Szczerze pisząc to ja, na ten przykład, uważam że drabinka nie tylko jest niezbyt trudna, ale wręcz wymarzona. Wymarzona na przełamanie. I to drugie tytułowe zdanie to, w zasadzie, napisałem nie do końca, a może nawet w ogóle, do niego nieprzekonany. Trzeba po prostu zrealizować postulat, a w zasadzie zadanie postawione przed Igą w podtytule. Żeby nie było żadnych wyjątków. Ale po kolei.
Kogo my tam w tej Igi połówce mamy? W drugiej rundzie (w pierwszej Polka ma wolne) albo Cirstea, albo Stephens. Z obiema Iga grała po dwa razy i we wszystkich tych spotkaniach kłopotów, o ile pamiętam, nie było. Przynajmniej większych. Cirstea, która jest dla mnie faworytką w meczu I rundy ze Stephens, potrafi wygrać z najlepszymi (w poprzednim sezonie są u niej na rozkładzie Sabalenka czy Rybakina), ale potrafi też z każdym przegrać. Z Igą akurat, uważam, nie będzie miała szans.
W trzeciej rundzie najprawdopodobniej Aleksandrowa. Z nią powinno być, jak zawsze, ciężko, ale zwycięsko. Czyli dokładnie tak, jak w ich dwóch ostatnich potyczkach.
No i gwóźdź programu – runda czwarta. W tym wypadku ćwierćfinał. Jeśli Polka ją przejdzie, wygra, moim zdaniem, cały turniej. W tej czwartej rundzie może trafić albo na Haddad-Maię, albo na Azarenkę, albo na Ostapienko. A tak w ogóle. Ktoś wie jak ona się pisze i czyta, bo podobno ma korzenie ukraińskie, a nie ruskie, a wtedy by była raczej Ostapenko. Nieważne. Ważne, że w meczach z Azarenką czy Haddad–Maią Iga nie powinna mieć większych kłopotów (przy czym ostatnio z Noskovą czy Collins też nie powinna była mieć, a miała). Z Ostapienko, jeśli jednak z nią Polkę los zetknie, mieć tym razem nie może w żadnym wypadku. Jak przegra piąty raz z rzędu, to wpadnie, jak dwa razy dwa, w jakiś psychiczny dół, żeby nie napisać lej. Pan Wiktorowski powinien więc nad tym, od chwili losowania, przysiąść i myśleć. Ciężko. Przyda mu się to zresztą na przyszłość, nawet jakby Łotyszka do tego ćwierćfinału nie dotarła.
W półfinale nie wiadomo kto. Na pewno nie Sakkari, choć byłoby miło wyrównać w końcu nie domknięte rachunki. Greczynka jest jednak w tej chwili słabiutka i, moim skromnym zdaniem, nie ma szans przejść ani Garcii ani tym bardziej Jabeur, jeśli ta w ogóle przystąpi do turnieju, bo znów tam jakaś kontuzja się do niej, podobno, przyplątała. Fajnie by było spotkać się na tym etapie z Krejcikovą i dać jej rewanż za zeszłoroczny Dubaj. Ale Czeszka też w formie bardziej zbliżonej do Sakkari niż do swojej zeszłorocznej. Z zasługujących na uwagę są jeszcze w tej ćwiartce Noskova i Potapowa. Szczególnie Czeszce wypadałoby się zrewanżować za Melbourne.
Druga połówka to chyba jednak przede wszystkim Rybakina. Ale łatwo jej nie będzie. Żeby zagrać z Igą w finale musi w półfinale pokonać Coco, a wcześniej najlepszą z Chinek – Żeng. Jeśli ta wygra z Samsonową, z którą Rybakinie, mimo dzisiejszej wygranej, chyba nie za bardzo po drodze. Do dziś miała z nią bowiem taki bilans jaki ma Iga z Łotyszką. Notabene. Skoro Rybakina mogła dzisiaj ten paskudny bilans wreszcie oprawić to dlaczego Iga nie może tego zrobić w Dosze? Wracając do meritum. Gauff z kolei ma nieco łatwiejszą drogę do półfinału. Ale też musi wygrać z Kenin (o ile ta da radę Bouzkovej i Kudiermietowej), a potem z kimś z czwórki Kostjuk, Pawluczenkowa, Vondrousova, Kasatkina.
Nudzić, w każdym razie, się podczas tego turnieju nie powinniśmy. A w ogóle to chciałem zaznaczyć, że to jest skandal, bo Świątek od ponad trzech miesięcy żadnego turnieju nie wygrała. To się nadaje na totalny hejt! Prawda, hejterzy? Że tylko w dwóch brała udział, z tego jeden był drużynowy a drugi to był Wielki Szlem? Tym bardziej! To już trzeci z rzędu Wielki Szlem, którego nie wygrała. Z haubic w nią! Jazda! Darmozjadka jedna. Za co ona pieniądze bierze?
…
Na pewno za coś innego niż przeciętny troll. I to wszystko jedno czy ruski czy nie.
