marian-Rumia marian-Rumia
287
BLOG

"Kościół dla zagubionych" Tomasz P. Terlikowski

marian-Rumia marian-Rumia Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

fot. Jim Steward/sxc.hu

fot. Jim Steward/sxc.hu

Po czterech latach od wydania książki pod tym tytułem, oczywiście w Antykwariacie mojego przyjaciela Adasia nad Motławą w Gdańsku trafiłem na nią i postanowiłem, zgodnie z życzeniem autora "dać głos" w sprawie.

Przyznam, że zainteresowały mnie w owej książce trzy rzeczy. Po pierwsze sam tytuł: "Kościół dla zagubionych. Myślę, że ostatnimi czasy większość z nas takimi właśnie się czuje. Zagubieni, a może nawet opuszczeni. Cóż bowiem się stało. Po odzyskaniu wolności po 123 letnich zaborach Polska rodziła się na nowo. Jedna wojna, druga, potem ponad czterdziestoletnia okupacja Polski przez ZSRR no i stało się. Polacy pod wodzą dziesiątek, a nawet setek odważnych stanęła na wysokości zadania i w różnie oceniany sposób staliśmy się Jednym z wielu państw tej "lepszej" Europy.

Po drugie postać autora, którego dane mi było poznać poprzez drukowane na łamach Portali internetowych artykułach, z którym to nawet próbowałem nawiązać dialog, jednak, który najwidoczniej uważa mnie za zbyt "cienkiego" adwersarza i nie pofatygował się jeszcze nigdy na odpisanie na moje słowne zaproszenia do dyskusji. Mam nieskromną nadzieje, że może tym razem?

Po trzecie i pewnie najważniejsze, do lektury owej książeczki skłoniło mnie nazwisko ks. abpa. Tadeusza Gocłowskiego, wieloletniego przewodnika w wierze stron, które większość mojego życia zamieszkiwałem, którego nie dane mi było poznać osobiście, ale z którym łączy mnie wielka więź duchowa, człowiek do którego miałem i pomimo różnych opinii nadal mam wielki szacunek.We wstępie czyli tzw. zaproszeniu do lektury owej książki ksiądz napisał cyt:

"Lektura tej książki (najlepiej czytać ją bez przerwy) ma taki skutek, że po przeczytaniu ostatniej strony chciałoby się zacząć od początku. Nie tylko dlatego, że książka jest tak fascynująca, ale dlatego, że wywołuje żywe reakcje po przeczytaniu każdej stronicy. Najpierw są to reakcje gniewne, potem wywołujące dyskusję z Autorem, a na końcu przyznające mu rację, bo On - wyczuwa się to - kocha swój Kościół. Kocha to co stanowi jego istotę. Rozumie stawiane Kościołowi wymagania. Nie zamyka oczu na ludzkie słabości w Kościele, choć - tak jak czytelnik - wolałby, żeby tych słabości nie było..."

Przeczytałem ową książkę trzy razy i twierdzę, że miał rację abp. Gocłowski, że po przeczytaniu każdej ze stron chce się dyskutować z autorem, po przeczytaniu każdej ze stron chce się zapytać dlaczego tak "głaszcze", dlaczego nie nazywa wszystkiego po imieniu, dlaczego tak ściemnia. W całej tej książce moim skromnym zdaniem ciekawy jest tytuł, ciekawe jest nazwisko autora i osoba abp. Gocłowskiego.

Książka swoje pierwsze otwarcie ma w słowie zachęty jednego z Wielkich Polaków, którym dla mnie niewątpliwie  jest abp. Gocłowski, a w którym niestety bardzo przesadził co do jakości i treści czyli próbie odpowiedzenia na pytanie - jakie wymagania są stawiane kościołowi i jak się z nich wywiązuje. Jak mówił abp. po jej przeczytaniu, chce się ją przeczytać raz jeszcze jednak nie odpowiedział dlaczego. Otóż ja chciałem i przeczytałem ją po raz drugi i trzeci z potrzeby odnalezienia odpowiedzi na tytuł, który zaprosił mnie do kupna owej lektury, a której niestety nie odnalazłem. Moim skromnym zdaniem autor przedstawił nieco historii Kościoła, trochę faktów z obecnego życia hierarchii Kościoła i pozostawił nas czytelników samym sobie z zadanym w tytule pytaniem.

Kupując ową książkę, że przypomnę jej tytuł "Kościół dla zagubionych", miałem nadzieję otrzymać choćby temat do dyskusji, żeby nie powiedzieć wskazówek na moje i innych "zagubionych" w kościele (nie mylić z wiarą) dzisiejszych czasów. Niestety, w owej książce autor wcale nie zajął się tym czego po tytule można się było spodziewać.

Drugim otwarciem owego zbioru nie wiążących się ze sobą w żaden sposób tematów jest kazanie ks.Edwarda Staniek na... no właśnie, na co?

Szanowny autorze, cyt...." Przed dziesiątą media podały, że  Ingres jest odwołany..."

"Kościół, do którego należymy jest zbudowany na Chrystusie, a nie na Wielgusie"  

Wg. słów ks. Edwarda Staniek bp. Wielgus w ciągu kilku dni zaszkodził trzydziestu milionom ludzi. Osłabił ich wiarę i zaufanie do Kościoła. Zgorszenie, które jest jego dziełem posiada szeroki zakres. A to, że nas taka postawa boli, jest błogosławieństwem. Ten ból świadczy bowiem o tym, że nasze sumienia żyją. Gorzej jest z tymi, którzy nie reagują, bo jest to znak, że ich sumienia nie żyją - pisze ksiądz Staniek.

Ja, członek Kościoła nawiązując do owej książki i do rezygnacji z funkcji abp. Wielgusa informuję więc wszystkich, którzy zechcą pod moim artykułem nazwać mnie podżegaczem, kłamcą czy może antychrystem, że mam sumienie i boli mnie to co dzieje się w moim Kościele, a nie szukam "dziury w całym"

Chcę napisać, że boli mnie nie to, że abp. Wielgusowi zarzucono współpracę ze służbami okupującego nas mocarstwa, bo zarzuty takie usłyszało tysiące Prawych Polaków i zawsze zarzuty owe popierane były tylko i wyłącznie papierami pisanymi niejednokrotnie na zamówienie i pod dyktando osób zainteresowanych złą opinią o oskarżanym, a bardzo rzadko prawdą. Jednak nie podoba mi się oświadczenie Papieża i Episkopatu, że przestaje Was "etatowych" mojego Kościoła interesować "lustracja" bo, albo obowiązuje ona wszystkich bez wyjątku Polaków, albo rozwiążcie ten nikomu niepotrzebny bo oparty na wyimaginowanych w większości i sfałszowanych "dokumentach" IPN i to tego właśnie spodziewałem się od Episkopatu i Papieża. Skoro Kościół zbudowany jest na Chrystusie, a nie na Wielgusie" to dlaczego Episkopat i Papież wziął w obronę tylko biskupów, a nie stanął w obronie wszystkich "swoich owieczek?" Co zrozumiał naród? Co zrozumieli wyznawcy Chrystusa? Chrystus dba tylko o "swoich etatowych" w czerwonych czapeczkach? Chrystusa nie interesuje to, że setki, tysiące Polaków zostało niesłusznie posądzonych o współpracę, Ci więc, niech odbierają nie zasłużoną karę, niech ją ofiarują za chorych, za cierpiących, ich kara przyda się innym wierzącym, ale biskupów mi tu nie ruszać, od biskupów wara.

Kolego Tomaszu P. Terlikowski, pamiętasz jak nazwałeś swoją książkę? " Kościół dla zagubionych"

Znaczy zagubieni w Kościele są właśnie biskupi, skoro to właśnie ich i tylko ich w obronę wziął Episkopat? Znaczy również, że nieomylny Papież również za Kościół uważa tylko biskupów, skoro poparł stanowisko episkopatu, który tym samym stwierdził, że preparowane na zamówienie "dokumenty" w teczkach dotyczą tylko "etatowych " Kościoła, a już na pewno nie dotyczą wszystkich, którzy nie składali ślubów, tylko są zbędnym "balastem" dla "Prawdziwego" bo etatowego Kościoła.

Wielki kryzys Kościoła, odchodzenie wiernych, stracone zaufanie do kleru... kiedy się zaczął?

Autor książki w dużej części swojego dzieła nawiązuje do rozdziału Kościoła w latach średniowiecza, cofa się do historii Kościołów Ewangelickiego, Luterańskiego, Prawosławnego itp. Być może tam należy szukać powodu wielkiego rozłamu jednak "Kościół dla zagubionych" nie istniał, ani wtedy, ani dziś, a tych słów jakoś brakuje mi w całym opracowaniu.

Jednak słowa ks. Edwarda Staniek: "(...)Módlmy się też za naszą ojczyznę, by przeszła zwycięsko wszystkie uderzenia groźnych fal, bo to jest dopiero pierwsza z nich, która uderza, próbując, czy wiara nasza jest zbudowana na skale, czy na piachu(...)" są moim zdaniem modlitwą całkiem mijającą się z rzeczywistością. Moim zdaniem powinniśmy się modlić za to by te fale uderzające w naszą wiarę przestali wzbudzać "etatowi" naszego Kościoła. Moim zdaniem to nie my szeregowi wyznawcy Chrystusa winniśmy modlić się za naszą wiarę, ale właśnie "etatowi" czyli księża, proboszczowie, którzy budują groby Chrystusa nawiązując do katastrofy smoleńskiej i na dodatek wciskają nam "kit", że to nie oni dzielą wierzących na prawdziwych  i tych, którzy skoro tego nie rozumieją nie mają swojego miejsca w kościele, a przede wszystkim biskupi i arcybiskupi winni modlić się o powrót do korzeni wiary, bo to właśnie ich zbawienie poddawane jest próbie. To Oni winni się zastanowić czy Chrystusa nie należało by z powrotem wpuścić do swoich serc, a wyrzucić z nich "złote cielce", którym obecnie oddają pokłon. Co bowiem innego jak nie podział Polaków na tych z PiS i reszty wykonał abp. Dziwisz chowając Parę Prezydencką na Wawelu?

Na co zwraca uwagę ksiądz Edward Staniek?

"Katedra Warszawska była przygotowana na Ingres. Goście przybyli z Polski i z zagranicy. Miał być wielki tryumf, a jest klęska" Tryumf? Klęska? Z czego wynikła? Może należałoby jeszcze dodać ile pieniędzy podatników wydano niepotrzebnie, ile zmarnowało się "żarcia", bo to co widzimy na takich uroczystościach "jedzeniem" nazwać przecież nie można. Dlaczego, pytam dlaczego w czasach, gdy 70 % Polaków "klepie" biedę i nie może związać "koniec z końcem" Kościół buduje za nasze pieniądze, które moglibyśmy przeznaczyć na nowe buciki dla naszych pociech wielkie budowle, których zapewne Chrystusowi potrzebne do niczego nie są.

Zburzcie ten kościół a ja w trzy dni go odbuduję, powiedział Chrystus, jednak kto w końcu powie  "etatowym", że nie taki kościół Chrystus miał na myśli. Kto powie biskupom, że ich "buta" i przepych nie służy krzewieniu naszej wiary. Kto powie?

Co dalej powiedział ksiądz Edward Staniek? "Wczoraj wieczorem prosiłem Boga, aby coś uczynił, żeby do tego Ingresu nie doszło. Myślę, że miliony Polaków prosiły również o interwencję Pana Boga.A ja proszę szanownego księdza myślę, że miliony Polaków nawet nie wiedziało o czymś co nazywasz "Ingresem" Myślę, że miliony Polaków ma inne, swoje ważniejsze zmartwienia niż jakiś tam "ingres"

Ja mój drogi "etatowy" jestem przekonany, że miliony Polaków modliło się o to by mąż przyniósł na czas wypłatę, bo przecież prawo jest tak sformułowane, że rozumie je tylko "uczony w piśmie" czyli prawnik, prokurator i sędzia, a Ci niestety robią z nami co chcą. Ci wychodzą z założenia, że prawo winno być tak zagmatwane, aby jak w kościele biedota płaciła i kto da więcej temu dziecko się ochrzci nawet gdy będzie to nie zgodne z prawem kanonicznym, czyli gdy rodzice żyją bez sakramentu. Kto da więcej, kto da ile łaska, ale nie mniej niż pięćset, tysiąc czy dwa tysiące.

"Kościół dla zagubionych" - który to? Kolego autorze, może pokusiłbyś się odpowiedzieć na tak postawione pytanie, gdzie spotkałeś taki Kościół? A może wystarczyło by odpowiedzieć, kto tu tak naprawdę jest zagubiony?

"Powołanie do świętości -napisałeś autorze na stronie 139 swojej książki - choć dla każdego sformułowane jest inaczej, zgodnie z jego najgłębszą istotą realizuje się, jak to już powtarzałem w rozdziale poprzednim, na różne sposoby: w małżeństwie, samotności, życiu konsekrowanym czy wreszcie w kapłaństwie. Każdy z rodzajów świętości, każda z form realizowania jednego powołania do bycia naśladowcą i uczniem Chrystusa, pozostając włączona w tę samą ewangelię (...)"

Ja się pytam, którą Ewangelię autor ma na myśli? Bo chyba czytamy różne.

W Ewangelii, którą czytają szeregowi wyznawcy Chrystusa jest napisane: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". W Biblii, którą czytam: Co mam zrobić aby dostać się do królestwa Bożego? Idź, sprzedaj wszystko co posiadasz, rozdaj to biednym i pójdź za mną.

Czyj zatem jest ów Kościół dla zagubionych? Czy nie biskupów, czy nie arcybiskupów, czy nie samego Papieża?

wysoki, szatyn a właściwie już siwy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości