelaznym uścisku żołnierzy von Paulusa i blokowaniem prób jej uwolnienia teraz - z pomocą setek czołgów T-34, tysięcy amerykańskich ciężarówek, jedząc jankeskie konserwy – mogło ruszyć na Zachód. Rozpocząć operację likwidacji Grupy Wojskowej „Południe”. Plan Stalina był znamienny. Pokonać Hitlera daleko od Berlina, na trenach wschodniej Ukrainy.

Zdemoralizowany Wehrmacht zdawał się chylić ku upadkowi. Natychmiast ściągnięto z Francji przekształcone w legendarne dywizje grenadierów pancernych doborowe związki Waffen SS - Leibstandarte Adolf Hitler, Das Reich i Totenkopf. Te elitarne i fanatycznie oddane Hitlerowi wojska działały jak straż pożarna i podtrzymywały opór Niemców. Mimo to sytuacja była przerażająca. Odziały trzech Frontów: Woroneskiego, Południowo Zachodniego i Południowego, nabrały rozpędu i gnały na utracony w 1941 roku(I bitwa) Charków. Wściekły Hitler jeszcze raz sięgnął do sprawdzonej pod Moskwą taktyki (która była bezpośrednią przyczyną klęski stalingradzkiej) i wydał rozkaz: ani kroku w tył. Charków –świadek wielkiego zwycięstwa w II-ej bitwie z 1942 r. - musi być utrzymany. Jednocześnie Stalin wydał swoim generałom bezwzględny rozkaz wyzwolenia Charkowa i otworzenia drogi na Kijów. Broniąc Charkowa (na co liczył Stalin) Niemcy zostaliby otoczeni. Mieliby drugi i ostateczny Stalingrad.

Ale Grupą Wojskową (GW) „Don” chroniącą północne skrzydło GW „Południe” nie dowodził feldmarszałek von Paulus ale von Manstein. A właściwie von Lewinski. Marszałek pochodził ze starej pruskiej rodziny szlacheckiej o tradycjach wojskowych. Ścisłe śledztwo –sprawdzające zarzuty o pochodzeniu żydowskim - przeprowadzone na rozkaz Himmlera dowiodło niezbicie, że ma polskie korzenie. W wieku 14 lat przyjął nazwisko swojego opiekuna von Mansteina i podpisywał się „von Lewicki zwany von Manstein”, a z czasem pierwszy człon nazwiska zniknął co otwarło mu drogę do najwyższych stanowisk w armii niemieckiej. Manstein był absolutnie zatwardziałym prusakiem, w 43 r. jeszcze popierał Hitlera i… był najzdolniejszym generałem niemieckim. Ambitny i nieskory do komplementowania innych, twórca Blitzkriegu gen. Guderian nie mógł się go nachwalić. Von Manstein był ojcem zwycięstwa nad Francją i Brytyjskim Korusem Ekspedycyjnym w 1940 roku.

Manstein miał kilka cech, które jakby potwierdzały jego polskie korzenie. Pośród nienagannie ubranych przedstawicieli karmazynowego bractwa wyróżniał się w warunkach polowych niechlujnym, wymiętym i niedopiętym mundurem. Ale przede wszystkim miał nonszalancki (jak na warunki niemieckie) stosunek do rozkazów. Historia nie zanotowała co dokładnie Manstein powiedział w chwili gdy otrzymał rozkaz zakazujący ewakuacji Charkowa, ale mogło to być „pie…ć Furera”. Opuszczając Charków dowódca Korpusu SS von Hausser ( to on podjął ostateczną decyzję zignorowania rozkazu Hitlera, ale wiedział o poparciu Mansteina) uratował doborowe dywizje, a esesmani po raz pierwszy - ale nie ostatni - poznali smak planowego odwrotu. Wściekły Hitler natychmiast przybył do sztabu by zdymisjonować niesubordynowanego celebrytę Wehrmachtu. Marszałek używając całego swojego autorytetu przekonał Hitlera, że to chwilowy odwrót i obiecał powrót do drugiego pod względem wielkości miasta Ukrainy. Jego najlepszymi sojusznikami - w najważniejszej w tej bitwie potyczce z Hitlerem o swobodę działania - stali się kuriozalnie Rosjanie. Podeszli na kilkadziesiąt kilometrów do sztabu GW co spowodowało natychmiastową ewakuację głowy państwa. Niemiecki marszałek o swojsko brzmiącym choć nie używanym nazwisku rodowym Lewinski przygotowywał totalną zagładę najlepszych jednostek radzieckich wdrażając nową taktykę.

