Przed koszalińskim sądem toczy się precedensowy proces. Ofiara ksiedza -pedofila domaga się odszkodowania nie od duchownego, ale od całej organizacji kościelnej. Jako świadkowie w piątek zeznawać będą wysocy hierarchowie kościelni, arcybiskup Gołębiowski i kardynał Nycz. Byli oni zwierzchnikami księdza- pedofila, w czasie kiedy dokonywał ' czynów zabronionych"
Duchowny został skazany na dwa lata więzienia, Kościół usunął go ze swoich szeregów i dystansuje się od sprawy. Poszkodowany Marcin, który w wieku dwunastu lat był ofiarą księdza, twierdzi jednak, że ksiądz popełnił przestępstwo będąc przedstawicielem Kościoła. Domaga się w związku z tym odszkodowania nie tylko od pedofila, ale i od parafii i diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Wspiera go w tym min. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Kościół odrzuca taką argumentację. Organizacja nie jest odpowiedzialna za czyny pedofila, który popełnił przestępstwo poza ramami swoich obowiązków- tłumaczy. Ale czy aby napewno? Kościół jest szczególnym typem organizacji.
Kosciół ma powody by obawiać się tego procesu. Przegrana uruchomiłaby lawinę podobnych pozwów ze strony osób poszkodowanych przez księży- pedofilów. W takiej sytuacji znalazł się Kościół Katolicki w USA, który wziął odpowiedzialność za czyny swoich kapłanów. Spowodowało to jego poważne kłopoty finansowe oraz masowy odpływ wiernych od Kościoła. Ale z drugiej strony świadczy to o dużej odwadze, chęci oczyszczenia , wiarygodności na przyszłość Kościoła w USA. A jak będzie u nas?