Martynka Martynka
6925
BLOG

SMOLEŃSKIE IMPRESJE, CZYLI ZAGADKA CZERWONEGO LAKIERU

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 122

W dzisiejszym wydaniu Naszego Dziennika znajduje się relacja z wizyty polskich prokuratorów w Rosji, której celem miały być dalsze analizy „pancernej brzozy”.  Prokurator Karol Kopczyk w rozmowie z dziennikarzem przyznał, że w pobranej do badań brzozie znaleziono aż 40 metalowych elementów różnej wielkości, z których największy miał długość  11 cm. Jednak najciekawsze jest stwierdzenie prokuratora, że w pniu drzewa znalazły się elementy polakierowane zarówno na biało, jak i na czerwono:

 

„Zdziwiła mnie duża ilość elementów metalowych. Będą badane, czy pochodzą z samolotu, czy są skąd indziej. Jest duża ilość fragmentów lakieru koloru białego i mniej koloru czerwonego”.

Z raportu Millera wynika, że samolot uderzył lewym skrzydłem w brzozę, w wyniku czego odłamało się ok. 5 m skrzydła. Ten incydent miał doprowadzić do gwałtownego obrócenia się maszyny i upadku w odwróconej pozycji.  Taki  przebieg wypadków zakwestionowali naukowcy współpracujący z ZP, którzy na podstawie analiz i badań doszli do wniosku, iż po pierwsze samolot po zderzeniu z drzewem nie utraciłby skrzydła, a po drugie maszyna leciała kilkanaście metrów ponad brzozą. Oprócz kłopotów członków komisji Millera, których regularnie przysparzają im eksperci ZP, doszedł teraz kolejny, tym razem ze strony prokuratury.

Zasadnicze pytanie, jakie nasuwa się po słowach prokuratora Kopczyka brzmi: w jaki sposób eksperci komisji Millera wyjaśnią fakt znalezienia w brzozie elementów polakierowanych na czerwono?

Patrząc bowiem na  19 metrowe skrzydło Tu 154 M widać wyraźnie, że w miejscu zniszczenia skrzydła nie ma żadnych elementów koloru czerwonego (zdjęcie – początek notki). Jedynym czerwonym elementem  na skrzydle jest namalowana od spodu szachownica , która jednak znajduje się w odległości około 3 metrów od miejsca oderwania skrzydła.  Skąd zatem w brzozie znalazły się metalowe fragmenty koloru czerwonego, których zgodnie z obydwoma raportami nie powinno tam być? Jak się znalazły w pniu drzewa w takiej ilości? W związku z powyższym  coraz bardziej prawdopodobna staje się teza dr. Szuladzińskiego, że doszło do wybuchu w  skrzydle, a powstałe w wyniku tego zdarzenia odłamki powbijały się w okoliczne drzewa.  To by też tłumaczyło błyskawiczną wycinkę drzew w okolicach TAWS#38  tuż po katastrofie.

I jeszcze jedna zagadka związana ze smoleńską brzozą. Jak wyjaśnić to, że zgodnie z opisem w rosyjskim protokole oględzin miejsca katastrofy, na brzozie „wisiały” niczym bombki na choince fragmenty maszyny? Logika i prawa fizyki sugerują, że taki obrazek mógł powstać w sytuacji, gdy samolot znajdował się,  co najmniej kilkanaście metrów nad drzewami, by spadające odłamki miały szansę wytracić sporą energię. Mało prawdopodobne, by drobne elementy samolot zawisły na cienkich gałązkach w chwili uderzenia skrzydłem o drzewo.  We wspomnianym dokumencie rosyjscy urzędnicy zauważają też bardzo dużą ilość małych fragmentów samolot, którymi  wręcz zasypane były nie tylko okolice pancernej brzozy, ale też okoliczne wąwozy, dachy i pola, co sugeruje w sposób jednoznaczny, że samolot rozpadał się jeszcze w powietrzu pod wpływem dużych sił, a uderzenie w ziemię było jedynie skutkiem destrukcji maszyny nad ziemią.

 

                                                                              ***

„Dalej w kierunku północno-zachodnim znajduje się opuszczona działka przyzagrodowa o wymiarach 30x55 metrów. Działka przyzagrodowa jest częściowo ogrodzona drewnianym płotem sztachetowym. Na obszarze tej działki znajdują się chaotycznie rozmieszczone stosy śmieci gospodarczych (opony samochodowe, butelki, papier i inne). Na tej działce w kierunku południowo – zachodnim znajduje się szopa o wymiarach 4x2 metra. Szopa jest pochylona w lewą stronę, na dachu szopy znajduje się metalowy fragment samolotu i odłamki drzew. W końcowej, zachodniej części działki przyzagrodowej znajduje się brzoza o średnicy w podstawie około 80 cm. Brzoza stoi w odległości około 15 metrów w kierunku wschodnim od wspomnianej szopy. Na wysokości około jednego metra wierzchołek brzozy jest obłamany. W górnej, obłamanej części brzozy są zaczepione metalowe fragmenty samolotu. Na gałęziach tej brzozy „wiszą” metalowe fragmenty samolotu. W promieniu około 10—12 metrów od brzozy, na ziemi są porozrzucane liczne metalowe fragmenty samolotu o różnej wielkości”.

 

„Z lewej strony działki przyzagrodowej znajduje się wąwóz o wymiarach około 25x55 metrów. […] Na całej długości wąwozu leżą metalowe fragmenty samolotu”.

 

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/25593,konary-w-lakierze.html

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka