HareM HareM
431
BLOG

Po pierwszym dniu (czasu polskiego) Polska – US Open 2:0

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 15
Spacerek, choć nie rowerek Igi Świątek. Za to kolejny bajgielek.

No i to by, tak w skrócie, było na tyle. Choć, zasadniczo, każdej z naszych obu pań należą się jednak osobne brawa.
Idze za styl zwycięstwa. To była inna Iga. Inna niż ta w Montrealu, inna niż w Cincinnati. Nawet inna niż w Warszawie. We wszystkich tych turniejach, gdzie zyskała w końcu bardzo dużo punktów, grała niewątpliwie dobrze, momentami dużo lepiej niż dobrze. Ale były też momenty słabe, które zresztą były przyczyną dwóch półfinałowych porażek, a i w Warszawie, w półfinale z Belgijką, za różowo w pewnym momencie nie było. A tutaj rozłożyła pierwszą rywalkę niczym zawsze rozkłada te z jej dotychczasowych pierwszych rund Rolanda Garrosa. A Peterson naprawdę nie grała aż tak źle.
Magdzie Fręch za to, że w ogóle wygrała. Pokonała wyżej rozstawioną rywalkę. To jej się za często nie zdarza. I za to, że zrobiła w New Jorku życiówkę. Zasadniczo, mimo że wygrała, może się już pakować (w II rundzie gra z Muchovą), ale i tak za dzisiejsze spotkanie niewątpliwie kapelusze z głów.
Magdzie Linette przyjdzie grać po zamknięciu dzisiejszego numeru Salonu, więc jej wynik poznamy jutro. Ponieważ nie jestem redachtórem Salonu, to mi tego posta nikt po północy nie puści, dlatego nie mam co czekać na wynik poznanianki. Tak czy inaczej. Ma bardzo trudne zadanie, bo mierzy się rywalką, która jej wyjątkowo nie leży. Bilans Polki z Sasnowicz to 1:6. Niemal jak Gauff ze Świątek. Ale wiemy, że nawet przy tak niekorzystnym układzie sił czasem można coś zmienić. Czego sobie i Państwu życzę. Oczywiście tylko w stosunku do Polki, bo co do Coco Gauff, przy całej mojej dla niej sympatii, to życzenia mam, co chyba zrozumiałe, wręcz odwrotne.
Jutro Hurky. Niektórzy już dziś widzą go w co najmniej półfinale. Ja, niewierny Tomasz, nie uwierzę póki nie zobaczę, przy czym dziś tego nie wykluczam. Skoro eksperci tak uważają, to nie będę się kopał z koniem. Na wszelki wypadek dodam tylko że, moim skromnym zdaniem, jest to zadanie wykonalne, aczkolwiek ekstremalnie trudne. Nawet jeżeli tak wydaje się ekspertom oraz z tytułu tak banalnego, że dotyczy Huberta Hurkacza. Jego problemem jest bowiem to, że z każdym gra tak samo. Na żyletki. Czy to jest Djoko, czy Alcaraz czy też zawodnik niekoniecznie mieszczący się w czołowej setce.
Tym niemniej nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym po jutrzejszym dniu nie zatytułował posta „Polska-US Open 4:0”.

PS

Chyba sobie jednak, ze względu na Magdę z Poznania, jestem w stanie wyobrazić. Ale po co mam to robić?

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport