Tu nie chodzi o samą umowę ACTA, która staje niejako po stronie między innymi praw autorskich, ma te prawa chronić. Przecież każdy z nas pewnie zgodzi się z tym, że takie prawa (konkretengo artysty, marki) należy chronić. Tu nie tyle chodzi o ACTA, ale o atmosferę braku zaufania wobec Premiera i jego rządu.
Podstawowe pytanie powinno dotyczyć atmosfery (milczenia) związanej z chęcią wprowadzenia ACTA i jej podpisania. A atmosfera była iście spiskowa. Nikt ze społeczeństwem nie dyskutuje na tak ważne i tak mocno dotyczące go tematy. I na to oburzają się internauci.
Jakie można mieć zaufanie do władzy, która wchodzi do domu młodego człowieka tylko dlatego, że napisał stronę z żartami na temat prezydenta? (sic!) Internauci obawiają się niewspółmiernych sankcji w stosunku do ich wolnego poruszania się w sieci. Powstało wrażenie, że za działania nie mające na celu łamanie praw, ani zarobku, będzie i tak trzeba ponieść konsekwencje. A moża za wypowiedzi nieprzychylne władzy też?
To jest trochę tak, jakby na ulice miast (nie mówiąc nikomu) wypuścić patrole policji, które mają prawo zawsze i w każdym momencie sprawdzić co mamy w kieszeniach a upoważnia ich do tego podpisana (po cichu) przez rząd umowa.
Dokument może być dostępny, tak jak dostępna jest woda w kranie, ale nie wszyscy muszą znać jej strukturę i zdatność do picia w każdym czasie.
Pan Boni tłumaczy, że bardzo ubolewa nad tym, iż ACTA nie była dyskutowana u nas na forum publicznym. Ale właśnie komu na tym zależało, że nie było to dyskutowane? Jemu i jego drużynie.
Internauci odbierają to jednoznacznie, jako założenie im kagańca, który ogranicza im swobody obywatelskie bez możliwości obrony i (po ewentualnym naruszeniu prawa) procesu sądowego a to już jest łamanie podstawowych praw obywatelskich.
Jeszcze jedno. Przecież strony z których można pobrać pliki są powszechnie znane. Wszyscy wiedzą skąd, ale oczywiście rząd nie wie. Dlaczego nie można użyć już tych narzędzi, które mamy i skontrolować te serwery pod kątem łamania praw autorskich? Przecież mogą one doskonale funkcjonować na wzór np. dostawców TV, którzy oferują paletę programów, która jest regulowana odpowiednimi umowami.
W tym kontekście nie dziwi protest grupy Anonymous i internautów, którzy zwyczajnie nie ufają tym, których wybierali a którzy stali się zbyt mocno autonomiczni w stosunku do swoich wyborców i wydaje się, że dbają nie o interes społeczeństwa, ale o większą kontrolę nad nim. Tak czyni zazwyczaj taka władza, która mocno obawia się o swoją przyszłość.
Ja osobiście także nie ufam wypowiedziom pana Grasia, który atak hakerów tłumaczył nagłym wzrostem zainteresowania przez internautów stronami rządowymi.
Ale ja już znam możliwości tego Pana. W sprawie katastrofy smoleńskiej także wypowiedział swoją (politycznie poprawną) prawdę:
http://www.youtube.com/watch?v=DrShOLlE9zE
http://www.youtube.com/watch?v=i9rv6jcTnkI