HareM HareM
973
BLOG

Pegula rządzi w Cancun!

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 37
Albo Sabalenki, albo Rybakiny nie będzie w półfinale MŚ!

To już przesądzone.
Dziś w nocy Jessica Pegula ograła, w dwóch setach w dodatku, aktualną liderkę rankingu WTA. Potem grały kazachska Rosjanka z Greczynką i, po dwóch ciasnych tie-breakach w drugim i trzecim secie, zwyciężyła ostatecznie Rybakina.
Wygrany przez Sakkari tie-break przesądził o jednym. Co by się już w tej grupie za dwa dni nie działo, nie ma już możliwości wyprzedzenia Peguli przez Rybakinę. Jedyną szansą na wyjście Rosjanki z grupy jest jej zwycięstwo nad Sabalenką. Jednym słowem w nocy z czwartku na piątek obie finalistki ostatniego Australian Open będą walczyć bezpośrednio o awans do półfinału MŚ. Która wygra, ta wchodzi. Amerykanka natomiast, bez względu na rezultat czwartkowo-piątkowego spotkania z Greczynką, jest już w półfinale. I wychodzi z grupy na pierwszym miejscu, bez względu na wynik spotkania z Sakkari. Przy równej liczbie zwycięstw liczy się bowiem wynik bezpośredniego spotkania. Jeśli chodzi o Greczynkę, to w meczu z Pegulą, ze względu na to, że przegrała zarówno z Białorusinką jak i Kazaszką, i nawet wygrywając z Amerykanką nie może żadnej z nich (bez różnicy kto wygra w meczu Sabalenka-Rybakina) w tabeli grupy wyprzedzić, będzie grała już tylko o prestiż i pieniądze. Zawsze coś zważywszy, że w ogóle miało jej w Meksyku nie być.
Jeszcze zdanie o Peguli. Napisałem to już w poprzednim tekście, ale rzecz warta powtórzenia. Robi wszystkim kuku. Przynajmniej do tej pory. Głównie bukmacherom, bo obstawiali, że z całej ósemki ma najmniejsze szanse na końcowe zwycięstwo. Eksperci też nie wymieniali jej w gronie faworytów. Omijali ją szerokim łukiem. Na końcu ja też się po niej wiele nie spodziewałem. No ale ja się nie znam, więc pół biedy. To teraz też napiszę pod prąd. Pegula w półfinale przegra. Wszystko jedno czy trafi na… Może tak. Wszystko jedno na kogo trafi.
W „naszej” grupie, najprawdopodobniej w meczu o jej wygranie, spotkają się dzisiaj Iga z Coco Gauff. Spotkanie będzie też miało dodatkowy smaczek. Kto przegra, trafia na Pegulę. Kto wygra spotka się w półfinale najprawdopodobniej z Sabalenką albo Rybakiną. Wiec mogą tu, szczególnie w wypadku Igi, decydować względy strategiczne. Przy czym ja bym, w aktualnej sytuacji, nie bawił się w żadne taktyki. Widać, że Pegula w gazie, a na przykład Rybakina na pewno nie. Trzeba bić się o swoje nie patrząc na nic i nie rozglądając się na boki. Tym bardziej, że taka, „kalkulowana”, porażka z Coco też mogłaby, i to bardzo szybko, mieć swoje, mało przyjemne, konsekwencje. No bo jak Pegula faktycznie jest w życiowej formie to chyba lepiej grać z nią w finale, a nie w półfinale, nie? A i Coco, po kolejnym w tym półroczu zwycięstwie nad Igą, mogłoby się zacząć wydawać, że ten diabeł rzeczywiście nie jest taki straszny jak go malują i jak Czarna Madonna sobie wyobrażała.
Tak czy siak mecz z Gauff zapowiada się bardzo ciekawie. Rozniosła Finezyjkę w puch. Iga w drugim secie też nie odstawała. U Coco w ostatnim okresie cały czas dynamiczne zmiany w teamie, ale po tym co pokazała we wtorek wygląda, że nie ma to przełożenia na jej świetną dyspozycję. Nie wiem tylko czy w dłuższej perspektywie wygryzienie Riby przez Gilberta (tak to odbieram mimo różnych zapewnień Hiszpana i samej zawodniczki) nie odbije się na Amerykance. Ale to nie nasz problem.
Go, Iga, go!

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport