Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski
1781
BLOG

Miłość ze strachu przed piekłem?

Marek Błaszkowski Marek Błaszkowski Kultura Obserwuj notkę 22

Kilka dni temu opublikowałem post zatytułowany „Kto się będzie smażył w piekle?” W tekście tym przedstawiłem pogląd o istnieniu „nadziei powszechnego zbawienia”, który głosi wybitny polski teolog Wacław Hryniewicz.

Post wywołał burzliwą dyskusję i na salonie24 i frondzie.pl. Niestety, ton większości wypowiedzi wprawił mnie w osłupienie. Wygląda na to, że bardzo wielu ludzi nie potrafi wyobrazić sobie religii miłości bliźniego bez jednoczesnego poddania wieczystym męczarniom niektórych z tychże bliźnich. W tym i wspomnianego wyżej polskiego teologa, który (zdaniem komentatorów) głosi poglądy zagrażające istnieniu chrześcijaństwa.
Ten brak tolerancji dla teologii profesora Hryniewicz jest tym bardziej dziwny, że jego poglądy osadzone są w tradycji sięgającej samych początków kościoła. O nadziei powszechnego zbawienia mówili Orygenes, Grzegorz z Nyssy, Jan Szkot Eriugena czy Hans Urs von Balthasar. Co więcej – Jan Paweł II stwierdził, że co prawda w tekstach ewangelii bez wątpienia mówi się o wiecznym potępieniu grzeszników, to jednak równocześnie lektura Biblii nie pozostawia wątpliwości, że Bóg pragnie zbawić wszystkich ludzi.
Czy więc, wyrażona w ewangeliach, perspektywa skazania grzeszników na wieczne potępienie stanie się rzeczywistym zakończeniem historii zbawienia? Czy też może Bóg ostatecznie zbawi wszystkich? Zdaniem Jana Pawła II rozwiązanie tej tajemnicy przekracza ludzkie możliwości. To Bóg jest Zbawicielem.
Profesor Hryniewicz również uważa, że zbawienie jest tajemnicą pozostającą całkowicie w gestii Boga. Odważa się jednak wysuwać koncepcję „nadziei zbawienia powszechnego”. Koncepcję opartą na drobiazgowej analizie oryginalnych wersji tekstów kanonicznych. Rozważa między innymi możliwość, że piekło i potępienie, choćby wydawały się wieczne z ludzkiej perspektywy, są jedną z dróg oczyszczenia, które kończy się zbawieniem.
Większość blogerów rozważała  jednak zagadnienie potępienia z nieco innej perspektywy niż Jan Paweł II, czy profesor Hryniewicz. Nie teologicznej lecz praktycznej. I tu, muszę przyznać, przeżyłem prawdziwy szok. Otóż okazało się, że bardzo wielu ludzi uważa, że gdyby:
- piekła w ogóle nie było
- potępienie było równoznaczne z wieczną śmiercią (a więc nie wiązało się z odczuwaniem cierpienia)
- pobyt w piekle miał się kiedyś skończyć
to wtedy ludzie nie byliby zainteresowani pozostawaniem w jakiejkolwiek relacji z Bogiem, a więc upadłaby nie tylko religia, ale i moralność.
Czy to możliwe, że dla tylu chrześcijan relacja z Bogiem jest czymś tak uciążliwym, że gotowi są ją znosić wyłącznie pod karą męczarni? I to męczarni wiecznych?
Czytając takie teksty ateiści mogą tylko zacierać ręce z radości. Potwierdza się ich teza, że Bóg jest okrutnikiem i tyranem, który znęca się nad własnymi stworzeniami, groźbami wymusza hołdy, zsyła kary niewspółmierne do winy.
Czy to możliwe, że cały czas dyskutujemy o Bogu, który Syna swego zesłał na świat nie po to, aby świat sądzić, lecz aby zbawić? Że mówimy o Synu Bożym, który nikomu nie uczynił krzywdy, lecz „potulnie jak jagnię” dał się zabić własnym stworzeniom, a katów rozgrzeszył, gdyż nie wiedzieli, co czynią? Który zatwardziałemu łotrowi ofiarował nie tylko nadzieję zbawienia, lecz po prostu jego pewność?
Lektura Biblii ukazuje nam Boga, który nieustająco i bezwarunkowo kocha człowieka i pragnie wzajemnej bezinteresownej miłości. Wystarczy wskazać tu na zapalczywość, w jaką wpadł Bóg na skutek podejrzenia, że Hiob nie okazuje mu miłości ze szczerego serca, lecz dla uzyskania materialnych korzyści.
W relacji z człowiekiem Bóg zawsze pozostaje wierny, a człowiek nieustannie zdradza. Wtedy Bóg wpada w gniew, sroży się, grozi, a następnie wybacza. Człowiek znów zdradza i wszystko powtarza się i powtarza w toku historii, która skończy się ostatecznym pojednaniem Boga i świata w Chrystusie.
Celem historii zbawienia jest całkowite i nieodwracalne wyeliminowanie grzechu. Z punktu widzenia tego celu nie potrafiłbym zrozumieć sensu poddawania grzeszników wiecznym mękom. Natomiast bez trudu można zrozumieć sens piekła, które jest oczyszczające i ostatecznie służy zbawieniu. Tak jak to rozumie profesor Hryniewicz.
Co więcej – myślę, że po unicestwieniu szatana, który jest praźródłem grzechu, Bóg będzie rozpaczał jak ongiś Król Dawid nad zwłokami syna-zdrajcy.
- Absalomie! Synu mój! Absalomie!

https://twitter.com/Blaszkowski_

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura