Janusz Wojciechowski, europoseł dworuje sobie dzisiaj na Salon24 z ministra Rostowskiego, że dostał na mównicy sejmowej ataku histerii, posłów łajał, i krzyczał na nich, więc jeśli taki jest stan Głównego Księgowego, „to strach pomyśleć, jaki jest stan powierzonych mu finansów”.
Martwi mnie Panie europośle, że na podstawie stanu zewnętrznego, zachowania ministra na pokaz, diagnozuje pan stan naszych finansów. Z całym szacunkiem dla pana temperamentu polemicznego, od europosła można chyba oczekiwać więcej, choćby próby odpowiedzi, gdzie są publiczne pieniądze, bo rząd nam tego najwyraźniej nie chce powiedzieć.
Nie będę zanudzał formułowiczów listą cięć finansowych zrobionych przez ten rząd plus podwyżki choćby VAT i obcięte inwestycje.
Z drugiej strony gołym okiem widać, choćby ciężarówki na szosach (których np. za Millera nie było), świadczą, że gospodarka nie najgorzej się kręci, że jest produkcja, i jak słyszę, że ponoć nie spada, to nie mam podstaw by w to nie wierzyć.
Skąd więc taka drożyzna, i powszechny brak pieniędzy ? Przecież gospodarka powinna zasilać i budżet i nasze kieszenie.
Kluczowe pytanie dzisiaj nie jest więc o stan psychiki ministra, choćby to był minister finansów, ale gdzie wyciekają nasz pieniądze ?
Przypuszczam, że kto znajdzie odpowiedź na to pytanie ma szansę uzyskać zaufanie wyborców.
