Marek Powichrowski Marek Powichrowski
181
BLOG

O umiejętności dowodzenia

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 0

 Z anegdotek z czasów studenckich. Wykładowca pyta studentów jakie znają sposoby dowodzenia twierdzeń matematycznych. Pilni studenci wyrywają się do odpowiedzi i wyliczają: dowód wprost, dowód nie wprost zwany jako dowód przez sprowadzenie do absurdu, dowód przez indukcję, kombinatoryczny, metody przekątniowej. Wykładowca potwierdza ale wyraźnie widać, że czeka z filuternym uśmiechem na jeszcze jeden typ dowodu, widząc że studenci nie wiedzą jaki to jest typ dowodu bo wydaje się, ze wyklepali zawartość encyklopedyczną. Nie mogąc się doczekać wykładowca wyraźnie zadowolony gestem wyciągniętych rąk jakby coś podawał na tacy mówi: jest jeszcze dowód optyczny czyli sprowadzający się do stwierdzenia: „przecież to widać gołym okiem jak na dłoni”.

Zestawmy fakty.

Jerzy Urban robi premierowi primaaprilisowy żart, z podsłuchaną jakby rozmową w czasie meczu. Lecą niewybredne słowa. Generalnie rynsztok polityczny. I co? Premier zapałał świętym oburzeniem i skierował absolutnie bez poczucia humoru sprawę do sądu. I o co, i o co? O jakieś tam pierdoły. Ale zawziął się tak jakby to była sprawa niepodległości. Nie odpuścił i nie szedł na żadne ugody.

Były przyjaciel z boiska i nie tylko - Piskorski  niejaki, nieszczupły już dziś - powiedział, że szła kasa w reklamówkach do KL-D od bezinteresownych przyjaciół chrześcijan z Deutschland w walucie o jakiej marzyli mieszkańcy NRD. Jeżeli rzecz taka miała miejsce to w rzeczywistości to fakt ten jest z przypuszczeniem graniczącym z pewnością nagrany z wielu ujęć video i z głosem nagranym przez stado mikrofonów piszczałkowych, ze szklanek wzięte są odciski i w szczelnych słoikach przechowuje się wydychane powietrze z zawartością smaku cygar i dobrych koniaków. A wszystko to razem jest skrzętnie przechowywanych w stu pięćdziesięciu kopiach gdzieś – na przykład - w Bawarii. Dla przypieczętowania wiekuistej przyjaźni i owocnej współpracy na niwie wszelakiej. A że rzecz dzieje się w czasie wyborczym więc wydawać by się mogło, że za takie pomówienia wdepczą byłego przyjaciela  jak pluskwę w ziemię. A tu nic z tych rzeczy. Pokaż dowody! – wykrzykują do niegdysiejszego kolegi o olbrzymim szczęściu. Nikt z byłych przyjaciół nie krzyczy: kłamstwo! Parszywe kłamstwo! Nikt. Zamiast tego jest figura erystyczna „a u was Murzynów biją” czyli jaki to były już dziś przyjaciel jest obecnie beee. A sprawa jest z przecie z najcięższego gatunku „cnoty żony Cezara”, która publicznie została zakwestionowana. I co, i co? Nie będzie reakcji sądowej? Nie będzie obrony niepodległości? Dziwne.

Jak to się skończy? Tak jak w anegdocie o babie, która pożyczyła gliniane garnki i podczas ich używania pobiła je. Kiedy przyszło do oddawania powiedziała, że po pierwsze to ich wcale nie pożyczała a po drugie jak pożyczała to już były pobite.

Wnioseczki, wnioseczki.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka