Każdy sredniorozgarnięty telewidz wiedział doskonale, że na przemarszu rosyjskich kibiców zarobią media. Śmiem nawet twierdzić, że ta parada Rosjan przez Warszawę to dla naszych stacji informacyjnych woda na młyn. Znów bedzie co pokazać, zaczarowac telewidza, dać mu zastrzyk adrenaliny, poczucia wyjątkowej ważności wydarzeń, których jest świadkiem a nawet uczestnikiem (poprzez identyfikowanie się z przekazem i treścią, jaką został nakarmiony). Dla mediów, a mam tu na myśli głównie te mieniące się kreatorami opinni publicznej - TVN24, Polsat News i TVP Info - marsz kibiców rosyjskich w ich święto narodowe, to jak krwawy stejk na stole hardcorowego Bruneiki.
W czasie wydarzenia a i teraz po nim można się przekonać, jak relacjonowały je te polskie salonowe media. W czasie kiedy rosyjscy kibice pobili polskich stewardów, kiedy jeden z nich leżał na ziemii bez ruchu, miałem uczucie niesprawiedliwości i oczekiwałem, jak każdy Polak, że sytuacja będzie nagłośniona i sprawcy poniosą konkretne konsekwencje. W mediach pokazano migawki i zaraz później cisza i wszystkie kamery skierowane w wyczekiwaniu na prawdziwe igrzyska - przemarsz.
Nie trzeba było być mędrcem, by wiedzieć, że w takiej sytuacji, kiedy istnieje ryzyko ze strony polskich kiboli, nie powinno się zezwolić na taki marsz właśnie ze względów bezpieczeństywa. Przecież nie jest tak, że rząd poradził sobie z kibolami, jak wiemy wojna wciąż trwa i wszyscy zapewne jesteśmy po stronie bezpieczeństwa i prawdziwego dopingu. Skoro nie panujemy nad tym, że w kraju są grupki chuliganów, które nazywają się kibicami, to logiczną konsekwencją tej wiedzy, jest by z niej skorzystać i nie wydac zezwolenia na marsz. Jeśli już zezwolenie decydujemy się wydać, to musimy być pewni, że utrzymamy porządek i zapewnimy bezpieczeństwo. Władze miały dylemat co zrobić, gdyż w braku zezwolenia władze rosyjskie zapewne dopatrzą się z naszej stron złej woli?
Po pierwsze dlaczego ten przemarsz tak mocno miał by interesować władze rosyjskie? Po drugie, bez marszu bylo by bezpieczniej, czego dowód mamy we wspólnym kibicowaniu w strefie kibica w Warszawie, gdzie razem dopingowało swoje drużyny prawie 100 tysięcy kibiców. Wśród nich było przecież dziesiątki kibiców rosyjskich (jeśli patrzeć od strony rachunków zysku i strat, łatwiej było obić tych, niż maszerujących). Wynik był taki, że nie ma dziś o czym mówić w mediach. Nie ma pobić, nikt nie zginął. A szkoda, że tego się nie podkreśla. To przecież pozytywny przekaz.
Media jednak wolą igrzyska i to krwawe. W czasie marszu na portalach i w głównych stacjach TV można było niemal minuta po minucie obserwować, kto i kiedy kogo pobije, czy już pobił, czy jeszcze czekamy i adrenalina rośnie. Media zrobiły to doskonale, to majstersztyk w stylu reality show, krwawego reality.
A dziś co mamy? Putin dzwoni do Tuska a nasz premier nie potrafi być konkretnym. Nalezało podkreślać, że rosyjscy kibice prowokowali we Wrocławiu i na stadionie narodowym także (flaga).
Jeśli już za coś odpowiadamy to za bezmyślność władz, które zezwoliły na przemarsz i za to, że nieudolnie eskortowano kibiców. Gdzie się podziały oddziały policji konnej niezbędne w takiej sytuacji? Dlaczego nie zabezpieczano tyłów maszerujących (na filmach widac, że tam kibice nie byli ochraniani i tam następowały ataki).
Podsumowując. Jestem zniesmaczony nie tym, że rosyjscy i polscy kibice dali sobie po gebie, ale zanikiem zmysłu odpowiedzialności w polskich władzach i tym, że media (przypominam TVN24, Polsat News, TVP Info) nie czując ważności naszego polskiego interesu, wizerunku na arenie międzynarodowej w kontekście Euro2012 przeakcentowują pokazując i bijąc pianę na temat marginalnych zajść, zamiast skupić się na pięknej stronie mistrzostw. W takim działaniu nie identyfikuję się z tym, co w ich pojęciu jest w interesie Polski. Bo co nim jest?
