W dzisiejszym programie Bogdana Rymanowskiego "Kawa na ławę" emitowanym na antenie TVN 24 były premier Leszek Miller musiał odpierać ataki zarówno Adama Hoffmana z PiS, jak i Andrzeja Rozenka, reprezentującego Ruch Palikota. Rzecz się działa w pierwszej części programu, dotyczącej kwestii finansowania Kościoła. W pewnej chwili Hoffman zarzucił Millerowi, że on i jego obóz w tych kwetiach powinni byc bardziej powściągliwi, gdyż są spadkobiercami partii, która Kościół, często brutalnie, zwalczała. Na to Rozenek stwierdził, że rządy Leszka Millera były czasem, kiedy Kościół miał się najlepiej, o czym ma świadczyć chociażby koncesja przyznana w tym czasie prałatowi Jankowskiemu. Rozenek zresztą w charakterystyczny dla siebie sposób dokonał manipulacji, bo dobrze wie, że to nie rząd przyznaje tego typu koncesje.
Miller znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. W jednej chwili bowiem musiał przekonywać, że on i SLD nie są wrogami Kościoła, z drugiej natomiast, aby nie wyjśc na zbyt klerykalnego, odpierać ataki Rozenka o zbytnią uległośc wobec tej instytucji. Udało mu się to średnio, sam nie odzyskał już spokoju do końca programu, o czym mogły świadczyćc jego nerwowe ataki w drugiej części na Zbigniewa Ziobro i Jacka Kurskiego, którego porównał do barana, atakującego kolor czerwony. Cały zresztą dzisiejszy program był niezwykle emocjonalny i nie przystawał do atmosfery niedzielnego przedpołudnia. Po raz kolejny poseł Kłopotek odcinał się od projektów swojego koalicjanta. Charakterystyczne to zresztą dla PSL-u, że się sprzeciwia, mówi, że to nie my, tylko Platforma, ale przed decydującymi głosowaniami pod wpływem uroku premiera Donalda Tuska, a może raczej w obawie przed stratą posad rządowych, czy jak kto woli w poczuciu odpowiedzialności za losy ojczyzny, zmienia zdanie i po otrzymaniu pewnych koncesji głosuje razem z PO.
MAREZ
