Marcin Gołdyn Marcin Gołdyn
387
BLOG

Kiedy się obudzą?

Marcin Gołdyn Marcin Gołdyn Polityka Obserwuj notkę 2

            Często zastanawiam się czemu Platforma mimo swych licznych błędów, wpadek i zaniechań nadal nie traci poparcia części społeczeństwa. Żeby znaleźć odpowiedź trzeba odwołać się do Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego i do tego jak postrzegają tych dwóch liderów ci, którzy opowiadają się po stronie Platformy Obywatelskiej. Z tym, że nie chodzi mi tutaj o tych wyborców, którzy są niejako beneficjentami obecnych rządów, ale o tzw. przeciętnych Polaków sympatyzujących mniej lub bardziej z PO i mieniących się przeciwnikami PiS-u.
            Banałem będzie stwierdzenie, iż obraz Kaczyńskiego bywa w tzw. mediach prorządowych nagminnie deformowany, czy wręcz zohydzany. Jego wypowiedzi często rozkłada się tam na czynniki pierwsze, próbując na siłę znaleźć coś, do czego można się przyczepić. Prorządowe media, które stanowią obecnie sporą większość wszystkich liczących się ośrodków opiniotwórczych, dużo łagodniej obchodzą się z premierem Tuskiem i jego rządem, często stawiając się nawet w roli jego rzeczników. Zapominają często o funkcji kontrolnej, nie patrzą na ręce rządzących, ale permanentnie zajmują się poczynaniami opozycji, której wpływ instytucjonalny jest obecnie znikomy czy nawet żaden.
            Powiedzmy sobie szczerze – ludzie nie mają czasu na weryfikowanie informacji i szukanie alternatywnych źródeł ich pochodzenia. Wystarczy im obejrzenie „Faktów”, wejście na Onet i wtedy z czystym sumieniem mogą o sobie powiedzieć, że wiedzą wszystko co wiedzieć trzeba i należy. Na tej podstawie kształtują swoje opinie o polityce i Polsce i właśnie w ten sposób mogą przeistoczyć się w bezbronne lemingi niezdolne do jakiegokolwiek niezależnego myślenia. Obserwując codziennie demonizowanego Kaczyńskiego ulegają masowej fobii i stają się ofiarami przeróżnych manipulacji.
            Do tego wszystkiego przez cały czas wbija im się w głowę, że Platforma reprezentuje tzw. „jasne siły”. Popieranie jej jest przepustką do świata ludzi światłych i cywilizowanych – prawdziwych Europejczyków. Popieranie PiS-u to z kolei nic innego, jak opowiedzenie się za Polską ciemną, zacofaną i niebezpiecznie radykalną. Przyznanie się do głosowania na tę partię może narazić nas na ostracyzm towarzyski, a w najlepszym razie skończy się na wyszydzeniu czy wyśmianiu. Po co komu takie komplikowanie sobie życia i relacji międzyludzkich?
            Większość z nas chce przede wszystkim spokoju. W takim razie najlepiej i najbezpieczniej jest być konformistą, któremu nic poza jątrzącą opozycją nie przeszkadza, i któremu zadawanie niewygodnych pytań sprawia wyraźną trudność. To do takich ludzi odwołuje się Tusk i jego partia. Kaczyński nawet nie próbuje tego robić. To polityk mówiący o zmianie, odnowie moralnej, prawdzie historycznej, patriotyzmie, pielęgnowaniu tradycji i związanych z tym wyrzeczeniach, które mają jednak procentować na przyszłość. Takimi postulatami ciężko przebić się szczególnie do tzw. „młodych wykształconych z dużych miast” (MWzDM), których hierarchia wartości jest zupełnie inna. Trafia do nich natomiast myślenie w kategoriach „tu i teraz”. Nierzadko to nastawieni egoistycznie i konsumpcjonistycznie ludzie, których takie rzeczy jak dobro wspólne obchodzą najmniej. Myślą według schematu: „ważne żebym ja miał w miarę dobrze, a reszta niech gnije i niech się wali”.
            Kaczyński swoją wizją państwa wymaga od nich po prostu za wiele. Tacy ludzie jak m.in. owi MWzDM nie chcą się angażować w budowę lepszej Polski, po chłodnych kalkulacjach wychodzi im, że to nie leży w ich interesie i nie ma sensu niczego zmieniać. Są niejako multiplikacją premiera Tuska, który chętniej pocharatałby w gałę, posiedział na facebooku lub poszedł z celebrytami na grilla, niż wziął się do solidnej roboty z pożytkiem dla nas wszystkich. W ten sposób upodabnia się do MWzDM, którzy uważają go za swego.
            Nasuwa mi się tu analogia z czasów szkolnych. Jakich nauczycieli lubiliśmy najbardziej? Oczywiście, że luzaków, którzy niewiele od nas wymagali. Kto lubił nauczycieli, którzy byli surowi i gonili nas do nauki? Jak się później okazało, to ci drudzy więcej nas nauczyli i to im jesteśmy teraz wdzięczni. Będąc dziećmi nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. I właśnie tego typu naiwność reprezentują wierni sympatycy PO. Wybierają najprostszą drogę, która daje im ukojenie i brak poświęceń, ale jednocześnie im dłużej będą nią podążać, tym częściej będą sobie zdawać sprawę, że prowadzi ich ona na manowce.
            Czy zwolennicy Platformy w końcu się obudzą. Niektórzy twierdzą, że nie, bo skoro do tej pory tego nie zrobili, to niewiadomo co musiałoby się stać by wreszcie z tego stanu śpiączki wyszli. Ja jednak ciągle wierzę, że taki dzień nadejdzie. Może zdecydują o tym coraz chudsze portfele i wyraźne pogorszenie standardu życia. Ważne by ci ludzie obudzili się jak najprędzej, bo szkoda ich... szkoda Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka