Mariusz Jaskuła Mariusz Jaskuła
43
BLOG

"Tusk jak Putin", czyli strategia rozpaczy

Mariusz Jaskuła Mariusz Jaskuła Polityka Obserwuj notkę 6

Donald Tusk został porównany do Vladimira Putina, a demokracja w Polsce wydaje się zagrożona z powodu wygranej PO. O co chodzi? To Jarosław Kaczyński postanowił rozpocząć nową kampanię wyborczą. Czy takie wypowiedzi przyczyniają się do ochrony demokracji? Jedno jest pewne - Jarosława Kaczyńskiego nic to nie obchodzi.

Jak nazwa tego bloga wskazuje, nie będę chciał argumentować przeciwko tezie "Tusk jak Putin". Zastanawiam się z jednej strony, jak okazać szacunek wobec obecnego jeszcze premiera i jego intelektualnych konceptów, do których ma prawo, a z drugiej strony jak udowodnić, że nie ma racji. Bowiem, jeżeli Kaczyński tak myśli, to powinien swobodnie się wypowiadać. Kwestia prawdziwości, dla mnie jako relatywisty, jest bez większego znaczenia. Ważniejszy jest styl - o prawdzie decyduje estetyka.

Gdy Aleksander Kaczorowski w "Newsweeku" napisał artykuł porównujący różne aspekty rządów PiS-u do rządów Putina w Rosji, nawet nie zrobiło to na mnie wrażenia. Nie biorąc pod uwagę jednak pewnego merytorycznego przygotowania argumentacji popierających tę tezę, można i tak zauważyć, że to premier przegrywa w tym porównaniu. Kaczorowski przez dłuższy czas rzetelnie, uczciwie i spokojnie bronił swoich argumentów. Wielu kolegów pewno się obraziło. Wielu czytelników "Newsweek" stracił, pewnie wielu zyskał. Estetyka pewnej prowokacji intelektualnej poparta była jednak otwarciem na dyskusję, na publicystyczny agon,w którym nie ma głosów uprzywilejowanych (przynajmniej teoretycznie). Niestety, dla Kaczyńskiego to, że demokracja jest zagrożona, jest "oczywistą oczywistością", nie podlega dyskusji.

Swego czasu w "Europie" zaprezentowano wywiad z Glebem Pawłowskiem, rosyjskim ministrem spraw zagranicznych. Poprzedzał go "edytorial" Roberta Krasowskiego, w którym naczelny "Dziennika" uznał, że brutalność i cynizm Pawłowskiego należy czytać jako strategię państwo rosyjskiego w sytuacji bez wyjścia. Pada tam zdanie:

"Jego cynizm jest jedyną możliwą odpowiedzią na moralistyczny dyskurs."

Czy nie jest taką odpowiedzią reakcja Jarosława Kaczyńskiego na wygraną "strategii miłości" Tuska. Czy nie były taką odpowiedzią rządy tzw. koalicji na dyskurs tzw. michnikowszczyzny? 

Niektórzy powiedzą: i co z tego? Ważna jest skuteczność, a cynizm i brutalność są w polityce wszędzie. Zarówno ten stary już komentarz Krasowskiego, ukazujący "amoralną" linię "Dziennika" w odróżnieniu od "hipermoralnej" linii "Gazety Wyborczej", jak i obecna wypowiedź premiera Kaczyńskiego, są objawem konserwatywnej reakcji na kryzys. Należy nauczyć się cynicznie pływać w tej zgniłej wodzie współczesnego dyskursu (polecam książki Cezarego Michalskiego) - tylko taka strategia pozwoli nam ocalić (lub zyskać) tożsamość.

Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego jest zaś cyniczna skrajnie - rzuca on oskarżenie, które rok wcześniej uważał za najcięższe z możliwych, premierowi in spe, który nie miał szansy i nie ma możliwości się do niego odnieść merytorycznie. Jego agresja werbalna nie służy racjonalnemu dyskursowi, który oczekiwałby nań jakiejś reakcji, ale właśnie jest skierowany do siebie - jest funkcją rozpaczy.

Zrozpaczony demokrata nie widzi w demokracji już nic poza piekłem. Wtedy zaś wszystko wolno.

Relatywista - łatwo daję się przekonać, ale nigdy do końca. @ Teraz piszę tutaj

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka