Marek Domagallski Marek Domagallski
663
BLOG

Sprawiedliwsza nacjonalizacja emerytur

Marek Domagallski Marek Domagallski Polityka Obserwuj notkę 8

Jakby to nie zabrzmiało, chciałbym zaproponować sprawiedliwszą nacjonalizację emerytur, która chyba nas czeka. Nie jest tak bolszewicka i chaotyczna, jak zaproponowana w expose premiera, uwzględnia wiek pracowniczy wszystkich i liniowo obciąża ich nowym „podatkiem emerytalnym”.

Na początek uwaga ogólniejsza: jeśli ktoś miał wątpliwości, czy żyjemy w demokracji w której władza rozmawia z narodem, to wyciągnięty z premierowskiego rękawa plan wydłużenia wieku emerytalnego z tej naiwności powinien go wyprowadzić. Nie chodzi tylko o zaskoczenie, jak na policyjnym przesłuchaniu, ale to, że plan wydłużenia wielu emerytalnego jest jawnie niesprawiedliwy.

Jednych traktuje łagodniej innych gorzej. Nie tylko uderza w prawa nabyte, odbiera przez lata prawnie gwarantowany wiek emerytalny, ale że go nierówno przesunięto (różnice między mężczyznami a kobietami zostawiam na inny wątek).

Jeśli np. kobieta 40-lenia ma już połowę emerytury wypracowanej, i zostało jej 20 lat tzw. wysługi, to dla niej wydłużenie wieku o siedem lat oznacza dodatkowy ciężar o ok. 35 proc. Jeśli zaś kobieta ma 25 lat i do obecnej emerytury zostało jej 35 lata, to dla niej wzrost tego ciężaru pracowniczego wyniesie 20 proc.

Z kolei mężczyzna 57-letni, któremu zostało 8 lat do emerytury, będzie musiał czekać dodatkowe 2 lata, zatem o 25 proc, dłużej, natomiast mężczyzna 25-letni, któremu zostało 40 lat wysługi będzie musiał pracować tylko o 5 proc. dłużej, na dodatek Pan Bóg raczy wiedzieć co będzie za 40 lat.

Żadnej więc w tym planie logiki, i sprawiedliwości.

Jeśli już wprowadzamy nowy podatek (późniejsze emerytury) to niech dotyczy przyszłości, a więc dotyka niewypracowanej części emerytury, i obciąża wszystkich proporcjonalnie.
Jeśli więc, zostańmy przy mężczyznach, chcemy wydłużyć ich wiek emerytalny o dwa lata (24 miesiące), a wiek pracowniczy wynosi mniej więcej (dla uproszczenia) 48 lat (65-18) zatem jeden miesiąc wydłużenia wypadałby na dwa lata. Jeśli więc komuś zostały dwa lata do emerytury to winien dostać ją miesiące późnej, jeśli osiem lata — to dostałby ją cztery miesiące później (a nie jak Tusk proponuje dwa lata później), a jeśli zostało mu 20 lat — to 10 miesięcy później. „Podwyżka” uwzględniałaby więc wszystkich i liniowo wszystkich obciążała.
Podobny mechanizm można zastosować dla kobiet. To byłby wyrzeczenie sprawiedliwe rozłożone.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka