Marek Domagallski Marek Domagallski
275
BLOG

(Neo) PiS Pragmatyczny

Marek Domagallski Marek Domagallski Polityka Obserwuj notkę 0

Awaryjne lądowanie Boeinga 767 na Okęciu i wyrzucenie Zbigniewa Ziobry z PiS stają się wyraźną klamrą zamykającą kilkuletnią epokę PO-PIS-owskiej sceny politycznej w Polsce, zdominowanej wojną tych partii.

Oba wydarzenia są dość symboliczne z politycznej perspektywy, zwłaszcza samolot, ale pokazuje on, że z kraksy zdarza się wyjść obronną ręką, a innym razem nie. I choć to banalna teza, fakt ten stoi teraz przed oczami milionów Polaków, łagodzi wymowę (obraz) katastrofy smoleńskiej, bo przecież politycznych jej skutków przysłowiowy Kowalski zbytnio nie zgłębia.

Zbigniew Ziobro, też był już raczej symbolem, i to raczej kłopotliwym: przypominał pamiętne konferencje prasowe, kryzys w kardiologii, oraz  nicowanie na różne sposoby nieszczęśliwego postrzelenia się posłanki Blidy. Nie wspomnę o sądach 24-godzinnych, bo tego wynalazku już nikt nie pamięta.

Niezależnie ile było w tym winy Ziobro, sam się wystawił na żer niechętnej PIS-owi prasy, był wygodnym chłopcem do bicia. I choć Ziobro niewątpliwie wyraźnie górował nad innymi politykami PiS, charyzmy czy politycznego wdzięku nadal u niego nie widać. Znamienne, że gdy tyle mówi, i pewnie trafnie,  o potrzebie reform w PiS, nie napomyka nawet o swoich błędach, nigdy bodaj nie powiedział przesadziłem, przepraszam, a to przecież najwyraźniej niechęć do Ziobro, była jedną ze sprężyn nakręcających negatywny elektorat PiS.

Odnoszę wrażenie, że Kaczyński miał Ziobry już od dawna serdecznie dosyć, a teraz trafiła się okazja by się go się  pozbyć. Inna rzecz, że Ziobro był wyraźnie na kursie kolizyjnym, i parł do starcia. Nie przypuszczam, by Kaczyński nie był świadomy konieczności reform w PiS. Ziobro być może wniósłby energię, ale maska Robespierra, której najwyraźniej nie zamierza odrzucić, eliminuje go raczej jako reformatora wielkiej partii.

Zatem rozstanie było raczej nieuniknione, zresztą czy  posada europosła nie była jego początkiem ? Jednak odejście to jest inne niż poprzednie. Kluzikowcy wyglądali na nielojalnych, by nie powiedzieć zdrajców, a już na pewno ich późniejsze zachowania mogą to potwierdzać. Ziobro, Kurski czy Cymański, wciąż prezentują się jako wierni heroldzi PiS. Ich wyrzucenie rzuca cień na partię, ale pokazuje też, że emocje (dobre emocje), wspólna droga, są kwestią drugorzędną. Liczy się, z braku lepszego słowa powiedzmy: pragmatyzm.

Może to i dobrze, może to okazja dla PIS, wciąż głównej partii opozycyjnej,  i jego nowych zwłaszcza posłów, by wziąć się za real politykę, i pracę. Z drugiej strony być może ograniczy to ataki na bardziej pragmatyczny PiS, zwiększy jego możliwości w parlamencie.

Faktem jest jednak, że to już inny PiS, PiS posmoleński i PiS Krakowskiego Przedmieścia, przechodzi do historii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka