To było nawet zabawne. Gdy PKW ogłosiła przedłużenie ciszy wyborczej do 22.55 stało się jasne, że wyniki wyborów poznamy przed czasem, bo tego po prostu nie da się ukryć. Wystarczyło wpatrywać się w twarze polityków. Uważni obserwatorzy już na grubo przed podliczeniem głosów mogli domyślać werdyktu wyborców, widząc grobowo poważne oblicza Jarosława Kaczyńskiego przy urnie oraz jego niemniej zasępionego brata. Wszak swoją strategię sztab PiS konstruował korzystając z wyników specjalnie zamawianych badań. Najwyraźniej płynął z nich wniosek nieprzyjemny dla ekipy rządzącej. Najwyraźniej, bo ani mowa ciała, ani tembr głosu nie były w stanie ukryć świadomości porażki. Podobnie pouczające było zachowanie sympatyków poszczególnych partii, którzy czekali w budynkach sztabów. Kto się weselił? Kto rozchodził smętnie zwieszając nos na kwintę? Wszyscy widzieliśmy w telewizji.
Ponieważ mam złe zdanie na temat polskiej klasy politycznej, która generalnie gardzi obyczajami demokracji jestem też pewien, że podniosą się głosy kwestionujące zgodność wyborów z prawem. Jeśli wynik wyborczy podważać zechce także PiS, wtedy jego przeciwnicy będą mogli głosić, że władza specjalnie nieudolnie zorganizowała wybory, żeby potem móc je kwestionować. Ale to przeczucia pesymisty. Nie sprawdzą się, prawda?
Najbardziej lubię czytać oraz słuchać ludzi o innych poglądach. To po prostu najciekawsze. Jaki sens z wysłuchiwania kogoś, kto ma to samo zdanie?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka