Damy i panowie,
momencik. Václav Havel powiedzał co powiedzał (Polsce trzeba obserwatorów międzynarodowych na wybory). Reakcija polska - polityków i internautów - była dla mnie zaskakująca. To Polacy nie mają pamieci i nie mają zdrowy rozsądek?
Pierwsze, jest kampania przedwyborcza i każdy temat trzeba wykorzystać. Temu rozumie i rozumie wypowiedzam polskich senatorów i polityków drugiej ligi. Nazwisko Havel przyciąga uwage.
Drugie, Polska jest demokratycznym, suwerennym i sama siebie ufającym krajem, otwartym do konkurencyje. Dla czego miałaby się obawiać grupki obserwatorów? Albo państwo ma co do ukrycia?
Chcialbym przypomnieć, że obserwatorowie OBWE wziałi udzial w ostatnich wyborach kongresowych w Stanach Zjednoczonych, tamże w ostatnich wyborach prezydenckych, także w wyborach w Hiśpanii albo Irlandii. Są te kraje szanowane jak niedemokratyczne?
I trzecie: 14 czerwca 2005 Polska oficjalnie zaprosiła obserwatorów z OBWE na wybory w wrześniu tego roku. OBWE nie zesłało swojich ludzi, bo nie było pienądzi i csasu do takiej misji. Tylko Bialorusia wykorzystała z tego zaprosenia. Ma ktoś wątpliwości o wynikach tych wyborów?