Martynka Martynka
6165
BLOG

NIKT NIE PRZEŻYŁ? RZECZ O HIPOKRYZJI

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 46

 

 

Od kilku dni obserwuję nasilającą się histerię medialną w związku ze słowami szefa ZP Antoniego Macierewicza, który na jednym ze spotkań powiedział, iż nie można wykluczyć możliwości przeżycia kilku pasażerów lotu z 10 kwietnia 2010 roku. Osoby, które rozdzierają szaty i rwą włosy z głowy z powodu wypowiedzi posła PiS, bolejąc nad tym, że Rodziny ofiar mogły poczuć się dotknięte, są wyjątkowymi hipokrytami, a ich motywacje są wyłącznie polityczne.  Gdzie były te drżące z oburzenia osoby i dlaczego wówczas nie grzmiały, kiedy okazało się, że ciała ofiar zostały nie tylko zamienione, ale również zbezczeszczone?  Nie przypominam sobie świętych słów oburzenia ze strony tych, którzy dzisiaj  krzyżują Macierewicza, kiedy wyszło na jaw, iż dokumentacja medyczna śp. Z. Wassermanna została sfałszowana w ponad 90 %. Nie zanotowałam również szczególnej empatii ze strony dzisiejszych obrońców bliskich ofiar w chwili, gdy po wielu tygodniach wracały do Polski kolejne fragmenty ciał naszych Rodaków, co narażało Rodziny na dodatkowe traumatyczne przeżycia.

Medialni hipokryci mają bardzo krótką i bardzo wybiórczą pamięć, a ich fałszywa troska o kondycję bliskich ofiar jest   doprawdy wzruszająca. Postanowiłam pomóc owym zatroskanym i święcie oburzonym przypomnieć kilka faktów z nieodległej przeszłości.

Oto w czasie posiedzenia ZP w dniu 22 grudnia 2011 roku Małgorzata Wassermann, odnosząc się do wyników ekshumacji swojego ojca,  powiedziała niezwykle ważne zdanie:

"Nigdy się prawdopodobnie nie dowiecie czy oni przeżyli tę katastrofę i ile minut lub godzin żyli po tej katastrofie i czy w związku z tym była im udzielana jakakolwiek pomoc".

W opinii córki śp. Z. Wassermanna, znającej przecież materiały zgromadzone przez prokuraturę, nie można z całą pewnością stwierdzić faktu, że wszyscy zginęli w chwili katastrofy. Powstaje za to duży znak zapytania, jeśli chodzi o możliwość przeżycia i życia ofiar po upadku samolotu. Innymi słowy nie wszyscy musieli zginąć w chwili rozpadu i upadku samolotu. Mogli skonać jakiś czas później – córka ministra mówiła nawet o kilku godzinach. Małgorzata Wassermann stwierdziła, iż nigdy się nie dowiemy, czy ktoś przeżył i czy była mu udzielana pomoc, a to dlatego, że Rosjanie celowo nie dokonywali opisów zmian pośmiertnych, by uniemożliwić w przyszłości dokładne określenie czasu zgonu oraz  jednoznaczne stwierdzenie, ile czasu po wypadku ofiara żyła. 

Podobną wagę mają słowa funkcjonariusza BOR, pirotechnika, majora rezerwy Roberta Tereli:

Według oficjalnej wersji MAK samolot po zderzeniu z ziemią przekręcił się na lewą stronę. Zastanawiające jest, dlaczego więc większość ciał ofiar znalazła się po prawej stronie w stosunku do toru lotu? Wiele ciał leży twarzą w błocie, a zdjęcia, które oglądałem, były wykonane zaraz po katastrofie. Wyraźnie widać po nich, że nikt tym osobom nie udzielił pierwszej pomocy, tym samym nie sprawdził, czy ktoś przeżył. A osoby ze zdjęć wykonanych między godziną 11.30 a 14.52 nie zmieniają swojej pozycji. Zastanowiło mnie szczególnie jedno zdjęcie, które znalazło się w Internecie.

Jest na nim osoba z nogą, w której utkwił przedmiot przypominający rurkę. Jest cała pokryta wysuszonym błotem, natomiast część nad prętem jest zaczerniona. Wydaje mi się, że rurka przebiła tętnicę udową. W tej kwestii powinien się wypowiedzieć ekspert, bo jeśli według założeń MAK ta osoba zginęła natychmiast, to w jaki sposób krew znalazła się dużo wyżej niż miejsce urazu?”.

Czy polska prokuratura zdołała już odpowiedzieć na to pytanie? Czy przeanalizowała zdjęcia, o których mówił major Terela? Widział je biegły z zakresu medycyny? Dlaczego wówczas, po wypowiedzi byłego BOROwca, prokuratura nie zareagowała równie szybko, jak w chwili obecnej, po wypowiedzi szefa ZP?

O trzech osobach, które przeżyły katastrofę mówił też szef Wydziału Politycznego ambasady RP w Moskwie, Tomasz Turowski, którey zeznał: 

"Jeden z funkcjonariuszy Federealnej Służby Bezpieczeństwa, wychodząc z terenu katastrofy, powiedział mi, że trzy osoby dawały >żyzniennyje riefleksy<".

Chciałoby się zapytać, co z tą informacją zrobiła prokuratura? Czy starała się w jakiś sposób je weryfikować, by ustalić stan faktyczny? Dzisiejszy komunikat, jakoby nie bylo dowodów, iż ktoś przeżył jest mało przekonujący,  choćby z uwagi na powyższe wypowiedzi. Może nie są to dowody, ale przeslanki, ktore należało sprawdzić.

Jak widać temat nie pojawił się 9 kwietnia 2013 r. wraz z wypowiedzią Antoniego Macierewicza, ale został podjęty i naglośniony właśnie teraz  z innych powodów.

Wydaje się, iż trwająca akcja pod tytułem „słowa Macierewicza są nie do przyjęcia i ranią bliskich ofiar” jest przykładem, jak niektórzy gorączkowo szukają alternatywy dla raportu Zespołu Parlamentarnego, którego tezy zaprezentowano 10 kwietnia 2013 roku. Nawet informacja, że Maciej Lasek za szerzenie wśród ludu tez raportu Millera zainkasuje niezłe pieniądze, nie wytrąciła co poniektórych tak z równowagi, jak słowa Antoniego Macierewicza. 

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Prokuratura-nie-ma-dowodow-by-ktokolwiek-przezyl-katastrofe-smolenska,wid,15491581,wiadomosc.html?ticaid=110680&_ticrsn=3

http://wiadomosci.onet.pl/raporty/katastrofa-smolenska/m-wassermann-rosjanie-poswiadczali-nieprawde,1,4980231,wiadomosc.html

http://wpolityce.pl/wydarzenia/51252-lasek-na-tlustym-etacie-8-tys-zl-miesiecznie-ma-dostac-w-kancelarii-tuska-za-objasnianie-tragedii-smolenskiej-slony-cennik-propagandy

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka