Marek Powichrowski Marek Powichrowski
291
BLOG

Tabliczka dzielenia

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 0

Ile to jest 2 + 2? Cztery. No to ile jest 4 + 0? Również cztery. To w takim razie ile to jest 1004 – 1000? Też cztery. Posługując się pierwszą literą nazwiska posła Halickiego z partii żartobliwie zwanej obywatelską można wykrzyknąć Heureka! Suma jest stała przy różnych składnikach. Poseł ten dokonał właśnie epokowego odkrycia: budżet nie jest z gumy! Jeżeli nie z gumy to z czego? Tu poseł nie rozwinął tematu pozostawiając to jako zadanie domowe dla każdego z nas. W podanych powyżej przykładów równań szczególnie interesujące jest to ostanie. Z niego jak byk wynika, że ktoś dostaje bardzo dużo a komuś innemu nie tylko się nie daje ale wręcz zabiera. Kto za to jest odpowiedzialny? Ja swoim czytelnikom pomogę w rozwiązaniu tej zagadki. Otóż spotkali się kiedyś lekarz, architekt i premier (w drugiej kadencji) i zażarcie dyskutowali kto z nich pierwszy pojawił się na świecie. Lekarz stwierdził, że odkąd człowiek pojawił się na Ziemi to zawsze chorował i potrzebował pomocy lekarza. Architekt stwierdził, że na początku był tylko chaos i architektura uporządkowała go. Na co odpowiedział premier (w drugiej kadencji): zaraz, zaraz, a kto ten chaos stworzył?

Ale żarty na bok. W tym „jeżeli komuś damy to komuś musielibyśmy zabrać” jest coś parszywego, wykalkulowanego z zimną krwią. To jest realizacja zasady cesarzy rzymskich: „dziel i rządź”. Tak więc Kowalski, to że ty nie dostajesz tego co ci się wydaje, że ci się należy to nie jest dlatego, że premier nie chce ci dać. Absolutnie nie. On by ci nieba przychylił (ale tylko przed wyborami!) To wszystko wina rodziców niepełnosprawnych dzieci. Górników, lekarzy nauczycieli, policjantów i kto tam aktualnie ma złe notowania. No i oczywiście kleru katolickiego. Właściwie wszystkich. Tylko nie fajnych dziewczyn i chłopaków z partii dla niepoznaki zwanej obywatelską. Oni są poza wszelkimi podejrzeniami.

Czy zadał sobie ktoś pytanie dlaczego przy protestach rodziców dzieci niepełnosprawnych nie ma tych wrażliwców, którzy kiedyś tak gorąco wspierali protestujące pielęgniarki za czasów gdy premierem był Jarosław Kaczyński? Czy ktoś sobie zadał pytanie dlaczego nie przygrywa im orkiestra nieustającej pomocy? Dlaczego aktorzy nie rozweselają swoimi sztuczkami niepełnosprawne dzieci? No bo nie. Pomyślmy chwilę o ekonomii bycia artystą w czasach ogólnej zarazy. Otóż jeżeli ktoś jest marnym aktorem to potrafi zagrać tylko Żyda i pijaka. I nic więcej. Słynny aktor Aleksander Zelwerowicz powiadał, że to potrafi każdy byle dureń. I teraz taki ktoś musiałby konkurować na wolnym rynku z lepszymi od siebie. Jaki wynik tej rywalizacji? Sromota, goła dupa. Ale jeżeli wie się gdzie są konfitury i wie czym się za nie płaci to może mówić sobie: śmierć frajerom! Oddaję cesarzowi co cesarskie w niskim pokłonie. Po czym zakłada sobie tancbudę i dostaje na „dzień dobry” wsparcie od wielkiej spółki – bynajmniej prywatnej – na pokrycie kosztów działalności. To się nazywa „mecenat państwowy”. Za to płaci Pan, Pani i Pani w czerwonym sweterku też, proszę sobie nie myśleć, że nie (jeździ Pani swoim cinquecento na ryneczek po zakupy? No to też się Pani dorzuca do kapelusika). Zrzucamy się wszyscy do kapelusza, nawet ci, którzy w życiu nie byli w teatrze ale potrzebują swoją starą Nyską dojechać do roboty na budowę. Niezależnie jakie sztuki są grane w tej tancudzie, niezależnie ilu widzów kupił bilety to kasa nigdy nie jest pusta. No i teraz wkraczają zasady ekonomii i zwykłego instynktu samozachowawczego. Któż zaryzykowałby aby ten piękny dar losu nabyty takim sromotnym kosztem utracić? Kto? Stawiam, że mógłby to zrobić tylko artysta, który trzyma się z dala od pokus władzy nie chcąc siebie zatracić. Są zaliż jeszcze tacy na tym ziemskim padole?

Na zakończenie tej smutnej historii należy sobie postawić pytanie? Dlaczego są wciąż ludzie, którzy nabierają się banalny zaiste schemat prawie jak z doświadczeniem z psem Pawłowa: a, to że „we wtorek lub w piątek sprawa trafi na moje biurko i natychmiast zostanie podjęta pozytywna decyzja” lub też „za dwa lata” albo „w niedalekiej przyszłości”? Z prostej przyczyny. Olbrzymia część populacji nie ogląda się wstecz, nie posiada refleksji historycznej. Jest nastawiona na przyszłość i nie posiada korygującego sprzężenia zwrotnego z obserwacją i osobistym bolesnym doświadczeniem.  Oni są wręcz ulubionym pokarmem dla cyników wykorzystujących ich słabość do swoich osobistych celów. Josef Goebbels był zbrodniarzem, ale był też odkrywcą słabości naszej percepcji i totalnego braku wspomnianej refleksji historycznej. Jego „kłamstwo powtarzane wystarczająco często staje się prawdą” jest głęboko w tym osadzone. Słuchałem w radio wywiadu z pisarzem będącym gorącym zwolennikiem premiera. W wywiadzie tym wyznał on, że z wielkim zainteresowaniem czyta wspomnienia Goebbelsa. Generalnie to uważa go – zgodnie z zasadami poprawności politycznej - za grafomana, ale i tu głos mu się zmienił z przejęcia i wyznał: „jakie on cudowne przemówienia pisał”. Koniec cytatu.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka