HareM HareM
469
BLOG

Polacy w Australian Open. Linette została w blokach. Reszta biegnie dalej

HareM HareM Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
Pierwszą zafundowaną jej wnykę Iga obeszła

Za dużo dobrego o występie Magdy Linette w pierwszej rundzie tegorocznych Międzynarodowych Mistrzostw Australii powiedzieć się, really, nie da. Nawet jak się przyjmie, że po pierwszym secie rzeczywiście dopadła ją kontuzja mięśniowa.
Obecna Karolina Woźniacka do Karoliny Woźniackiej z czasów, zanim zdecydowała się na kilka lat porzucić tenis, to tak jak Kamil Stoch AD’24 do Kamila Stocha AD’18. Mniej więcej. Pozostało jej na pewno jedno. Bieganie do upadłego i niesamowita umiejętność przebijania, również bardzo trudnych, piłek z powrotem w boisko rywalki. Czyli regularność. Ale to tylko tyle. Zdecydowanie za mało, moim zdaniem, żeby móc się przeciwstawić zawodniczkom czołowej 30-tki rankingu, do których w końcu należy poznanianka. Tymczasem Magda Linette grała w pierwszym secie, jakby przed meczem dostała walizkę pieniędzy za porażkę. Oczywiście jej nie dostała, ale wrażenie było właśnie takie. Sądzę, że Karolina Woźniacka będzie miała w drugiej rundzie bardzo duże kłopoty. Mimo, że gra z dopiero 144-tym numerem na świecie. Po prostu. Gorzej iż Linette w pierwszym secie zagrać się chyba z Dunką nie dało. Karolina z Polką zagrała bardzo przeciętnie, żeby nie napisać słabo i zwycięstwo zawdzięcza nie sobie, a Linette, która po raz kolejny w ciągu ostatnich 11-tu miesięcy totalnie zawiodła. Zagrała trzy, może cztery, piłki na poziomie, którego się od niej żąda. Piłki, które były dla ponad 33-letniej Woźnickiej zdecydowanie nie do ogarnięcia (za szybkie, za mocne i za precyzyjne). Tyle, że czterema piłkami nie wygrywa się seta. Resztę piłek Polka notorycznie psuła. A Woźniacka za każdym razem swoje. Obrona w kort. Na zdenerwowaną i wyjątkowo rozregulowaną (a to w siatkę, a to w aut) Polkę wystarczyło. Czy starczy na kogoś jeszcze? Myślę, że wątpię. W końcu z Cornet, jak się niegdyś przekonała Iga, aż tak łatwo wygrać nie jest. A Timofiejewa jednak wygrała.
Pozostali nasi reprezentanci biegną w tym maratonie dalej. Nie potraktowali turnieju jak biegu na 100m, nie naciągnęli mięśni, ale są w drugiej rundzie. Meczów Fręch i Hurkacza nie oglądałem. Śledziłem wyniki. Polak zagrał, jak na pierwszą rundę i w porównaniu z tym, co dotychczas wyprawiał w Wielkich Szlemach na nawierzchni twardej, rewelacyjnie. To już chyba rzeczywiście jest dużo dojrzalszy tenisista niż jeszcze rok temu. Mam na myśli pojedynki z graczami od których jest wyraźnie lepszy, bo mecz ze Zwieriewem pokazał, że z czołówką nadal potrafi przegrać nawet kiedy, wydawałoby się, się nie da. Pierwszy set – rozpoznanie walką, a potem już z łatwej górki.
Zaskoczyła mnie Magda Fręch, której, przyznam się, po zobaczeniu na kogo trafiła, nie podejrzewałem o zwycięstwo nad Gawriłową-Saville. Tymczasem, po przegranym pierwszym secie wzięła się w garść i łatwo wygrała drugą partię, po czym świetnie odnalazła się w trzeciej. Prowadząc 5:2 wpadła co prawda w „syndrom Ostapienko”, ale potrafiła się z tego wydobyć i ostatecznie wygrała. I to się liczy.
Nie udało się WTA zastawić skutecznych sideł na Świątek. Przynajmniej w pierwszej rundzie. Było jednak wyraźnie widać, że dostała na start bardzo wyróżniającą się aktualnie rywalkę, która przy innym umieszczeniu w drabince mogłaby dojść bardzo daleko. Ale nie takie, widać, było jej zadanie z tym turnieju. Iga nie zagrała dobrego meczu. Na początku, jak zwykle ostatnio, rozkojarzona. Ale znów pokazała, że potrafi gonić i Dogonić. W drugim secie mecz nie był może do jednej bramki, ale Kenin mocno obniżyła jakość. Iga chyba zresztą też, choć poziom jej gry był na pewno wyższy niż „Amerykanki”.
Karawana jedzie dalej. Fręch trafia na Garcię, Hurkacz na czeskiego kwalifikanta, a Iga, zdaje się, na Collins, choć mecz jeszcze trwa. Byłoby fajnie, gdyby do trzeciej rundy też przystępowali w trójkę. Tylko czy Magdę na to stać?

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport