Marek Powichrowski Marek Powichrowski
132
BLOG

Silni, zwarci, gotowi

Marek Powichrowski Marek Powichrowski Polityka Obserwuj notkę 0

 Takie wnioski można by wyciągnąć po wystąpieniu ministra spraw wewnętrznych Sienkiewicza w obliczu toczącej się wojny na Ukrainie. Nic nam nie grozi, na wszystko jesteśmy gotowi, mogą nam skoczyć (ujmując to w prostych żołnierskich słowach). A tymczasem, w Sejmie RP leży zapytanie posła Jarosława Zielińskiego z dnia 13 marca tego roku  (zapytanie nr 6382 w sprawie braku przygotowania struktur obrony cywilnej do realizacji zadań w okresie pokoju i wojny). Leżało sobie bez odpowiedzi ze strony MSW prawie miesiąc i doczekało się jedynie prośby o przedłużenie terminu odpowiedzi. Zestaw pytań, na które szef MSW wzywa kilkunastu oficerów, wydaje im rozkaz „na jutro mam mieć odpowiedź”, towarzyszy temu odpowiedź „taa jest” i stukot wypastowanych obcasów. Więc może nasza siłą jest propaganda a agenci obcych państw słuchają oficjalnych wystąpień ministrów i myślą sobie: „O kurczę, ci Polacy to są zawsze przygotowani na wszystko”. A prawda jest taka, że a chwilę będą dwa miesiące od zgłoszenia zapytania poselskiego i nadal brak odpowiedzi na bardzo konkretne i proste pytania.

Minister MSW i sam premier też wypowiadają zaklęcie, które ma być też jakimś usprawiedliwieniem. „To co się dzieje na Ukrainie to nowy typ wojny”. Nowy w tym sensie – tak ja to rozumiem – że nie jesteśmy nań kompletnie przygotowani. To może ja przypomnę klasyczną definicję wojny generała Carla Phillipa Clausewitza, której mnie uczono w czasach studiów inżynierskich: „Wojna jest kontynuacją polityki prowadzonej środkami militarnymi”. Szanownym panom należałoby też podrzucić do ich świadomości aforyzm Ramóna Gómeza de la Serna o nowych typach wojny: „Kto pierwszy raz na polu bitwy zastosował bębny ten wygrał wojnę”. Warto przypomnieć jakie przerażenie budziła polska husaria swoimi przypiętymi skrzydłami (z wojskowego punktu widzenia nie stanowiły one żadnego środka rażenia). Jeżeli się jest historykiem rzetelnym a nie papierowym to się powinno wiedzieć, że każda z kolejnych wojen jest „nowym typem wojny”. Od tego są stratedzy i taktycy aby dążyć do osiągnięcia celu w możliwie najbardziej niespodziewany dla przeciwnika sposób. I od tego ma się wywiady i kontrwywiady aby zdobyć wiedzę o doktrynach wojennych sąsiadów zanim zostanie ona wprowadzona w życie i do jej zastosowania gruntownie się przygotować. To jest elementarz, podstawowe wręcz abecadło. No chyba, że ten czas rządzenia spędza się na rautach i lansowaniu się a nie na żmudnej pracy analitycznej i wylewaniu hektolitrów potu na ćwiczeniach bojowych. Wtedy zgoda, wtedy zostaje tylko nadzieja, że na pewno Zachód nas obroni. Jeżeli nałożymy na tę nadzieję słabe wyniki z historii na maturach oraz brak refleksji historycznej u znacznej części rodaków to mamy już samo nakręcające się i wzajemnie się wspierające towarzystwo.

Od kilku dni czego się nie dotkniesz to jest święto jak to nam jest dobrze od dziesięciu lat. Towarzyszy temu smutna piosenka o tym, że było źle, ale będzie dobrze. Po słowach ministra MSW mamy wiedzieć, że już jest dobrze. A minęło zaledwie kilka dni majowego świętowania. Jest dobrze, można wrócić do świętowania. A ja sobie przypominam powiedzenie anegdotycznego Żyda, na którego co jakiś czas spadają klęski i który w takim wypadku zwykł mówić, że „jest mi tak dobrze, że dobrze mi tak”.

Możliwie jak najdalej od przedziału 3 sigma

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka