Chciałbym zrobić dobry uczynek i pomóc pani premierze Ewie Kopacz.
Pani premiera powiedziała wielokrotnie, że do Polski mają przyjechać sami uchodźcy, którzy uciekają przed wojną, a nie imigranci ekonomiczni.
Rozpoznaniem zagrożeń i weryfikacją „wiarygodności” uchodźców mają się zająć „służby”, cokolwiek to znaczy.
Natomiast ostatnio w wywiadzie dla RMFu pan minister Rafał Rogala, szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców powiedział, że do Polski przyjadą głównie Erytrejczycy i Syryjczycy.
Nie wiem jaką ocenę miała pani premiera z geografii, nie wnikam, ale z poczucia obywatelskiego obowiązku chciałbym pomóc zaoszczędzić kilka milionów na służbach.
Uprzejmie więc informuję, że Erytrea leży jakieś 2 tysiące kilometrów od Syrii i nawet z nią nie graniczy. Żeby było śmieszniej to kraje te leżą na dwóch różnych kontynentach, a pomiędzy nimi jest jeszcze Morze Czerwone, Sudan, Egipt i Jordania. Młodzi mężczyźni z tego niewątpliwie ciekawego afrykańskiego kraju, choćby nie wiem jak się starali, nie mogą być ofiarami syryjskiej wojny. Nie są też ofiarami państwa islamskiego, bo kalifat dzięki Bogu jeszcze nie utworzył żadnego przyczółka w Erytrei
Tak więc spokojnie może pani premiera nie angażować służb do sprawdzania Erytrejczyków i od razu odesłać ich z powrotem do Niemiec. To jest dużo lepszy kraj dla imigrantów ekonomicznych, co potwierdzają nawet sami Polacy, którzy właśnie do Niemiec wyemigrowali w zeszłym roku najliczniej.
Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze proponuję przeznaczyć na dokładniejsze sprawdzenie Syryjczyków, bo wolałbym żebyśmy pomagali rzeczywistym ofiarom a nie ich katom, poprzebieranym za uchodźców.
Dla ułatwienia dodam, że Erytrejczycy w przeważającej większości mają ciemniejszą karnację i bardziej afrykańskie rysy od Syryjczyków.
Pani Ewo, proszę mi nie dziękować, to nie była jakaś skomplikowana pomoc, a parę milionów wydanych na niepotrzebną weryfikację zawsze się przyda ;)