W skrócie niemiecka Panzerwaffe stosowała na dużo większym obszarze taktykę Hannibala zastosowaną pod Kannami. Skoncentrowane jednostki pancerne wsparte piechotą zmotoryzowaną atakowały w dwóch miejscach frontu przeciwnika i wykorzystując miejscową przewagę oskrzydlały wroga. Następnie na głębokości od dwustu do trzystu kilometrów zaciskały dwa ramiona kleszczy powodując zamkniecie gigantycznego pierścienia. Jednakże Manstein nie mógł zastosować tego manewru pod Charkowem. Miał za mało czołgów. No i to on był okrążany. Wycofał wszystkie dywizje pancerne z linii rzeki Miaus. Skoncentrował je wraz z dwoma jednostkami SS, które uprzednio dokonały głębokiego uderzenia przypominającego trajektorią kształt sierpa. „Kosząc” ścięły szpic ataku radzieckiego - grupę Pawłowa. Następnie połączone dywizje pancerne SS i Wehrmachtu zaatakowały główne siły komunistów. Było to zgodne z pierwszym przykazaniem Guderiana „jak bić to na całego”. Nie rozpraszać czołgów. Manstein nazwał taktykę jednego skrzydła pancernego „biciem na odlew” albo metodą „młota i kowadła”. Młotem był atakujący głębokim hakiem zagon pancerny, kowadłem nieruchome broniące się drugie skrzydło (tutaj SS - Leibstandarte). Była to podręcznikowa (choć nie największa) bitwa manewrowa wojsk pancernych II wojny światowej. Prawdziwy „panzermajstersztyk”.

Wciągu kilku dni pewne zwycięstwa, najlepsze stalingradzkie dywizje zostały zmiecione w puch. Charków okrążony. Manstein okazał słabość i by zrobić przyjemność Hitlerowi nakazał zdobywanie miasta(III bitwa) przy czym wykrwawił I korpus pancerny SS gen. Haussera (wypominał im to inny słynny pancerniak gen. Hoth). O powadze sytuacji świadczy fakt, że Stalin histerycznie nakazał odpoczywającym obrońcom miasta Stalingrad pójść na ratunek wojskom ginącym pomiędzy Dnieprem a Donem. Charków to brama na Kijów a w drugą stronę do Wołgogradu (Stalingradu) i od południa do Moskwy. To „miękkie podbrzusze” Kremla. Charkowa i Zagłębia Donbasu Rosjanie nie oddadzą bez walki. Nigdy. Chyba, że pod władzę swojego namiestnika.

A Manstein i tak miał wkrótce stracić zaufanie Hitlera. Zwycięstwo pod Charkowem stworzyło sytuację do przeprowadzenia bitwy na łuku Kurskim. Manstein chciał ją rozpocząć już w marcu najpóźniej w kwietniu, widząc po zagładzie nomen omen 6-tej Armii radzieckiej dwustukilometrową lukę w szykach przeciwnika. Na szczęście dla Rosjan, marszałek nie był wówczas głównodowodzącym wojsk niemieckich. Szanse zmarnowano. W lipcu 1943 roku (już jako dowódca GW „Południe”) próbował powtórzyć taktykę spod Charkowa i po zatrzymaniu 9 armii gen. Modela przez Rosjan na północy od Kurska, chciał wykorzystując mocniejsze, południowe ramię,  doprowadzić do zagłady Armii Czerwonej. Ale tym razem nie mógł zignorować rozkazu zakończenia operacji „Zitadelle”. Zmienił się bowiem układ geopolityczny na niekorzyść III Rzeszy. Rozgrzany przemysł USA - niczym olbrzym w świecie karłów - zaczął wypluwać z nieznaną dotychczas szybkością gigantyczną ilość uzbrojenia. Starczyło jej dla wszystkich wrogów państw Osi. Nawet najlepszy dowódca dowodzący najlepszą na świecie półmilionową armią nie miał nic do powiedzenia na globalnej szachownicy. W tej rozgrywce już od połowy 43 roku ktoś inny rozstawiał figury.

 

marcingacek
O mnie marcingacek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura