Martynka Martynka
4747
BLOG

TROTYLOWE CZARY MARY, CZYLI PALI SIĘ

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 184

 

 

Od 30 października ubiegłego roku Naczelna Prokuratura Wojskowa , a wraz z nią politycy rządzący dziś Polską , mają poważny problem z trotylem. W chwili, gdy Cezary Gmyz na łamach  „Rzeczypospolitej” ujawnił, że biegli pracujący we wrześniu w Smoleńsku wykryli trotyl na szczątkach TU 154 M,  rozpętała się prawdziwa burza, zaś prokurator Szelą dwoił się i troił, by  jakoś wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Na pamiętnej  październikowej konferencji starał się uspokoić opinię publiczną twierdząc, że biegli nie stwierdzili obecności trotylu, ani innych materiałów wybuchowych.  Jednak kilka zdań później przyznał, że fakt nie stwierdzenia  TNT nie oznacza, że go tam nie było. Było to dość sprytne posunięcie, gdyż istotnie w świecie prawniczym słowo stwierdzenie oznacza w pełni potwierdzony, zweryfikowany materiał dowodowy, a za taki może być uznana dopiero ekspertyza laboratoryjna. Nie zmienia to jednak faktu, że urządzenia wykryły trotyl i to nie w kilku miejscach, ale w tak wielu, ze zabezpieczono aż kilkaset próbek. Znaleziono jego ślady zarówno na zewnętrznych elementach samolotu, jak i wewnątrz. Trzeba pamiętać, że trotyl ulega połowicznemu rozkładowi już po 100 dniach,  a przyspiesza ten  proces ekspozycja na światło dzienne, bakterie i inne czynniki pogodowe. Patrząc na sposób składowana szczątków wraku nie ma wątpliwości, że te wszystkie, sprzyjające rozkładowi TNT, czynniki  wystąpiły w ciągu ponad dwóch lat. Mimo to urządzenia wskazały trotyl, co sugeruje jego dużą ilość. Afgańska historia tudzież wojenne losy Smoleńska nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością.

W grudniu z kolei  na spotkaniu z posłami prokurator Artymiak, a za nim prokurator Szeląg, przyznali:

Niektóre urządzenia użyte w Smoleńsku wykazały faktycznie TNT”.

Oczywiście prokuratorzy zaznaczyli, iż pełne wyjaśnienie trotylowej zagadki przyniosą badania laboratoryjne. Jak rzekli, tak się stało, w grudniu pobrane w Rosji próbki trafiły do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Dzisiaj portal niezalezna.pl  podał informację, którą mieli uzyskać dziennikarze od swoich informatorów:

„Pierwsze próbki z wraku Tu-154, na których polscy biegli wykryli w Smoleńsku ślady trotylu (TNT), zostały już przebadane laboratoryjnie. Analizy wykazały obecność TNT.

To kolejne potwierdzenie, że na wraku tupolewa były materiały wybuchowe”.

Powyższe informacje nie są dla mnie niespodzianką, gdyż każdy przeciętnie rozgarnięty zdaje sobie sprawę, że skoro nowoczesne urządzenia wskazywały,  w co najmniej kilkuset przypadkach TNT, to potwierdzenie tego faktu przez laboratorium jest tylko kwestią czasu. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy podobnie, jak pan Maciej Lasek będą twierdzić, iż obecność TNT oznacza de facto, ze wybuchu nie było, jednak w tym przypadku również u zauroczonych obecną ekipą ludzi zapali się czerwona lampka. Istnieje bowiem granica, za którą jest już tylko śmieszność i politowanie.

Przyznam szczerze, że zadziwiająco szybko, wręcz błyskawicznie zadziałała NPW, a szczególnie jej rzecznik, niezawodny w takich sprawach pułkownik Rzepa, który niemal tuż po opublikowaniu newsa przez niezalezna.pl wydał komunikat o następującej treści:

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie dementuje informację, podaną dzisiaj przez jeden z portali internetowych, jakoby analizy badań laboratoryjnych biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji „wykazały obecność TNT”.

Biegli prowadzący badania laboratoryjne próbek, zabezpieczonych w Smoleńsku na przełomie września i października 2012 r., na obecnym etapie nie stwierdzili śladów materiałów wybuchowych”.

Jak widać sprawa trotylu pali się w rękach prokuratorom, skoro tak skwapliwie przeglądają portale internetowe i tak szybko reagują.   W tym oświadczeniu czuć rękę prokuratora Szeląga, gdyż znowu zastosowano klasyczny już wybieg, znany nam sprzed kilku miesięcy, a więc poinformowano, że biegli na obecnym etapie nie stwierdzili trotylu. Kluczowe są tu dwa słów: na obecnym etapie  i nie stwierdzili. W żargonie prokuratorskim brzmi to mniej więcej tak: nie mamy jeszcze całościowej opinii z CLKP, biegli jej jeszcze nie sporządzili, więc nie ma podstaw, by twierdzić, że znaleziono trotyl.

Ale oczywiście….nie oznacza, że go tam nie ma i nie znajdzie się w końcowej opinii.

Tak więc póki co panowie grają na czas, bawiąc się słowami, a w gabinetach trwa zapewne gorączkowe wyszukiwanie potencjalnych źródeł TNT na wraku tupolewa. Oczywiście innych, niż te, których wszyscy się domyślają, bo wyobraźnia przestraszonych wielką Rosją ( i jej pupilami w Polsce) ludzi może im podsunąć najbardziej fantastyczne rozwiązania.

Zanim jednak panowie, noszący polskie mundury odpowiedzą, co tam tak naprawdę znaleziono, niech zadadzą sobie jedno pytanie: czy warto ryzykować utratę oficerskiego honoru ?

Czy chcecie zapisać się w historii Polski w rzędzie z ludźmi, którzy zaparli się swojej Ojczyzny?

 

http://www.npw.gov.pl/491-katastrofaTU154M.html

http://niezalezna.pl/39111-tylko-u-nas-pierwsze-probki-przebadane-wykryto-trotyl

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Prokuratura-na-wraku-tupolewa-nie-stwierdzono-obecnosci-trotylu-i-nitrogliceryny,wid,15051907,wiadomosc.html

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka